niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 19

Wypiłyśmy całą butelkę wina i jeszcze po trzy drinki z sokiem pomarańczowym. Uśmiechnięte siedziałyśmy przed telewizorkiem. Kiedy nam się już znudziło poszłyśmy do baru. Nie spodziewałam się że tam będą chłopcy. Wypiłyśmy jeszcze po trzy drinki.
Li-Może już wystarczy. -Powiedział Liam do Em. Właśnie zaczęli grać tango.- Jesteś pijana.
E-Tańczysz tango?
Li-Tak a bo co?
E-Po pijaku nie da się tańczyć tanga. Jak ci udowodnię że nie jestem pijana Pocałujesz mnie na oczach Harrego?-Zaskoczyła mnie
Li-Z przyjemnością ale jak przegrasz. Będziesz musiała się zmierzyć z nim twarz w twarz.
A-Liam...-zaczęła
Li-Cicho.
E-Dobrze.- Dołączyła do niego. Zaczęli tańczyć. Jezus ale ona ma ruchy. I to jeszcze w szpilkach i sukience.
I te jej ruchy nogami i on. Och boże... Bosko. Taniec miną bez żadnego potknięcia.  Liam chyba był zadowolony ze swojej zdobyczy. Gdy wrócili do mnie
A-Nie wiedziałam że tak dobrze tańczysz.
E-Dziękuję-powiedziała. Czekali na  wolny kawałek. Gdy już się pojawił weszli na parkiet. Ludzie zrobili kółeczko, normalnie jak na weselu.  Dołączyłam do nich. Liam delikatnie prowadził Emily. Zaczęli klaskać.  W końcu nachylił się i ją pocałował. Zatrzymali się. Ludzie zaczęli krzyczeć "gorzko" A Harry.... Wściekł się i to bardzo....
* Kilka miesięcy później*
Li-Jak moja córka?-zapytał
E-Tańczy-powiedziałam. Chłopak najdelikatniej jak mógł położył dłoń na moim brzuchu i uśmiechnął się szeroko jak poczuł kopnięcie.
Li-Zawodowa tancerka-wyznał.
E-Tak. Bardzo zawodowa. -powiedziałam przytulając się do niego.
Li-Emily co się stało?
E-Nic się nie stało. Po prostu boję się porodu.
Li-Będzie dobrze
E-Ale ja się boję. To tak bardzo będzie bolało.
Li-Kochanie, będę przy tobie, obiecuję.  Kocham cię.
E-Ja was też.
Li-My ciebie też-powiedział i pocałował mnie. -Chodź na dół. Tam są pozostali-powiedział i zaczął się podnosić kiedy Złapałam go za rękę.-Co?
E-Zostaniesz ze mną?-poprosiłam
Li-Dobrze-powiedział i powrócił z powrotem do pozycji leżącej. Wtuliłam się w niego, nie wiedząc kiedy usnęłam.
 
Siedziałam w kuchni z chłopakami. Louis wziął mnie na kolana zadowolony że mam bluzkę z dekoltem, korzystając z okazji co raz zaglądał sobie. Po jakimś czasie zeszła do nas zaspana Emily z Liasiem. Ale ona ma już duży brzuch.
E-Lou bo oślepniesz. -Louis zakrył sobie jedno oko.
Lou-Pierdziele zaryzykuje na jedno oko.- Gdy to powiedział wybuchliśmy śmiechem.
H-Na kiedy masz termin?
E-Na 27 lipca-powiedziała
H- To za półtora miesiąca.-powiedział
E-Brawo Scherlock'u.-podeszła do niego i potargała mu włosy. On zniesmaczony dość mocno uderzył ją w udo. Prawie się przewróciła
Li- Jak jeszcze raz uderzysz moją żonę to cie kurwa rodzona matka nie pozna.
Lou-Siadaj-powiedział wstając ze mną na rękach, ustąpił miejsca Em. Posadził mnie na blacie kuchennym i odwrócił się do mnie plecami. Objęłam go opierając jego głowę na ramieniu, pocałowałam w szuję. Patrzyłam na jej udo i widziałam jak pod skórą tworzy się krwiak. Sinieje. Dziewczyna starała się ukryć ból za maską obojętności. 
N-Em?
E-tak?
N- Jak nazwiesz córkę?
E-Liam?
Li- Nicol
N-Dlaczego? Lepiej Anastazja.
E-Będzie Nicol
N-Ana
E-Niki
N-Ana
E-Niki
N-Niki
E-Niki
N-Cholera nie dałaś się złapać
E-No wiesz złotko mózgu nie przemalujesz-powiedziała a ja ledwo powstrzymywałam śmiech.
P-No wiesz. Ale ma odrosty to znaczy że jego mózg jeszcze walczy...


poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 18

Li-Ćśśśś nie płacz- Kołysałem ją w ramionach. Po dłuższej chwili udało jej się uspokoić.- Chodź, zaprowadzę cię do domu.
E- Zostaniesz?
Li-Jeśli chcesz?
E-Chcę.
          Em objęła mnie tuląc się mocno. Ledwo się trzymała. Biedna. Ona to się w życiu nacierpi. Ruszyliśmy w kierunku jej domu. Szybko traciła siłę. Pod koniec wziąłem ją na ręce. Na początku protestowała ale nie zdołała mi się wyrwać. Doszedłem do drzwi jej domu. Otworzyła go i wszedłem z nią do środka. Zaniosłem do pokoju i położyłem.
E-Nie odchodź.
Li-Nie odejdę. Tylko zamknę dom na klucz.
E-Nie zostawiaj mnie teraz.
Li- Niunia ja tylko zamknę drzwi na klucz i wrócę. - Poszedłem szybko zamknąć dom na klucz. Wróciłem biegiem na górę biorąc po dwa schodki. Wszedłem do jej pokoju. Siedziała skulona na łóżku. Podszedłem do niej i położyłem się z nią.
E- Zostawi mnie-powiedziała.
Li-Nie zostawi cię. Za bardzo mu na tobie zależy.
E-Zostawi mnie. Jak się dowiem wszystkiego.
Li-Mała... Nie zostawi cię
E- Zrobi to.
Li-Nie.
E-Och zamknij się-mówiąc to pocałowałam go w usta.
                            * w tym samym czasie hotel*
H-Gdzie ona jest?-pyta mnie Harry.
A- Nie wiem gdzie ona jest.
H-Amy powiedz.
A-Ale ja nie wiem.
H-To powiedz jej że nienawidzę jej ze to co zrobiła.
A-Nie powiem jej togo.
H-To nie było moje dziecko..
A-Nie. Jej byłego. To było już dawno temu jak się rozstali.  Zresztą Zayn będzie lepiej wiedział.
H-Jak to?
A-No bo Emily projektowała mu ogród
H-Aha. No w końcu razem przyszli.
A-Tak?
H-Amy?
A-Tak?
H-On wie gdzie ona mieszka?
A-Nie sądzę ale zapytaj.
H-Nie. Nie chcę mieć z nią nic wspólnego. Zraniła mnie i to bardzo. Ale jesteś przy mnie.
A-Jestem.-powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
H-Amy, Ja...
A-Co?
H-Od początku mi się podobałaś. Ale Emily wydawała mi się bardziej inna.  Nie byłem z nią dlatego że mi się podobała. Chciałem ją po prostu wykorzystać.
A-Jesteś chamem-Warknęłam na niego- Jak mogłeś?
H-Nie chciałem żeby to tak wyszło. Mogę dokończyć?
A-Szybko.
H-Później zacząłem coś do niej czuć. Nie kochałem jej ale zaczęła mnie pociągać. Nie wiedziałem że jest w ciąży i że poroni. Nie wiedziałem że tak się będę czuł jak ona odejdzie.
A-To  tak nie zmienia faktu że jesteś chamem.
H-Przepraszam.
A-Nie mnie powinieneś przeprosić. A teraz wybacz. Muszę już iść.
          Z trzaskiem wyszłam z jego pokoju. Poszłam do pokoju Zayna. Poprosiłam żeby powiedział mi gdzie jest Em. Na początku mi się opierał ale później powiedział mi.  Gdy doszłam do jej domu Zapukałam. Otworzyła mi drzwi i zamknęła za sobą.
Li-Hej-powiedział
A-Hej.
Li-Skarbie to ja już idę - powiedział
E-Wróć jeszcze-poprosiła.
Li-Wrócę-powiedział. Dał jej szybkiego buziaka w policzek i wyszedł.
E-Chodź-powiedziała.
A- Harry to przeklęty cham-powiedziałam Spojrzała na mnie zaskoczona.
E-Dlaczego?
A-Nie chcesz wiedzieć.
E-Nie chcę cię zmuszać.-przeszłyśmy do kuchni. Wzięła dwie szklanki i postawiła na stół.-Chcesz coś mocniejszego?
A-Pewnie.
E-Wódkę wiski wino?
A-Wino.
E-Mam tylko czerwone
A-Słodkie?-Skinęła głową- Moje ulubione
E-Widzę że mamy podobne gusty.
A-No tak.-Zaśmiałam się. - Mogę się o coś zapytać?
E-Tak?
A- Nie chcę cię obrazić
E-Mów śmiało-zachęciła.
A- Ty i Liam to coś więcej?
E-Myślę że coś z tego wyjdzie.
A-A twoje dziecko.-Urwałam.
E- Nie było jego. Było... Nie wiem czyje. Kriss i Jack i jeszcze dwóch. Zgwałcili mnie.-Powiedziała próbując opanować emocje. Myślałam że się rozpłacze.
A-Przepraszam.
E-Stało się trudno.

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 17

          Ten rozdział jest napisany dla mojej Jewelki. Brakuje mi ciebie najbardziej z naszej paczki. Chętnie bym cofnęła czas żeby znów móc mieć cię ciągle obok siebie.

           Głaskałam jego policzek aż się nie uspokoi. Gdy trochę się opanował kucnęłam przed nim. Otarłam kciukami łzy i uśmiechnęłam się blado. Chłopak nie patrząc na nic porwał mnie w ramiona i tulił się do mnie. Gdy się całkiem uspokoił była 3 w nocy. Wszyscy  już spali.
H-Myślałem że odeszłaś.
E-Harry. Nie potrzebujecie mnie. Macie tam wspaniałe dziewczyny one wam pomogą. Pozwól mi odejść.
H-Nie pozwolę.
E-Harry muszę. Ja właśnie straciłam...-o kuźwa prawie się wygadałam. głos mi się łamał. Nie dam rady wam pomóc jak sama potrzebuję pomocy rozumiesz?
H-Emily powiedz co się dzieje.
E-Harry... Ja... Straciłam... Moje...Przepraszam nie mogę-powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Zerwał się i pobiegł zablokować drzwi.
H-Nie wypuszczę cię.
E-Proszę.
H-Nie. Powiedz co się stało.
E-Nie-wydarłam się
H-No powiedz
E-Co?-krzyczałam- co mam ci powiedzieć że straciłam przedwczoraj dziecko o to ci chodzi?
H-Co?-powiedział lekko zdenerwowany.
E-Nic. Odsuń się proszę.
H-Skarbie...
E-Nie dotykaj mnie-wydarłam decybele i wybiegłam z pokoju a później z hotelu. Ruszyłam biegiem w pierwszą lepszą stronę. Zwalczałam napływające wciąż łzy. Gdy obraz całkiem mi się zamazał. Padłam na kolana i po prostu zaczęłam płakać. Po jakichś pięciu minutach znalazł mnie Liam.
                                       *A tym czasem*
Li-Coś ty kurwa zrobił?!-wrzasną chłopak
H-Co?
Li-Wiesz co to oznacza?
H-Jak to straciła?
Li-Poroniła.
H-Nie powiedziałam mi
Li-Jasne że ci nie powiedziała kretynie. Sama co się dowiedziała i wieczorem jak bawiłeś się w najlepsze  ona siedziała sama i poroniła
H- Znowu to samo. Znowu to się dzieje.
A-Harry... Chodź-powiedziała.
H-Nie-powiedział
A-Chodź-powiedziała z naciskiem.
H-Nie
J-Hazza idź bo ci w dupę nakopie-wydarła się i wszyscy podskoczyliśmy
A-Chodź. Położysz się. Będzie dobrze.
               Pomogła mu wstać i zabrała do pokoju. Zamknęła drzwi. Ja poszedłem do kuchni. Za mną reszta.
Li-Wiecie gdzie mogła pójść?
Z-Do domu.
Li-Gdzie ona mieszka?-Powiedział mi na ucho  adres.-Nie mów im-poprosiłem i wybiegłem. Rozejrzałem się i pobiegłem w prawo. Biegłem do drugiej krzyżówki i w lewo. W tedy ją zobaczyłem. Płakała. Klęcząc. Podbiegłem do niej. Kucnąłem a ona tak po prosty przytuliła się i jeszcze bardziej zaniosła się szlochem.

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 16

          Rano wstałam jako pierwsza. poszłam pod prysznic. Gorąca woda działam kojąco. Wiadomość o poronieniu jeszcze mnie przybijała. Z jednej strony się cieszę a z drugiej nie. Mimo wszystko to było dziecko. Żywe stworzenie.  Wyszłam z pod tego prysznica. założyłam coś luźnego i poszłam do kuchni.  Zaczęłam robić im śniadanie. Wstawiłam wodę na kawkę i usiadłam czekając aż się zagotuje. Nie mogłam nic jeść.
Li-Hej mała-powiedział
E-Hej-powiedziałam blado się uśmiechając
Li-jak się czujesz?
E-Tak jak widać-mówię ironicznie.
Li-Boli?-pyta mnie
E-Boli. Bradzo.
Li-Będzie dobrze.
             Po południu chłopaki znowu mieli próbę. ja spakowałam swoje rzeczy. wieczorem powiedziałam Amy że jadę do domu. Ze oni już mnie nie potrzebują i jak się spodziewałam kłótnia
A-Nie możesz.
E-Ale co ja mam tu do roboty?
A-Możesz ich wspierać.
E-Nie. Wracam do domu.
A-Na prawdę chcesz żeby on cierpiał przez ciebie?
E-Nie chcę. Ale i tak cierpi
A-Emily
E-Nie. nie zostanę. przepraszam. powiedz im że będzie mi ich brakowało.-mówiąc to wyszłam. poszłam skrótami do domu mojego. W domu panowała cisza. Poszłam do swojego pokoju przebrałam rzeczy i brudne zaniosłam do pralki. Nastawiałam ją i zeszłam do biblioteczki. Zobaczyłam co mama a co zabrała a co zostawiła. Jak się okazało zostawiła wszystko tylko zabrała ubrania.
                 Wyszłam właśnie z wieczornego prysznica kiedy zadzwonił telefon. Odebrałam wiedząc że to mama.
M-Hej. Jak tam?
E-A dobrze właśnie wróciłam do domu.
M-Ale jak to przecież program trwa dalej.
E-Mamo ja już im nie jestem potrzebna.
M-Jesteś. I to bardzo.
E-Jak tam lot do Polski?
M-Dobrze miną szybko. Już się rozpakowałam i idę wziąć kąpiel.
E-A jaki on jest?
M-Boski-wyznaje mi.- Taki opiekuńczy.
E-Mamo tylko bądź rozważna. wiesz że nie chcę żebyś się sparzyła.
M- Em nie martw się. ja go znam już od dawna.-powiedziała. W telefonie mi piknęło informując że mam drugie połączenie.
E-Mamo dobijają się do mnie. muszę kończyć.
M-Trzymaj się..
Spojrzałam na wyświetlacz. Amy.
E-Halo
A-Możesz tu przyjechać? Mamy...Eeee... Problem?
E-Co się stało?
A-No... przyjedź proszę. nie poradzimy sobie sami.
E-Już jadę.
          Weszłam do mieszkania gdzie pod drzwiami stała Amy, Liam i Louis. Podeszłam do nich zobaczyć co się dzieje.. Amy dociągnęła mnie na bok.
A-Zamknął się i nie chce wyjść. Powiedział że sobie podetnie żyły jak nie wrócisz i nas wcale nie wpuszcza.-podeszłam do drzwi. Otworzyłam je kluczem i weszłam. Hazza leżał na łóżku. Nie podniósł wzroku jak stanęłam w drzwiach. Oparłam się o futrynę i stałam i czekałam aż się zorientuje.
E-Długo zamierzasz mnie ignorować?-dopiero gdy się odezwałam zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie i padł na kolana. " co on się oświadcza?" ale on tylko się przytulił do moich nóg i płakał jak dziecko....