poniedziałek, 29 kwietnia 2013

**16**

Jak sie okazało mało brakowało alby sobie ucieła palca.
-Nic sie nie stało to tylko lekkie zacięcie.
-Już ja widze to twoje lekkie zacięcie. Jedziemy do szpitala.
-Mamusiu.
-Kochanie nic mi nie będzie
-Mamo ja chce pojechać z tobą.
-Ale słonko ja jade tylko na opatrunek
-Ja chce z tobą. Nie zostawiaj mnie.
-No dobrze ale poczekasz na korytarzu dobrze?
-Nie chce wejść z tobą.
-Rose nie.
-Mamuś.
-Rose zostaniesz ze mną na korytarzu dobrze?-pyta sie Jewel
-Dobrze.
Pojechałyśmy do tego pierdzielonego lekarza. Gdy mnie zobaczył to si uśmiechną i zaprosił do gabinetu. Pokazałam mu rane a on ją szybko zaoparzył. Wyszłam na korytarz a Rose rzuciła sie na mnie.
-Mama.
-Mówiłam że nic mi  nie będzie.
-Chodźmy do domu-powiedziała Jewel
-No to chodźmy.
Pojechałyśmy do domu a tak czekała Kate i chopaki
-Co tu robicie?
-Siedyimz a nie widać?
-Widać ale po co??
-Bo sie martwimy.
-O kogo?
-O ciebie głuptasie-mówi Harry i całuje mnie
-Ooooo. jak słodko-mówią razem.
Odwróciłam sie do niego i
-Nic mi nie jest.
-No.. widze.
-Zacięłam sie nożem.
-Oj Harry nic mi nie jest i raczej nie będzie.
-Pokaż to.
-Nie.
-Pokaż-mówi ostrzej.
-Nie. To jest moja skóra mój problem i sie nie wtrącaj-krzycze na niego. Pociegłam do swojego pokoju i pobiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Zaraz przybiegła Rose.
-Mamusiu?
-Tu jestem-powiedziałam zachrypniętum głosem.
Zaraz weszła do łazienki. Siedziałam na wnnie. Podeszła do mnie i sie przytuliła.

sobota, 27 kwietnia 2013

**15**

-Jak chcesz.-mówi
Pocałował mnie ponownie. Przytuliłam sie do niego a on w odpowiedzi obją mnie. Nie wiem czemu ale w jego ramionach czuje sie bezpiecznie. To taka tarcza chroniąca mnie przed strzałem. No i kurwa mam problem... Chyba sie zakochałam w tym mężczyźnie. Ale narazie wole tego nie okazywać.
-Chodź zrobie ci śniadanie.
-No dobra ale zaraz musze lecieć.
-Czemu?-starałam sie nie okazywać tego że mnie to zasmuciło.
-Hej słonko... Przyjde później musze iść na próbe.
-Nic nie mówie.
-Ale widze że jesteś smutna.
-Nie zdaje ci sie-a tak sie starałam
-Nie. Przyjde odrazu po próbie.
-Nie musisz.
-Nie.. Ale moge.
-Co zjesz-spytałam wchodząc do kuchni.
-Najchętniej ciebie.
-Harry
-No co?
-Szybko co zjesz dopuki śpi Rose.
-Cokolwiek
-Tosty?
-Mogą być.
Zaczęłam krzątać sie po kuchni. Czułam na sobie spojrzenie Harrego.
Czemu mnie to krępuje?
-Prosze-powiediałam stawiając przed nim talerz z tostami. Posłałam mu blady uśmiech.
-Gabi słońce co sie dzieje.
-Nic-mówie.
-Przecież widze-mówi i podchodzi do mnie.
Zaraz do kuchni weszły Kate Jewel i Rose. alutka podbiegła do mnie i sie przytuliła. Objęłam ją
-Dzień dobry mamuś.
-Dzień dobry kochnie. Jak tam sie czujesz?
-Dobrze.
-A co zjesz?
-Płatki.
Zrobiłam jej szybko te płatki postawiłam przed nią. Harry wstawił talerz do zlewu pocałował mnie i wyszedł. Zaczęłam obierać ziemniaki na łatki. Podczas tego zaczęłam sie zastanawiać co moja pieprzona siostrzyczka robiła jeszcze mojej córeczce. Na samą myśl aż sie we mnie gotowało. Z trasnu wyrwał mnie głoś Kate.
-Gabrysia!!
-Co?-powiedziałam zdezoriętowana.
-Ale żeś sobie palce ucięła.
Gdy to powiedziała dopiero zorientowałam sie co sie stało...

piątek, 26 kwietnia 2013

**14**

Rano obudziłam sie bo było mi a gorąco. Rose leżała na mnie a Harry miał głowe na mojej pierci.. Usiedłam z Rose klęknęłam na kolana i Położyłam ją  łóżko. Harry chwycił mi ręke i nie otwierając oczu zaczą coś mówić.
-Nie idź.. Nie zostawiaj mnie.-Uśmiechnęłam sie i pogłaskałam go po policzku. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Szybko załatwiłam potrzebe i usłyczałam płacz Rose. Szybko wybiegłam z toalety i podeszłam do niej. Sidziała zdezoriętowana na łóżku.
-Rose kochanie co sie stało?
-Mamo.
-Jestem słonko co sie stało?
-Mamusia.
-Co mamusia?
-Krzyczała na mnie?
-I co mówiła?
-Ze jestem nie grzeczna i że dostanie w dupe jak sie nie uspokoje.
-Och kochanie moje. Już dobrze jestem.Połóż sie jeszcze.
-A zostaniesz ze mną?
-Tak.
-A możmy iść do mojego pokoiku?
-Tak chodź.
Poszłyśmy sie do pokoju Rose i położyłam sie obok niej. Przytulił sie do mnie. Gdy usnęła mocnym snem poszłam do siebie sie wyszykować.Ubrałam sie w to. Szybko ogarnęłam swoją fryzyre i wyszłam.  Tam ubierał sie  Harry. Gy mnie zobaczył uśmiechną sie.
-Hej słonko-przywitał sie.
-Hej.
-Co sie stało?
-Nic.
-Jesteś jakaś markotna.
-Nic sie nie stało.
Potszedł do mnie i pocałował.
-Co sie stało?
-No przeież ci mówie że nic.
-Kłamać to ty nie umiesz.
-Ale ja nie kłame. Poprostu jestem w szoku.
-Bo?
-Rose mi powiedziała coś czego nie powinnam słyszeć.
-Nie powiedz mi?
-Nie

piątek, 19 kwietnia 2013

**13**

Gdy Harry usłyszał pisk zaraz zbiegł zobaczyć co sie stało.
-Co ci?
-Ta małpa zawna Jewel zrobiła coś czego nie powinna.
-Oj czepiasz sie sczegółów.
-Nie zdaje ci sie.
Postawiłam przed nimi karton soku Pomarańczowego. Jewelka sie skrzywiła i wstała po jabłkowy.
-Co to kurwa odpierdzielasz.
-Biore sok
-A nie możesz wziąć krzesła tyklo musisz po szawkach skakać jak pawian?
-Nie moge.
-Al cie zaraz wywale.
-Nie prówuj.
-Bo co?
-Bo sie prosze.
-Kate zrobisz soć z nią.
-Jewel mam żelki.
-Odrazu zeskoczyła.. hmm dobry sposób na ciebie zapaiętam.
Poszłam ubrać Rose. Ubrałam ją w to i zrobiłam jej Sliczne dwa kucyczki.
Poszłam z nią na lody i do parku. Boże ile ona ma siły. póżniej poszłyśmy jeszcze do kina na Madagaskar. Zmęzone wróciłyśmy do domu. Tam czekał na mnie Harry. Przytulił mnie mocno
-Ehmmm co sie stało?
-Martwiłem sie.
-Dlaczego?
-Bo nie odbierasz ode mnie telfony.
-Bateria mi padła. Przepraszam.
-Och boże.
-No dobra już jstem.
-Nie rób tak więcej.
-Ale jak?
-Nie znikaj.
-Przepraszam musze położyc małą spać.
-Moge ją położyć jak chcesz.
-Nie bo musze ją wykompać.
-Jak chcesz.
-Ale ja chce żeby wujek sie ze mną pobawił kaczyszką.
-Haha no dobrze.
-Powodzenia.
-Dzięki.
Pozli razem na góre do mojej łazienki. Po 30 minutach zabawy pozłam zobaczyć czy już. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam coś ślicznego.
Harry spał przytulony do Rose a ona w pżamie pod kocykiem. Wzięłam duży koc i przykryłam Harrego. Otworzył oczy i uśmiechną sie.
-Śpij nie chiałam cie obudzić.
-Nie
-Śpij.
-To chodź do mnie.
Wczołgałam sie na Łóżko i przytuliłam do Harrego. On obją mnie i usneliśmy.

wtorek, 16 kwietnia 2013

**12**

-Co jej sie stało?
-Później ci powiem ok?
-Tak.
Rose usnęła a ja z nią.  Obudziłam sie Pod kocem obok Rose. Zerknłam na zegarek była 7.35. Wstałam i poszłam zobaczyć do pokoi. Jewel i Kate śpią. Łukasz też i Harry obok Rosalie. Poszłam do siebie i ubrałam się w to. Gdy sie z grubsza ogarnęłam była 8.30. Do pokoju weszła Rose.
-Co sie stało kwiatuszku?
-Brzuszek jest głogny.
-To chodź coś z tym zrobimy.
Wzięłam ją na ręce i poszłam do kuchni. Razem coś upichciłyśmy. Zaraz po nas wszedł Łukasz z Torbami.
-A ty gdzie?
-Do Polski do mamy.
-A co sie stało?
-Ojciec jest chory i poprosił mnie żebym przeją jego warsztat.
-Aha no to jedź spokojnie.
-Dobrze.
Wyszedł z domu. Po chwili poczyłam jak coś smyra mniepo karku. Z piskiem Odskoczyłam a Rose wybuchła śmiechm.
-Jewel
-Sory musiałam
-Bierz naleśniki.
-Dzięki.
Zaraz wsztscy sie zeszli na śniadanie.

niedziela, 14 kwietnia 2013

*11

Weszli do środka. Zaprowadziłam ich do kuchni. Zaraz do ns zbiegł Łukasz i Kate z zacieszem na mordce.
-Co sie tak cieszysz?- spytałam
-Widok Jewel mnie rozwalił.
-A ty co chcesz?-pytam Łukasza
-Nic a co?
-Tak sie pytam. A Kate to jest Zayn I Harry.
-Miło mi-mówi
-Nam też.
-To ja was zostawie-mówie i odchodze kawałek-zobacze co oni robią.
Jak na zawołanie zbiwgła Jewel z małą.
-Mamo ratuj-krzykęła  mała. Spojrzałam na nią a oni na mnie.
-Jak mnie nazwałaś?
-Mamo.-mówi niepewnie.
-Gabrysia..
-Co?
-Ona ma twoje oczy.-mówi mulat
- I twoje usta-dopowiada Harold.
-Porozmawiamy później.-mowi Łukasz.
-Wątpie.
Gdy Jewel spojrzała Zaynowi w oczy głośno wciągneła powietrze. Spojrzałam na nią.
-Rozgośćcie sie.-mówie i ide z Rose do jej pokoju.
-Bolą mnie plecy.
-Daj posmaruje kremem. Troszke się spiekłaś.
Zdjęłam jej koszulke delikatnie jak potrefiłam. Zaczęłam smarować czerwone ramiona. Rozległ się dwonek do drzwi.
-To prawda że to ty jesteś moją mamą?
-To skomplikowane-mówie
-Odpowiedz mi przosze.
-Tak jestem twoją mamą. Jestem twoją biologiczną mamą.
-A tamto mama?
-To moja siostra. Ona nie mogła mieć dzieci. Więc kiedy ja byłam w ciąży z tobą powiedziałam że moge jej ciebie oddać. Bardzo się ucieszyła. a teraz jesteś ze mną i już mi nikt ciebie nie zabierze.-powiedziałam
-Kocham cie-odwróciła sie do mnie i mocno prztuliła.
-JA CIEBIE TEŻ.-powiedziałam- Nie jesteś zmęczona?
-Troszeczke.
-To chdź położysz sie do łóżeszka.
-A zostaniesz przy mnie?
-Jeśli chcesz.
-Bardzo-powiedziała.-chodź jeszcze założymy ci Piżamkę-Ubrałam ją w to. Położyłam się obok niej. Zaraz do pokoju wszedł Harry. P cichu wszedł i położył się obok niej  drugiej strony.
-Jest śliczna.-mówię
-Tak jak jej rodzicielka
Rose przytulła się bardziej do mnie. Harry pogłaskał ją po policzku.

*10

Jewel przesiadła sie i przytuliła małą do siebie.
-Gdzie mam was wysadzić.
-Eee gdzieś na Strongera.
-To gdzie wy mieszkaie?
-Prawie na przeciwko ciebie.
W trakcie drogi co chwila pztrzyłam w lusterko wsteczne. To cholernie denerwujące jak ktoś patrzy sie na mnie jak prowadze samochód. Postanowiłam nie patrzeć na niego tylko skupić sie na drodze.
-Ciociu?
-Tak?
-Gdzie jedziemy?
-Odwieżć ich i do domu a co?
-A pójdziemy do parku?
-Tak jak chcesz to czemu nie może jeszcze wujek pójdzie.
-Dobrze.
-Jak sie czujesz?
-Już dobrze.-mówi smutno.
-Gabrysia?
-Tak?
-Dasz sie wyciągnąć na kawe?-pyta Ten w lokach.
-Nie wiem zobacze.
-Spoko.
Wysadziłam ich pod domem.
-Ciociu jednak nie chce  iść do parku.
-A co chcesz?
-Pobawić sie i indinki.-Spojrzałam na Jewel i wybuchęłyśmy śmiechem.
-A może się ciocia Jewel pobawić?
-Tak.
-Pobiegły do domu.
Właśnie miałam wejść do domu gdy czyjać ręka mnie powstrzymała.
-Poczekaj.-odwróciłam sie
-Co chcesz?
-Podziękować za podwózke do domu.
-Nie ma problemu. Przepraszam musze iść.
-Możemy wejść?
-Jak chcecie.
-Jak chcecie ja musze iść.-mówi ten no jak on tam Chyba Lou
-Niall my mamy probę
-No tak to ja ide
-wchodzicie?
-Pewnie.
Weszło dwóch. Tem loczek i pasemka.

**9**

-Pojedziesz ze mną do szpitala?
-No dobra a co sie stałao?
-Moja siostra jest w szpitalu.
-Przykro mi.
-To chodźcie.
Wsiedliśmy w samochód. Malutak wbrana była w to. Jewel usiadła z tyłu i wzięła Rose na ręce. Na miejscu weszłyśmy do szpitala. Lekarz zaprowadził nas na sale.
-Rose poczekaj chwilke
-Nie chce do mamusi.
-Poczekaj minutke dobrze zachwile wejdziesz.
-Dobrze
Weszłam do sali.Podeszłam do łóżka.
-Gabrysia
-Tak.
-Ja nie przeżyje. Zaopiekuj sie Rose prosze.
-Karolina dasz rade.
-Nie dam. Jest tu mała?
-Tak
-Przyprowadź ją chce ją zobaczyć.
-Dobrze.
Właśnie do sali weszła Rose i Jewel.
-Mamuś-ma łezki w oczach.
-Kochanie słychaj się cioci dobrze?
-Tak.
Chwyciłam jej ręke. Spojrzała na mnie i na Rose i jej oczy się zamnkęły.
-Mamo!-krzyknęła z aparatury już nie było pikania ale jeden ciągły ogłuszający dźwięk. Zaraz na sale weszły pielęgniarki i zakryły jej twarz i wyprowadziły. Rose zaczęła płakać.-Mamusia.
-Chodź pójdziemy z tąd.
-Przykro mi-powiedziała Jewel.
Wyszłyśmy ze szpitala. Rose płakała.
-No już nie płacz.
Przed szpitalem zobaczyłam tych głupków z nad jeziora. Usiadłam na ławce i ją mocno przytuliłam.. Podeszli do nas
-Co sie stało-spytał lokowaty
Spojrzałam na niego wzrokiem" To nie jest najlepszy monent"
-Moja mama-powiedziała troche uspokojona-ciociu pójdziemy na lody?
-Tak a na jakie masz ochote?
-Na czekoladowe.
-Dobrze.
Spojrzałam przepraszająco na Nialla
-Hej poczekaj.-Krzykną gdy wsiadałam do samochodu.
-Co?
-Przestań mnie ignorować.
-Nie ignoruje cie poprostu to nie jest najleprzy moment na rozmowe.
-Co sie stało?
-Moja siostra a jej mama właśnie zmarła a teraz przepraszam musze jechać.
Ejj-woła za mną blond pasenka-a gdzie jedziesz?
-Do  domu.
- a jakim kiedunku?
-Na stongera
-A podrzucisz nas?
-Pakujcie sie.Jewel chodź do przodu.

sobota, 13 kwietnia 2013

**8**

Rose przytuliła sie do mnie mocno. Zachmurzyło sie.
-Oho zaraz lunie.
-Rose jedzies do cioci?
-Tak a mamusia?
-Zadzwonimy do niej z samochodu dobrze?
-Tak
-No to sie zbieramy.
-A będe mogła spać z tobą?
-Jeśli chcesz..
-Tak..
-A może ze mną-mówi Łukasz
-Nie z ciocią. Jest fajniejsza.
-Hahaha ile ona ma?
-półtora roku a co?
-Nic tak sie ptyam.
Zobaczyłamże oni też sie zbierają. Z przytuloną małą poszłam do samochodu. Usiadlam z tyłu i troche położyłam siedzenie.
-Jedziemy?
-Jedziemy.
Malutka zaczła szlochać.
-Zimno ci?
-Tak-mówi cichutko.
-Jewel podasz koc?
-Pewnie.klękneła na kolanach i signeła do tyłu po koc. Zwinnie go rozłożyła i przykryła nas.po godzinie byliśmy już na miejscu. Rose spała. Wyszłam z nią z auta. Jewelprzykryła ją całą kocem i poszłyśmy do domu. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się z nią. Gdy mocniej usnęła po cichu poszłam do salonu gdzie siedziała rszta. Jak sie odazała dziewczyny już sie spokowały i ich kartony stały przy schodach.
-tylko tyle?
-Tak
-No to idźcie się rozpakować a ja zrobe kolacje.
-No dobra.
-Łkasz idźdo małe gdyby się obudziła
-Oki.
Po godzince usłyszałam połączony z piskiem śmiech Rose.
-Nie wujek nie łaskocz.
Zaraz przybiegli do kuchni.
-Ciocia ciocia.
-Hej- jak główka?
-Już nie boli ale bolą mnie plecy
-A od czego?
-Nie wiem
-Pokaż zobaczymy.
Odwróciła si do mnie tyłm a ja podwinęłam jej bluzke i zobaczyłąm dużo sinikaów i się trochę spoekła.
-Rose z kąd masz te siniaki?
- Mama..
-Och biedactwo.
Przytuliłam ją mocno do siebie.. Po chwili przyszedł Łukasz z telefonem w ręce.
-Do ciebie.
-A kto to?
-To ze szpitala.
podeszłam do niego i wzięłam telefon.
-Halo?
-Dziń dobry Szpital miejski. Czy mam przyjemność z Panną Gabrielą Stanley?
-Tak o co chodzi?
-Pani siostra miała wypadek. Jest w stanie krytycznym ale puki ma otwarte oczy chce panią zobaczyć.
-Tak oczywiście zachwil przyjade.
Rozłączyłam sie.
-Rose posiedzisz z wujkiem dobrze?
-Chce z tobą pojechać do mamy.
-Rose ale mama jest w szpitalu
-Ale chce do mamy.
-Dobrze. Jewel.
-Tak?


**7**

-Hej- wtrąca Kate.
-Co?-pytam
-Możemy sie do ciebie wprowadzić?
-Pewnie a czemu?
-Bo sprzedajemy nasz dom.
-Tak? a po co?
-Bo trafił sie niezły kupiec
-Aha na spoko a kiedy macie zamiar sie wprowadzić?
-A kiedy możemy?
-Nawet po powrocie z nad jeziora
-Serio?-pyta z niedowierzaniem
-Tak..
-Ej idziecie do wody?-Pyta Kate
-Pewnie.
Zrywamy sie z miejsca i biegniemy do wody. Zaraz za nami wlatuje 5 Dzitusów. Ojc to znaczy chłopaków. Ja i Jewel Wypłynęłyśmy przwie na środek jeziora.
-Naprawde ci dziękuje że możemy u ciebie zamiszkać.
-Ale nie ma o czym mówić.
-Płyniemy dalej czy wracamy?
-Odwróć sie i zobacz
-Dawaj płyniemy bo nas dogonią.
Wypłynęłyśmy jeszcze ze 100 metrów
-Dawaj nurka pod wode i zawracamy na brzeg-mówię
-oki
Pod wodą przepłynęłyśmy pod chłopkami i na spokojnie sobie wracałyśmy gdy nagle ktoś wyskoczył pezde mną.
-Czy ty na łep padłeś?!!-warcze
-Przepraszam-mówi. Za nim wyłonili sie pozostali a w śród nich był Niall. Szybko zanurkowałam pod wode pociągając Jewel za kostke. Gdy sie zanurzyła pokazałam palcem na brzeg skinęła głową i kawałeczek płynęłyśmy pod wodą. Praktycznie przy brzegu wyłoniłyśmy sie na powierzchnie. W wodzie zgubiłam swój ulubiony naszyjnik. Cholera.
Troche zawiedziona podeszłam do Łukasza ni sie do niego przytuliła
-Boże jaka ty jesteś zimna.
-Bo woda na środku jest zimna
-Haha spoko. Trzymaj-podał mi koc żebym sie okryła.-przykryj sie.
-Aha delikatniej.-prawie płacze z bólu Jewel i Kate wzięły Rose na ręce i przyszły tu.
-Ale sie spiekłaś-mówi Kate.
-Popatrz lepiej na Jewel
-Ciocia?
-Tak?
-Gdzie mamusia?-malutka sie rozpłakała
-Rose kochanie nie płacz. Mamusia gdzieś tu jest.
-Chce do mamusi.
-A ja nie moge być?
-Możesz. Moge sie przytulić?
-Tak-mówię z usmiechem-chodź.

**6**

Rozłozyłyśmy koc.Wpadł na mnie jakiś chłopak.
-Eee przepraszam
-Nic nie szkodzi.
Zakłopotany odszedł. Jak sie okazało była tam moja siostra i jej córeczka.
Malutka podbiegła do mnie
-Ciocia! Ciocia!
-Hej księżniczko..-rzuciła mi sie w ramiona- Dawno cie nie widziałam.
-Ja ciebie też. Gdzie mama?
-Siedzi i rozmawia z Liamem.
-Aha.
-Idziemy do wody?
-Pewnie.
Rozebrałam sie i pobiegłyśmy ja zatrzymałam sie na brzegu a mała pobieła dalej.Zaraz za Rose wbiegł Łukasz.
-Wujek!!
-Cześć maleńka-mówi i porywa ją w ramiona.. -Nauczymy cie pływać?
-Tak..
-To może wiągniemy ciocie do wody.
-Nie..-chłopak zaczą sie zblieć-Łukasz nie
-Tak
-Nie
Wzią mnie na ręce przeszedł kawałek.
-Puść mnie-warcze
-Twoje życzeni jest dla mnie rozkazem-powiedział i postaił mnie w chłodną wode do pasa.
-Jesteś niemożliwy.
-Co  ty mnie powiesz?
Zaraz do wody przyszedł Liam i Karolynka.
Poszli dalej a ja wróciłam na koc do dziewczyn.
-I jaka woda?
-Zimna
-Haha masz fajnego brata
-Myśl co mówisz!
-No co?
-Pamiętasz co mi zrobił?
-ale było fajnie
- tak może dla ciebie.
-Boże weż wyluzuj to były żarty.
-wiem...

**5**

-Siema młody-mówi mój braciszek
-eee Hej
-Tobie też ta baba nie da spać?
-ee Nie..ta dziewczyna dała mi spać.
-Serio?
Odwróciłam sie do niego i zgromiłam wzrokiem.
-Tak.
Niall podszedł do mnie i pocałował.
-Siadaj-mówie nalewając sok do szklanek.
-Wiesz przypomniał mi sie wczorajszy wieczór jak smarzyłaś naleśniki.
-Tak super.
Zaraz zadzwonił mi telefon.Spojrzałam na wyświetlacz."Jwewlka<3"
-Tak słuchsm.
-Siemson Masz chwile?
-No mam
-Słuchaj jedziesz z nami nad jezioro??
-I ty sie jeszcze pytasz?!!
-No wiesz...
-Jewel-basztam ją- kiedy?
-No nie wiem.. tak za 2-3 godiny?
-No spoko.
-To szykuj sie mała a my tak za 2 wpadniemy
-Jasna sprawa.
Rozłączyłyśmy się. Uśmiechnęłam sie
-Ja już musze iść-mówi Niall-Jade z kumplami nad jezioro.
Spojrzałam na Łukasza a on... Eee... Nooo.jak to ująć? No sie ciut z deka zrobił buraczek.
-Łukasz!!
-Co?
-Pojade czy ci sie podoba czy nie
-A moge z wami?
-Tak
No to po 2 godzinach Przyjechała Jewel i Kate:) Sweet. No i pojechałyśmy nad jezioro. Miałam na sobie to

**4**

-Ok
Poszłam do pokoju gdzie smacznie spał Niall. Najdelikatniej jak potrafiłam wsunęłam sie do łóżka. Rano obudziły mnie pornne promienie światła.
Poszła do łazienki obmyłam twarz wodą. Związałam włosy w koka i poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Postanowiłam zrobić naleśniki.
Zabrałam sie za wyrabianie masy. Włączylam jeszcze sobie radio. Akurat leciało" I knew you were trouble". Gdy już wszystko było gotowe poszłam najpierw do Łukasza obudzić go.
-Łukasz... Łukasz... No kurwa mać Łukasz do cholery wstawaj..
-Boże głupia babo daj mi jeszcze 10 minut pospać.
-Śniadanie już na stole.
-Zaraz
-Widze cie za 3 minuty albo wiesz co cie czeka.
Odrazu sie poderwał i poszedl do łazienki sie umyć. Wiedziełam że pająki na niego podziałają. Poszłam jeszcze obudzić Nialla. Weszłam do pokoju i usiadłam na skraju łóżka. Pochyliłam sie nad nim i cmoknęłam go. Z uśniechem przekręcił się w moją stronę.
-No Już śpiochu wstawaj
-Co sie stało?-pyta
-Śniadanie na stole.
Już daj mi 3 minutki sie ogarne i zejde.
-dobrze.
-Daj mi jeszcze raz buziaka.
-To sobie weźmiesz jak zejdiesz.
-A będe mógł?
-A czemu nie?
-No nie wie pytam sie.
-No już śmigaj do łazienki i za 5 minut widze cie na dole.
-Tak jest.
Uśmiechnęłam sie do niego i zeszłam na dół. Tam już siedział Łukasz. Patrzył na mnie przestraszony.
-Nie pobijesz mnie no nie?-wybuchnęłam śmiechem
-Nie jak będziesz grzeczny to nie..
Zaraz na dół zbiegł Niall.

**3**

W nocy obudziło mnie stukanie deszczu w szybe. Nie budząc go poszłam do kuchni. Zaraz do domu wszedł Łukasz. Był trzeźwy. Ze łzami w oczach podbiegłam do niego i sie przytuliłam.
-Gdzie byłeś? Martwiłam sie
-Już jestem-mówi i mnie obejmuje.
-Gdzie byłeś?
-Musiałem coś załatwić. No już.. Chodź do kuchni.
Przeszliśmy do kuchni. Siedliśmy na blacie wyspy kuchennej.
-Przenocowałam u nas Nialla..
-Z tego zespołu?
-Tak.
-I co?
-Co?
-Było coś?
-W jakim sensie?
-Ojj nie udawaj..
-Było..
-WoW.. Serio?
-Tak
-A jak było?
-Pozostawie to dla siebie.
-Mała dobrze sie czujsz?
-Tak,tak jest okej-chyba....
-A co robiliście?
-Po za całowaniem nic...
-Ta super. Myśliałem że cie rozdziewiczył.
-Łukasz nie jestem dziewicą od 3 lat.
-Poważnie?
-Tak. Idż do łózka

**2**

Zaśmiałam sie pod nosem. Wchode do swojego pokoju.Niall za mną.
-Wow-mówi i rozgląda sie po pokoju.
-Co?
-Sama tu maiszkasz?
-EEE tak.
Podszedł do mnie i zaczą całować. Odsunęłam sie od niego.
-Nie.. Nie moge.
-Pzepraszam..
-Chcesz sie wykompać?-pytam
-Jeśli nie masz nic przeciwko... Czemu nie
-Okey.-powiedziałam i zaprowadziłam go do łazienki. Puśćił gorącą wode. Zostawiłam go żeby sie wykompał. Położyłam sie do łóżka i przykryłam kołdrą tylko nogi. Po chwili Niall wszedł pok kołdre. Odkręcił mnie do siebie. Pogłaskał mnie po policzku. Chwyciłam jego dłoń.
-Mieszkasz sama?-pyta
-Teorytycznie tak.
-Ale...
-Czasami przychodzi mój brat
-Czasami?
-Co chodzi po imprezach i pije.
-I woli balować niż siedzieć z siostrą?
-Najwyraźniej tak
-Długo tu mieszkasz?
-Nie.. Od roku.
-Dlaczego sie  tu przeprowadziłaś?
-Bo wole siedzieć tu niż z rodzicani.
-I nie przeszkadza ci że pada deszcz?
-Nie... Lubie deszcz.
-Jesteś pierwszą osoba która to mówi.
-Wole jak pada niż jest 30 stopni upału.
-Też fakt.
Położył głowe na ramieniu i usneliśmy.

**1**

Poszłam do swojej sypialni i przebrałam się w coś luźnego i poszłam do kuchni aby się napić. Jednak w drodze do kuchni zadzwoni dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Stał tam zmachany chłopak z klubu.
-Wpuśc mnie prosze-dyszy-oni mnie gonią.
-Chodź-wszedł-co sie stało?
Przeszłam z nim do kuchni.
-Jakiś typo się mnie uczepił
-A o co?
-Powiedział że jak jeszcze raz dotknę jakąś Gabrynke to mi wpierdzieli
-Cholra Bartek.Ale nic ci nie zrobił?
-Nie
-To dobrze. A tak w ogóle to Niall jestem
-Gabrysia. Jesteś głodny?
-Jak cholerana co masz ochote?
- A co polecasz?
- No nie wim może naleśniki?
-No dobra. pomóc ci?
-Jak chcesz to czemu nie?
-Co mam zrobić?
- Wyjnij jajka z lodówki
-Okey-podszeł do lodówki i wyją jajka.Szybko wyrobiłam mase do naleśników i zrobiłam je. Gdy nalewałam ostatni obją mnie w talii
-Niall nie chce sie poparzyć
-Ja też nie
-Więc mnie puść.
-Nie-wyłaczył gaz i odwrócił do siebie-Mogę?
-Nie wiem co zamierzasz-mówię
-Pocałować cie
-Nie wiem-zbliżyl sie do mnie-dobra
Chłopak wpił się w moje usta. Przysuną mnie do siebie.Poczułam jego wzwód.Gdy oderwał sie ode mnie popatrzył ma mnie.
-Jeśli będę za ostry każ mi przestać. Jasne?
-Yhmm-mruczę mu do ucha.Sadza mnie na blacie. Całoje mnie mocno i namiętnie.-Nie tutaj chodź do supialni.
-To chodź ale nie wiem czy dojdziemy do sypialni.

Prolog

Pozanłam na imprezie fajnego kloesia. Ma piękne niebieskie oczy i blond włosy. Podszedł do lady i zają wolne miejsce obok mnie. Spojrzał na mnie i uśmiechną się. Ubrany był w to. Ja zaś ubrałam się w to . W pewnym momencie poczułam dłoń na swojej.
-Wszystko w porządku??-pyta
-Tak-mówię ochryple
-Napewno? Pani mina mówi co innego-mówi niepewnie.
-Aż tak to widać?-pytam
-No cóż za dobrą aktorką to pani nie jest-mówi wyrażnie rozbawiony.
Że niby co?!! A co on ma do tego? Spadaj na szczaw kolo. Moja wewnętrzna bogini piorunuje go wzrokiem.
-No coż na mnie już pora-mówię i wstaje z krzesła biorąc torbe. Posyłąm mu nieśmiały uśmiech. Kieruję sie w stronę wyjścia. Szybko idę do domu. Jak zwylke jest pusty...