czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 7

Dzień w szkole niesamowicie mi się dłużył. Na ostatniej lekcji żeby nie usnąć wyjęłam szkicownik i bazgroliłam na kartce. Upewniwszy się jeszcze że mam klucze od bramy Zayna zaraz po wyjściu zadzwoniłam do Violetty.
V-Hej Emi. CO tam?
E-Słuchaj potzrebna mi zgrana ekipa za pół godziny.
V-Się robi.
E-A i towar niech mają ze sobą. Za pół godziny pod tym adresem.-podałam jej adres i poszłam szybko do domu. Przebrałam się w luźny dres wzięłam zapas wody.
M-Uważaj na siebie.
E-Jak zawsze mamuś.-Powiedziałam i wyszłam. Tam już na mnie czekali.-Hej. Sorka.
V-Dobra do roboty.
Poszliśmy za dom do ogrodu. Tam rozłożyłam plany. wszystko wytłumaczyłam i wzięliśmy się do roboty. Wieczorem tak ok 23.30 było już gotowe. Zadowolona że już wszystko zrobione i mogę iść do domu pożegnałam się z ekipą ale chcąc wyjść z podwórka zostałam złapana w talii Nie miałam nawet siły się szarpać.
Z-Dzisiaj  śpisz u mnie.
E-Nie muszę iść do domu.
 Z-Nie możesz.
E-A to z jakiej racji?
Z-Bo cię proszę.
E-Nie muszę mama będzie się martwić.
Z-To pozwól że cię odwiozę.
E-Musisz?
Z-To prawie na drugim końcu miasta.
E-Dobra.
*dzień przed wyjazdem do X-Factor'a*
M-Na pewno wszystko spakowałaś?
E-Tak mamo. Już ci mówiłam. Muszę tylko pobrać z konta pieniądze.
M-Mówiłam ci żebyś wzięła moją kartę kredytową.
E-Mamo!
M-No dobra już...--Przytuliłam się z nią i wyszłam. Przed domem stał Zayn.
Gdy mnie zobaczył wyszedł i przytulił mnie. Zapakował mi do bagażnika torbę i odjechaliśmy. Dojechaliśmy po jakimś czasie. Weszliśmy do hotelu przeznaczonego dla uczestników X-Factor'a. Dostaliśmy apartament z dwoma pokojami. Gdy jechaliśmy windą zauważyłam jak chłopakowi trzęsą się dłonie.
E-Zayn...
Z-Co?
E-Popatrz na mnie.
Z-CO?
E-Ochłoń. Będzie dobrze. Na prawdę.
Z-Mało mi to pomaga.
E-No chodź-powiedziałam i przytuliłam go do siebie.- Musisz ochłonąć. Rozluźnij się.
Z-Postaram się.
E- Co robisz żeby się rozluźnić.
Z-Nie chcesz wiedzieć-zarumienił się
E-Słucham.
Z-Mówię poważnie nie chcesz wiedzieć.
E-O boże...-zaśmiałam się.
Z-Zaraz muszę przećwiczyć piosenkę i iść po numer.
E- No dobra. Iść z tobą?
Z-Byłbym wdzięczny.
E-Nie ma sprawy. Po to tu jestem.
Z-Dziękuję.
W tym momencie drzwi windy rozsunęły się i do windy wsiadł jakiś blondyn z ciemnowłosą dziewczyną. Miała dobre 175 cm i zajebiaszcze brązowe oczy. Zaśmiałam się bo ja ją znałam. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmichem.
Z-Mała co ci?
E-Przyzwyczajaj się. I nie mała tylko niska.
Z-Kotek nie bulwersuj się.
E- Zaraz oberwiesz za tego kotka.
Z-Dobra.
Winda się zatrzymała i wyszliśmy. Poszliśmy do apartamentu i położyliśmy nasze rzeczy i poszliśmy po numerek.
E-Nie denerwuj się.
Z-Ale jak... Tam jest ten Simon... Boję się... Jego ciężko przekonać do siebie.
E-Nie prawda. On jest spoko. Nie zdradza swoich emocji żeby pokazać uczestnikowi że potrafi zaśpiewać.
Z-Ale.
E-Chodź przećwiczysz sobie piosenkę.-powiedziałam.

1 komentarz:

  1. Nareszcie! Wspaniały rozdział. *-* Czekam na kolejny. Ciekawe kim jest ta dziewczyna... :D

    OdpowiedzUsuń