środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 4

Gdy wszystko było już przerzucone zastanawiałam się nad tą altanką.
E-Nie wiem czy to jest dobry pomysł z tą altanką w tym miejscu.
Z-Dlaczego-spytał odrywając się od moich oczu. Spojrzał na ekran.
E-Nie wiem mi tam ona nie pasuje.
Z-Nie wiem. Już sam nie wiem czego chce.
E-To tak to by wyglądało.-Pokazałam mu ukończony projekt na monitorze.
Z-Nie miałbym pewności co to tego skalniaka przy domu.
E-CO w nim nie tak?-zapytałam trochę smutna.
Z-No nie wiem. Ja bym go widział na środku.
E-Okey. Przeniosłam go na środek.
Z-Jest ok.
E-Super.-Mruknęłam pod nosem. Siedziałam tak z nim do 21.
Z-Już późno. pójdę już.
E-Moja mama cie nie wypuści.
Z-Więc co?
E-Musisz spać tu.
Z-Tu?-Spytł zdezoirentowany
E-No tu, tu to znaczy tam-pokazałam łóżko obok mojego.
Z- Ale...
E-Proszę cie.
Z-Ale...
E-Przymknij się.-powiedziałam.
Z-Okey. Boje się.-zaśmiał się a ja razem z nim.
E-Dobra szoruj się myś.
Z-Ok-powiedział i poszedł do łazienki Zaraz w pokoju pojawiła się moja mama.
M-Hej.
E-Hej. Co tam?-Właśnie puścił wodę
M-Zostaje?
E-No tak.
M-To dobrze bo i tak bym go nie wypuściła. Gdzie go położysz?
E-Obok na łóżku.
M-Ok. Miły z niego chłopak.
E-Mamo!-zaśmiałam się.
M-No co?-zapytała udając obrażoną.-Bierz się za niego-powiedziała mi na ucho.
E-Pomyśle nad ta propozycją.
M-Ok. Miłej nocy
E-Nie dzięki-mruknęłam pod nosem. Gdy ścieliłam jego łóżko zadzwonił mi telefon który jak się okazało był w łazience.
Z-Ej telefon ci dzwoni-powiedział-no coś ty-pomyślałam-wejdź jak chcesz.
Weszłam po telefon kiedy chłopak wycierał buzię ręcznikiem.- Nie odbierasz?
E-Nie-powiedziałam drżący głosem.-nie rozpłaczę się, nie rozpłaczę się, nie mogę...
Z- cos się stało?
E-Kuźwa ogarnij się-powiedziałam do siebie.
Z-Co się dzieje?
E-Nic-powiedziałam i wyszłam na balkon biorąc po drodze jego paczką papierosów. Na balkonie trzęsącymi się rękoma odpaliłam jednego. Do pokoju wleciał Kriss
K-Gdzie?-warkną na mnie?
E-W dupie-powiedziałam.
K-Dawaj
E-Nie mam.-krzyknęłam. Ten idiota podniósł na mnie ręke i uderzył mnie dość mocno W tedy na balkon wkroczył Zayn.-Zayn nie.-powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
Z-Wynoś się-warkną na niego.
K-Bo co?
Ale nie zdążyłam nic powiedzieć bo doszło do bójki. Co robić. Co robić Emily rusz głowa mój wzrok zatrzymał się na butelce. wzięłam ją i uderzyłam Krissa który padł na ziemię. Wstał i otłumiony wyszedł z domu. Do pokoju wbiegła moja mama. Była przestraszona.
M-Co to było?
E-Nic mamo. Już jest w porządku- powiedziałam takim tonem że wiedziała że ma wyjść. Opuściła pokój a ja podeszłam do Zayna siedzącego na balkonowej podłodze.-Zayn.-Kucnęłam obok niego.-Nic ci się nie stało?
Z-Nie-wyszeptał.
E-Chodź-powiedziałam łapiąc go pod ramię.
Z-Podniosę się-powiedział. Gdy wszedł do domu I zobaczyłam jego twarz moje ręce na nowo zaczęły się trząść.- Nic się nie stało.
E-Nie mów tak. To moja wina.
Z-Nie twoja wina.-złapał mój podbródek zmuszając do spojrzenia na niego. Owszem zrobiłam to ale on zaczął się przysuwać chcąc mnie pocałować.
 Odsunęłam się od niego. Weszłam do łazienki po gazy i wodę utlenioną.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 3

E-Świetnie-mruknęłam pod nosem...- Profesor zaczął prowadzić lekcje a że ja siedziałam w ostatniej ławce mogłam zacząć kolejny projekt poprawkowy. pod koniec zajęć na uczelni skończyłam to ciortostwo i zadowolona schowałam teczkę z projektem do torby. Chłopak jak na złość siadał na każdej lekcji obok mnie. Jeny jakie  to denerwujące. Pod koniec podał mi karteczkę
            Kiedy będzie gotowy projekt?
 Nie wahając się odpisałam
           Już jest.
Oddałam mu karteczkę a chłopak uśmiechną się pod nosem.
        Kiedy mogę przyjść go zobaczyć?
Jakie to irytujące... Co mam mu napisać? Że nie chce się z nim widywać bo... Bo mi się podoba? Ni nie mogę zachować się jak dziecko.
       A kiedy mas czas?
Bez zastanowienia napisał
      Dostosuję się do Ciebie
Wow Nie wiedziałam że ma taką poprawną pisownię.
     Nie wiem jak chcesz. Kiedy masz czas?
 Przy ostatnim pytaniu się zawahałam. On chyba to zobaczył...
      Masz czas dzisiaj?
Szybko przeleciałam mój grafik co miałam w planach.
       Ok o której?
Czy mi się wydaje czy on si uśmiecha?
        Może być od razu po lekcjach?
O kurczaki będzie  ciężko.
        Ok
Odpisałam mu i zadzwonił dzwonek na przerwę. Odetchnęłam z ulgą. Napisałam mamie Żeby mi trochę ogarnęła w pokoju bo przyjdę z nim do projektu. Po zajęciach wyszłam przed uczelnię gdzie on już czekał. Fuck.
Z-Idziemy?-Zapytał podniecony
E-Tak-Powiedziałam cicho.
Z-Mogę się coś zapytać?
E-Słucham-powiedziałam nie patrząc na niego
Z-Po pierwsze spójrz mi w oczy.
E-nie mogę.
Z-Proszę...
E-Nie mogę. A przynajmniej  nie na terenie uczelni.
Z-Dlaczego?
E-Przestań zadawać głupie pytania.
Z-Nie są głupie.
E-Słucham co chciałeś się zapytać.
Z-Nie już  nie ważne.
E-To nie.
Dalszą drogę przeszliśmy w milczeniu. Jakieś 300 metrów od domu złapał mnie za rękę i zatrzymał.
Z-Dlaczego unikasz  mojego spojrzenia?
E-Przepraszam.
Z-Nie przepraszaj tylko powiedz.
E-Nie proszę nie każ mi tego robić.
Z-Okey. Chodźmy.
E-Chodź.-weszliśmy do domu w progu stała mama i Dan.-kurwa mać.-powiedziałam
D-Kotku nie przywitasz się ze mną?
E-Mam klienta-powiedziałam takim tonem aby dać mu do zrozumienia że nie chce go wiedzieć.
D-Zaczekam.
E-Nie wiem czy jest sens bo troch mi się zejdzie.
D-To w takim razie do jutra na uczelni.-powiedział i wyszedł. Posłałam mamie przepraszające spojrzenie na co ta skinęła tylko głową.
M-Zaraz wam coś przyniosę do picia. Pan może coś mocniejszego chce?
Z-Nie dziękuję. Jak można to kawę rozpuszczalną.
M-Ok a Tobie córcia co?
E-To co zawsze-powiedziałam z uśmiechem.
M-Okey-powiedziała i się zaśmiała.
E-Chodź do pokoju-powiedziałam i zaprowadziłam go do gabinetu gdzie było idealnie posprzątane. Wyjęłam z torby te zakichane projekty i pokazałam mu je.
Z-Wydaje mi się że jest okey.-powiedział i spojrzał na mnie a ja szybko odwróciłam głowę żeby  uniknąć jego wzroku.- Boisz się mnie?-zapytał
E-Nie
Z-To spojrzyj mi w oczy.-Powiedział a ja spojrzałam mu w oczy w których on utonął
E-Zadowolony?
Z-Wow-powiedział.
E-Właśnie dlatego nie chciałam.
Z-Przepraszam ale masz taki śliczne oczy.
E-Więc-zaczęłam żeby zmienić temat- Przerzucamy na real?
Z-Em Tak-powiedział kiedy się ockną
E-Okey.
Do pokoju weszła mama z kawą i ciastkami.
M-Proszę dzieciaczki.
E-Dzięki mamuś.-powiedziałam a ona posłała mi całusa w powietrzu.
M-To już nie pezrszkadzam-powiedziała i wyszła

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 2

Gdy on wyszedł do pokoju weszła moja mama z kubkiem gorącego napoju.
M-Proszę.-powiedziała i podała mi kubek.- Zrób sobie przerwę chwilę.
E-Dziękuję.
M-Może ci pomóc?
E-Muszę to dokończyć.-powiedziałam i pokazałam na poprawkowy szkic Zayna.
M-A lekcje?
E-Została mi tylko już geografia jedna zadanie bo może ćwiczenia sprawdzać.
M-Daj uzupełnię ci.-Powiedziała czy mnie bardzo zaskoczyła.
E-Mamo poradzę sobie.
M-Daj bo mi też się nudzi to co nie mogę córce pomóc w nauce?
E-Jak sobie chcesz-powiedziałam i podałam jej podręcznik i ćwiczenia. Upiłam duży łyk kawy i powróciłam do rysowania projektu. Mama odrobiła mi pracę domową i spakowała mnie w torbę. Napisała mi zwolnienie z wychowania fizycznego z koszykówki do końca roku ponieważ mam kontuzję nadgarstka i nie mogę nadwyrężać.-Dzięki. powiedziałam.
M-Coś jeszcze mam ci pomóc?
E-Nie dziękuję.
M-To opowiadaj co to za chłopak co był do projektu.
E-Mamo to tylko klient.
M-Dobra, dobra. Opowiadaj jaki jest.
E-Ma na imię Zayn i przyszedł do mnie omówić projekt. Ale chyba nie będziemy się lubić-powiedziałam.
M-Dlaczego?
E-Cóż...Przeszkodził nam Dan. Jemu się to nie spodobało bo zbladła mu mina. Nie wiem dlaczego.
M-A ja wiem.
E-Nie...
M-Tak. Teraz będzie udawał że cie nienawidzi. Będzie działam ci na nerwy. Będzie uadwał że jesteś mu obojętna że mu się nie podobasz..
E-Skąd to wszystko wiesz.
M-Twój ojciec tak się zachowywał.
E-Serio?
M-Tak.
E-Dzięki za informację.
M-No dobra. Kładź się do łóżka. Juro rano wstajesz.
E-Okey.-powiedziałam i poszłam do łazienki przebrać się w piżamę i poszłam do pokoju. Położyłam się i zasnęłam.
Rono wstałam bardzo wcześnie i wyszykowałam się do szkoły kiedy przyszedł mi  SMS
             OD: Dan
    Skarbie nie będę dzisiaj na zajęciach. Źle się czuję. Przepraszam.
 Szybko odpisałam mu
           Do: Dan
      Co się stało?
Lecz odpowiedzi nie dostałam. A hak mu w ... smak jak nie to nie łaski bez.
Trochę zła zeszłam na dół. Tam siedziała mama.
M-Co się stało?
E-Dan mi działa na nerwy.
M-Dlaczego? Od początku ci mówiłam że on mi si nie podoba.
E-Mamo! To jest mój związek a nie twój.-Powiedziałam podniesionym głosem
M-Nie podnoś na mnie głosu-powiedziała ostrej.
E-Przepraszam -powiedziałam. Złapałam łyk soku pomarańczowego i wyszłam. Skierowałam się w stronę szkoły. Miałam do niej około kilometra. Opatuliłam się bluzą i ruszyłam w kierunku szkoły.
Gdy do niej doszłam poszłam od razu do klasy. Byłam jako jedna z pierwszych. Zajęłam miejsce na końcu klasy. Zadzwonił dzwonek  na lekcje. Wolne miejsce było tylko obok mnie. Gdy Profesor Martines zaczął prowadzić lekcję do sali wpadł Niejaki Zayn
Z-Przepraszam za spóźnienie.-wysapał i podał mu jakiś arkusz papieru  on złożył na nim jakiś podpis. Odwrócił się do klasy i na mój widok się uśmiechną złowrogo. Podszedł bliżej i zajął miejsce obok mnie.

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 1 Nowee

Siedziałam w salonie i kończyłam rysować projekt ogrodu który zamówił jakiś chłopak. Razem z mamą mieszkałam we wschodniej części Londynu. Nieznajomy miał się zjawić lada chwila. Szybko ogarnęłam pokój i wzięłam odpowiednie projekty i rozłożyłam na stole. Do jego przyjścia miałam jeszcze 30 minut. W tym czasie zagospodarowałam sobie plan drugiego. Bardzo mnie to wciągnęło. Gdy podniosłam wzrok chłopak siedział i przyglądał się mi z zaciekawieniem.
E-Przepraszam-wymamrotałam.
Z-Nie szkodzi. Jestem Zayn Malik-powiedział.
E-Emily Stoon.
Z-Jak tam idzie projekt?-Spytał.
E-To tak.-pokazałam mu plany i zaczęłam wszystko tłumaczyć co i jak.
Z-Rozumiem. Nie koniecznie widzę te drzewko. Dało by się je gdzieś na bok przenieść? Planowałem w tym miejscu postawić małą altankę-powiedział.
E-Okej. W które miejsce?-Wskazał mi miejsce.-Czy coś jeszcze będzie do poprawki?
Z-Nie chyba już wszystko.  Co tam pani jeszcze rysuje?
E-Muszę to dokończyć.-powiedziałam i podałam mu szkic.
Z-Może pomóc?
E-Nie dziękuję.-powiedziałam i do pokoju wszedł Dan. Kurwa mać co on tu robi.
D-Hej słonko.-powiedział.
E-Jestem zajęta-powiedziałam.
D-Nie przeszkadzam.
E-Przeszkadzasz. Proszę wyjdź.
D-Coś jesteś markotna - powiedział i wyszedł.
E-Zawsze taka jestem-powiedziałam pod nosem. Podniosłam wzrok i zobaczyłam że chłopak  próbuje zachować powage.-Śmiało-powiedziałam.
Z-No dobrze to już nie będę przeszkadzać pani w pracy. Kiedy będą poprawione projekty?
E-Nie wiem. Postaram się szybko poprawić
Z-Dziękuję-powiedział i uśmiechną się-Da się pani wyciągnąć na kawę?
E-Może kiedyś- powiedziałam Uśmiechając się do niego
Z-Zostawię pani swój numer. Jak pani poprawi to proszę o kontakt.
E-Okey-powiedziałam i podałam mu kartkę a on zapisał ciąg liczb.
Z-Do widzenia-powiedział z grymasem na twarzy.
E-Do widzenia.
Wyszedł a do pokoju wszedł Dan.
D-Coś się stało?-spytał
E-Jestem tylko zmęczona- powiedziałam
D-Widzę że poznałaś już Zayna.
E-Skąd wiesz?
D-Słyszałem w sekretariacie jak się zapisywał do 2TK. Podobno przeniósł się tu z Bradford.
E-Zajebiście. To mój rocznik.
D-Nie martw się.-powiedział. Wyszłam z nim na balkon. Wyciągnęłam paczkę papierosów z kieszeni i wyciągnęłam jednego odpaliłam i zaciągnęłam.- Słonko...
E-Tak?
D-Jedziesz jutro ze mną do szkoły?
E-A na którą nasz?
D-Na 8.00
E-Pewnie czemu nie.
D-Ok. Będę po ciebie o 7.30
E-Okey.-powiedziałam zgasiłam właśnie peta i wyrzuciłam przez barierkę do sąsiada.-Coś jeszcze?
D-Tak- Powiedział i się przysuną i pocałował.
E-Już?
D-Tak.
E-To idź bo chcę pracować- powiedziałam a on wyszedł.