Gdy wszystko było już przerzucone zastanawiałam się nad tą altanką.
E-Nie wiem czy to jest dobry pomysł z tą altanką w tym miejscu.
Z-Dlaczego-spytał odrywając się od moich oczu. Spojrzał na ekran.
E-Nie wiem mi tam ona nie pasuje.
Z-Nie wiem. Już sam nie wiem czego chce.
E-To tak to by wyglądało.-Pokazałam mu ukończony projekt na monitorze.
Z-Nie miałbym pewności co to tego skalniaka przy domu.
E-CO w nim nie tak?-zapytałam trochę smutna.
Z-No nie wiem. Ja bym go widział na środku.
E-Okey. Przeniosłam go na środek.
Z-Jest ok.
E-Super.-Mruknęłam pod nosem. Siedziałam tak z nim do 21.
Z-Już późno. pójdę już.
E-Moja mama cie nie wypuści.
Z-Więc co?
E-Musisz spać tu.
Z-Tu?-Spytł zdezoirentowany
E-No tu, tu to znaczy tam-pokazałam łóżko obok mojego.
Z- Ale...
E-Proszę cie.
Z-Ale...
E-Przymknij się.-powiedziałam.
Z-Okey. Boje się.-zaśmiał się a ja razem z nim.
E-Dobra szoruj się myś.
Z-Ok-powiedział i poszedł do łazienki Zaraz w pokoju pojawiła się moja mama.
M-Hej.
E-Hej. Co tam?-Właśnie puścił wodę
M-Zostaje?
E-No tak.
M-To dobrze bo i tak bym go nie wypuściła. Gdzie go położysz?
E-Obok na łóżku.
M-Ok. Miły z niego chłopak.
E-Mamo!-zaśmiałam się.
M-No co?-zapytała udając obrażoną.-Bierz się za niego-powiedziała mi na ucho.
E-Pomyśle nad ta propozycją.
M-Ok. Miłej nocy
E-Nie dzięki-mruknęłam pod nosem. Gdy ścieliłam jego łóżko zadzwonił mi telefon który jak się okazało był w łazience.
Z-Ej telefon ci dzwoni-powiedział-no coś ty-pomyślałam-wejdź jak chcesz.
Weszłam po telefon kiedy chłopak wycierał buzię ręcznikiem.- Nie odbierasz?
E-Nie-powiedziałam drżący głosem.-nie rozpłaczę się, nie rozpłaczę się, nie mogę...
Z- cos się stało?
E-Kuźwa ogarnij się-powiedziałam do siebie.
Z-Co się dzieje?
E-Nic-powiedziałam i wyszłam na balkon biorąc po drodze jego paczką papierosów. Na balkonie trzęsącymi się rękoma odpaliłam jednego. Do pokoju wleciał Kriss
K-Gdzie?-warkną na mnie?
E-W dupie-powiedziałam.
K-Dawaj
E-Nie mam.-krzyknęłam. Ten idiota podniósł na mnie ręke i uderzył mnie dość mocno W tedy na balkon wkroczył Zayn.-Zayn nie.-powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
Z-Wynoś się-warkną na niego.
K-Bo co?
Ale nie zdążyłam nic powiedzieć bo doszło do bójki. Co robić. Co robić Emily rusz głowa mój wzrok zatrzymał się na butelce. wzięłam ją i uderzyłam Krissa który padł na ziemię. Wstał i otłumiony wyszedł z domu. Do pokoju wbiegła moja mama. Była przestraszona.
M-Co to było?
E-Nic mamo. Już jest w porządku- powiedziałam takim tonem że wiedziała że ma wyjść. Opuściła pokój a ja podeszłam do Zayna siedzącego na balkonowej podłodze.-Zayn.-Kucnęłam obok niego.-Nic ci się nie stało?
Z-Nie-wyszeptał.
E-Chodź-powiedziałam łapiąc go pod ramię.
Z-Podniosę się-powiedział. Gdy wszedł do domu I zobaczyłam jego twarz moje ręce na nowo zaczęły się trząść.- Nic się nie stało.
E-Nie mów tak. To moja wina.
Z-Nie twoja wina.-złapał mój podbródek zmuszając do spojrzenia na niego. Owszem zrobiłam to ale on zaczął się przysuwać chcąc mnie pocałować.
Odsunęłam się od niego. Weszłam do łazienki po gazy i wodę utlenioną.
Nadrobiłam rozdziały z czego jestem dumna i muszę powiedzieć, że mnie zadziwiłaś :3 Oby tak dalej misiek (lubię nadużywać tego słowa) czekam na następny :*
OdpowiedzUsuń