Jak sie okazało mało brakowało alby sobie ucieła palca.
-Nic sie nie stało to tylko lekkie zacięcie.
-Już ja widze to twoje lekkie zacięcie. Jedziemy do szpitala.
-Mamusiu.
-Kochanie nic mi nie będzie
-Mamo ja chce pojechać z tobą.
-Ale słonko ja jade tylko na opatrunek
-Ja chce z tobą. Nie zostawiaj mnie.
-No dobrze ale poczekasz na korytarzu dobrze?
-Nie chce wejść z tobą.
-Rose nie.
-Mamuś.
-Rose zostaniesz ze mną na korytarzu dobrze?-pyta sie Jewel
-Dobrze.
Pojechałyśmy do tego pierdzielonego lekarza. Gdy mnie zobaczył to si uśmiechną i zaprosił do gabinetu. Pokazałam mu rane a on ją szybko zaoparzył. Wyszłam na korytarz a Rose rzuciła sie na mnie.
-Mama.
-Mówiłam że nic mi nie będzie.
-Chodźmy do domu-powiedziała Jewel
-No to chodźmy.
Pojechałyśmy do domu a tak czekała Kate i chopaki
-Co tu robicie?
-Siedyimz a nie widać?
-Widać ale po co??
-Bo sie martwimy.
-O kogo?
-O ciebie głuptasie-mówi Harry i całuje mnie
-Ooooo. jak słodko-mówią razem.
Odwróciłam sie do niego i
-Nic mi nie jest.
-No.. widze.
-Zacięłam sie nożem.
-Oj Harry nic mi nie jest i raczej nie będzie.
-Pokaż to.
-Nie.
-Pokaż-mówi ostrzej.
-Nie. To jest moja skóra mój problem i sie nie wtrącaj-krzycze na niego. Pociegłam do swojego pokoju i pobiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Zaraz przybiegła Rose.
-Mamusiu?
-Tu jestem-powiedziałam zachrypniętum głosem.
Zaraz weszła do łazienki. Siedziałam na wnnie. Podeszła do mnie i sie przytuliła.
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
sobota, 27 kwietnia 2013
**15**
-Jak chcesz.-mówi
Pocałował mnie ponownie. Przytuliłam sie do niego a on w odpowiedzi obją mnie. Nie wiem czemu ale w jego ramionach czuje sie bezpiecznie. To taka tarcza chroniąca mnie przed strzałem. No i kurwa mam problem... Chyba sie zakochałam w tym mężczyźnie. Ale narazie wole tego nie okazywać.
-Chodź zrobie ci śniadanie.
-No dobra ale zaraz musze lecieć.
-Czemu?-starałam sie nie okazywać tego że mnie to zasmuciło.
-Hej słonko... Przyjde później musze iść na próbe.
-Nic nie mówie.
-Ale widze że jesteś smutna.
-Nie zdaje ci sie-a tak sie starałam
-Nie. Przyjde odrazu po próbie.
-Nie musisz.
-Nie.. Ale moge.
-Co zjesz-spytałam wchodząc do kuchni.
-Najchętniej ciebie.
-Harry
-No co?
-Szybko co zjesz dopuki śpi Rose.
-Cokolwiek
-Tosty?
-Mogą być.
Zaczęłam krzątać sie po kuchni. Czułam na sobie spojrzenie Harrego.
Czemu mnie to krępuje?
-Prosze-powiediałam stawiając przed nim talerz z tostami. Posłałam mu blady uśmiech.
-Gabi słońce co sie dzieje.
-Nic-mówie.
-Przecież widze-mówi i podchodzi do mnie.
Zaraz do kuchni weszły Kate Jewel i Rose. alutka podbiegła do mnie i sie przytuliła. Objęłam ją
-Dzień dobry mamuś.
-Dzień dobry kochnie. Jak tam sie czujesz?
-Dobrze.
-A co zjesz?
-Płatki.
Zrobiłam jej szybko te płatki postawiłam przed nią. Harry wstawił talerz do zlewu pocałował mnie i wyszedł. Zaczęłam obierać ziemniaki na łatki. Podczas tego zaczęłam sie zastanawiać co moja pieprzona siostrzyczka robiła jeszcze mojej córeczce. Na samą myśl aż sie we mnie gotowało. Z trasnu wyrwał mnie głoś Kate.
-Gabrysia!!
-Co?-powiedziałam zdezoriętowana.
-Ale żeś sobie palce ucięła.
Gdy to powiedziała dopiero zorientowałam sie co sie stało...
Pocałował mnie ponownie. Przytuliłam sie do niego a on w odpowiedzi obją mnie. Nie wiem czemu ale w jego ramionach czuje sie bezpiecznie. To taka tarcza chroniąca mnie przed strzałem. No i kurwa mam problem... Chyba sie zakochałam w tym mężczyźnie. Ale narazie wole tego nie okazywać.
-Chodź zrobie ci śniadanie.
-No dobra ale zaraz musze lecieć.
-Czemu?-starałam sie nie okazywać tego że mnie to zasmuciło.
-Hej słonko... Przyjde później musze iść na próbe.
-Nic nie mówie.
-Ale widze że jesteś smutna.
-Nie zdaje ci sie-a tak sie starałam
-Nie. Przyjde odrazu po próbie.
-Nie musisz.
-Nie.. Ale moge.
-Co zjesz-spytałam wchodząc do kuchni.
-Najchętniej ciebie.
-Harry
-No co?
-Szybko co zjesz dopuki śpi Rose.
-Cokolwiek
-Tosty?
-Mogą być.
Zaczęłam krzątać sie po kuchni. Czułam na sobie spojrzenie Harrego.
Czemu mnie to krępuje?
-Prosze-powiediałam stawiając przed nim talerz z tostami. Posłałam mu blady uśmiech.
-Gabi słońce co sie dzieje.
-Nic-mówie.
-Przecież widze-mówi i podchodzi do mnie.
Zaraz do kuchni weszły Kate Jewel i Rose. alutka podbiegła do mnie i sie przytuliła. Objęłam ją
-Dzień dobry mamuś.
-Dzień dobry kochnie. Jak tam sie czujesz?
-Dobrze.
-A co zjesz?
-Płatki.
Zrobiłam jej szybko te płatki postawiłam przed nią. Harry wstawił talerz do zlewu pocałował mnie i wyszedł. Zaczęłam obierać ziemniaki na łatki. Podczas tego zaczęłam sie zastanawiać co moja pieprzona siostrzyczka robiła jeszcze mojej córeczce. Na samą myśl aż sie we mnie gotowało. Z trasnu wyrwał mnie głoś Kate.
-Gabrysia!!
-Co?-powiedziałam zdezoriętowana.
-Ale żeś sobie palce ucięła.
Gdy to powiedziała dopiero zorientowałam sie co sie stało...
piątek, 26 kwietnia 2013
**14**
Rano obudziłam sie bo było mi a gorąco. Rose leżała na mnie a Harry miał głowe na mojej pierci.. Usiedłam z Rose klęknęłam na kolana i Położyłam ją łóżko. Harry chwycił mi ręke i nie otwierając oczu zaczą coś mówić.
-Nie idź.. Nie zostawiaj mnie.-Uśmiechnęłam sie i pogłaskałam go po policzku. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Szybko załatwiłam potrzebe i usłyczałam płacz Rose. Szybko wybiegłam z toalety i podeszłam do niej. Sidziała zdezoriętowana na łóżku.
-Rose kochanie co sie stało?
-Mamo.
-Jestem słonko co sie stało?
-Mamusia.
-Co mamusia?
-Krzyczała na mnie?
-I co mówiła?
-Ze jestem nie grzeczna i że dostanie w dupe jak sie nie uspokoje.
-Och kochanie moje. Już dobrze jestem.Połóż sie jeszcze.
-A zostaniesz ze mną?
-Tak.
-A możmy iść do mojego pokoiku?
-Tak chodź.
Poszłyśmy sie do pokoju Rose i położyłam sie obok niej. Przytulił sie do mnie. Gdy usnęła mocnym snem poszłam do siebie sie wyszykować.Ubrałam sie w to. Szybko ogarnęłam swoją fryzyre i wyszłam. Tam ubierał sie Harry. Gy mnie zobaczył uśmiechną sie.
-Hej słonko-przywitał sie.
-Hej.
-Co sie stało?
-Nic.
-Jesteś jakaś markotna.
-Nic sie nie stało.
Potszedł do mnie i pocałował.
-Co sie stało?
-No przeież ci mówie że nic.
-Kłamać to ty nie umiesz.
-Ale ja nie kłame. Poprostu jestem w szoku.
-Bo?
-Rose mi powiedziała coś czego nie powinnam słyszeć.
-Nie powiedz mi?
-Nie
-Nie idź.. Nie zostawiaj mnie.-Uśmiechnęłam sie i pogłaskałam go po policzku. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Szybko załatwiłam potrzebe i usłyczałam płacz Rose. Szybko wybiegłam z toalety i podeszłam do niej. Sidziała zdezoriętowana na łóżku.
-Rose kochanie co sie stało?
-Mamo.
-Jestem słonko co sie stało?
-Mamusia.
-Co mamusia?
-Krzyczała na mnie?
-I co mówiła?
-Ze jestem nie grzeczna i że dostanie w dupe jak sie nie uspokoje.
-Och kochanie moje. Już dobrze jestem.Połóż sie jeszcze.
-A zostaniesz ze mną?
-Tak.
-A możmy iść do mojego pokoiku?
-Tak chodź.
Poszłyśmy sie do pokoju Rose i położyłam sie obok niej. Przytulił sie do mnie. Gdy usnęła mocnym snem poszłam do siebie sie wyszykować.Ubrałam sie w to. Szybko ogarnęłam swoją fryzyre i wyszłam. Tam ubierał sie Harry. Gy mnie zobaczył uśmiechną sie.
-Hej słonko-przywitał sie.
-Hej.
-Co sie stało?
-Nic.
-Jesteś jakaś markotna.
-Nic sie nie stało.
Potszedł do mnie i pocałował.
-Co sie stało?
-No przeież ci mówie że nic.
-Kłamać to ty nie umiesz.
-Ale ja nie kłame. Poprostu jestem w szoku.
-Bo?
-Rose mi powiedziała coś czego nie powinnam słyszeć.
-Nie powiedz mi?
-Nie
piątek, 19 kwietnia 2013
**13**
Gdy Harry usłyszał pisk zaraz zbiegł zobaczyć co sie stało.
-Co ci?
-Ta małpa zawna Jewel zrobiła coś czego nie powinna.
-Oj czepiasz sie sczegółów.
-Nie zdaje ci sie.
Postawiłam przed nimi karton soku Pomarańczowego. Jewelka sie skrzywiła i wstała po jabłkowy.
-Co to kurwa odpierdzielasz.
-Biore sok
-A nie możesz wziąć krzesła tyklo musisz po szawkach skakać jak pawian?
-Nie moge.
-Al cie zaraz wywale.
-Nie prówuj.
-Bo co?
-Bo sie prosze.
-Kate zrobisz soć z nią.
-Jewel mam żelki.
-Odrazu zeskoczyła.. hmm dobry sposób na ciebie zapaiętam.
Poszłam ubrać Rose. Ubrałam ją w to i zrobiłam jej Sliczne dwa kucyczki.
Poszłam z nią na lody i do parku. Boże ile ona ma siły. póżniej poszłyśmy jeszcze do kina na Madagaskar. Zmęzone wróciłyśmy do domu. Tam czekał na mnie Harry. Przytulił mnie mocno
-Ehmmm co sie stało?
-Martwiłem sie.
-Dlaczego?
-Bo nie odbierasz ode mnie telfony.
-Bateria mi padła. Przepraszam.
-Och boże.
-No dobra już jstem.
-Nie rób tak więcej.
-Ale jak?
-Nie znikaj.
-Przepraszam musze położyc małą spać.
-Moge ją położyć jak chcesz.
-Nie bo musze ją wykompać.
-Jak chcesz.
-Ale ja chce żeby wujek sie ze mną pobawił kaczyszką.
-Haha no dobrze.
-Powodzenia.
-Dzięki.
Pozli razem na góre do mojej łazienki. Po 30 minutach zabawy pozłam zobaczyć czy już. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam coś ślicznego.
Harry spał przytulony do Rose a ona w pżamie pod kocykiem. Wzięłam duży koc i przykryłam Harrego. Otworzył oczy i uśmiechną sie.
-Śpij nie chiałam cie obudzić.
-Nie
-Śpij.
-To chodź do mnie.
Wczołgałam sie na Łóżko i przytuliłam do Harrego. On obją mnie i usneliśmy.
-Co ci?
-Ta małpa zawna Jewel zrobiła coś czego nie powinna.
-Oj czepiasz sie sczegółów.
-Nie zdaje ci sie.
Postawiłam przed nimi karton soku Pomarańczowego. Jewelka sie skrzywiła i wstała po jabłkowy.
-Co to kurwa odpierdzielasz.
-Biore sok
-A nie możesz wziąć krzesła tyklo musisz po szawkach skakać jak pawian?
-Nie moge.
-Al cie zaraz wywale.
-Nie prówuj.
-Bo co?
-Bo sie prosze.
-Kate zrobisz soć z nią.
-Jewel mam żelki.
-Odrazu zeskoczyła.. hmm dobry sposób na ciebie zapaiętam.
Poszłam ubrać Rose. Ubrałam ją w to i zrobiłam jej Sliczne dwa kucyczki.
Poszłam z nią na lody i do parku. Boże ile ona ma siły. póżniej poszłyśmy jeszcze do kina na Madagaskar. Zmęzone wróciłyśmy do domu. Tam czekał na mnie Harry. Przytulił mnie mocno
-Ehmmm co sie stało?
-Martwiłem sie.
-Dlaczego?
-Bo nie odbierasz ode mnie telfony.
-Bateria mi padła. Przepraszam.
-Och boże.
-No dobra już jstem.
-Nie rób tak więcej.
-Ale jak?
-Nie znikaj.
-Przepraszam musze położyc małą spać.
-Moge ją położyć jak chcesz.
-Nie bo musze ją wykompać.
-Jak chcesz.
-Ale ja chce żeby wujek sie ze mną pobawił kaczyszką.
-Haha no dobrze.
-Powodzenia.
-Dzięki.
Pozli razem na góre do mojej łazienki. Po 30 minutach zabawy pozłam zobaczyć czy już. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam coś ślicznego.
Harry spał przytulony do Rose a ona w pżamie pod kocykiem. Wzięłam duży koc i przykryłam Harrego. Otworzył oczy i uśmiechną sie.
-Śpij nie chiałam cie obudzić.
-Nie
-Śpij.
-To chodź do mnie.
Wczołgałam sie na Łóżko i przytuliłam do Harrego. On obją mnie i usneliśmy.
wtorek, 16 kwietnia 2013
**12**
-Co jej sie stało?
-Później ci powiem ok?
-Tak.
Rose usnęła a ja z nią. Obudziłam sie Pod kocem obok Rose. Zerknłam na zegarek była 7.35. Wstałam i poszłam zobaczyć do pokoi. Jewel i Kate śpią. Łukasz też i Harry obok Rosalie. Poszłam do siebie i ubrałam się w to. Gdy sie z grubsza ogarnęłam była 8.30. Do pokoju weszła Rose.
-Co sie stało kwiatuszku?
-Brzuszek jest głogny.
-To chodź coś z tym zrobimy.
Wzięłam ją na ręce i poszłam do kuchni. Razem coś upichciłyśmy. Zaraz po nas wszedł Łukasz z Torbami.
-A ty gdzie?
-Do Polski do mamy.
-A co sie stało?
-Ojciec jest chory i poprosił mnie żebym przeją jego warsztat.
-Aha no to jedź spokojnie.
-Dobrze.
Wyszedł z domu. Po chwili poczyłam jak coś smyra mniepo karku. Z piskiem Odskoczyłam a Rose wybuchła śmiechm.
-Jewel
-Sory musiałam
-Bierz naleśniki.
-Dzięki.
Zaraz wsztscy sie zeszli na śniadanie.
-Później ci powiem ok?
-Tak.
Rose usnęła a ja z nią. Obudziłam sie Pod kocem obok Rose. Zerknłam na zegarek była 7.35. Wstałam i poszłam zobaczyć do pokoi. Jewel i Kate śpią. Łukasz też i Harry obok Rosalie. Poszłam do siebie i ubrałam się w to. Gdy sie z grubsza ogarnęłam była 8.30. Do pokoju weszła Rose.
-Co sie stało kwiatuszku?
-Brzuszek jest głogny.
-To chodź coś z tym zrobimy.
Wzięłam ją na ręce i poszłam do kuchni. Razem coś upichciłyśmy. Zaraz po nas wszedł Łukasz z Torbami.
-A ty gdzie?
-Do Polski do mamy.
-A co sie stało?
-Ojciec jest chory i poprosił mnie żebym przeją jego warsztat.
-Aha no to jedź spokojnie.
-Dobrze.
Wyszedł z domu. Po chwili poczyłam jak coś smyra mniepo karku. Z piskiem Odskoczyłam a Rose wybuchła śmiechm.
-Jewel
-Sory musiałam
-Bierz naleśniki.
-Dzięki.
Zaraz wsztscy sie zeszli na śniadanie.
niedziela, 14 kwietnia 2013
*11
Weszli do środka. Zaprowadziłam ich do kuchni. Zaraz do ns zbiegł Łukasz i Kate z zacieszem na mordce.
-Co sie tak cieszysz?- spytałam
-Widok Jewel mnie rozwalił.
-A ty co chcesz?-pytam Łukasza
-Nic a co?
-Tak sie pytam. A Kate to jest Zayn I Harry.
-Miło mi-mówi
-Nam też.
-To ja was zostawie-mówie i odchodze kawałek-zobacze co oni robią.
Jak na zawołanie zbiwgła Jewel z małą.
-Mamo ratuj-krzykęła mała. Spojrzałam na nią a oni na mnie.
-Jak mnie nazwałaś?
-Mamo.-mówi niepewnie.
-Gabrysia..
-Co?
-Ona ma twoje oczy.-mówi mulat
- I twoje usta-dopowiada Harold.
-Porozmawiamy później.-mowi Łukasz.
-Wątpie.
Gdy Jewel spojrzała Zaynowi w oczy głośno wciągneła powietrze. Spojrzałam na nią.
-Rozgośćcie sie.-mówie i ide z Rose do jej pokoju.
-Bolą mnie plecy.
-Daj posmaruje kremem. Troszke się spiekłaś.
Zdjęłam jej koszulke delikatnie jak potrefiłam. Zaczęłam smarować czerwone ramiona. Rozległ się dwonek do drzwi.
-To prawda że to ty jesteś moją mamą?
-To skomplikowane-mówie
-Odpowiedz mi przosze.
-Tak jestem twoją mamą. Jestem twoją biologiczną mamą.
-A tamto mama?
-To moja siostra. Ona nie mogła mieć dzieci. Więc kiedy ja byłam w ciąży z tobą powiedziałam że moge jej ciebie oddać. Bardzo się ucieszyła. a teraz jesteś ze mną i już mi nikt ciebie nie zabierze.-powiedziałam
-Kocham cie-odwróciła sie do mnie i mocno prztuliła.
-JA CIEBIE TEŻ.-powiedziałam- Nie jesteś zmęczona?
-Troszeczke.
-To chdź położysz sie do łóżeszka.
-A zostaniesz przy mnie?
-Jeśli chcesz.
-Bardzo-powiedziała.-chodź jeszcze założymy ci Piżamkę-Ubrałam ją w to. Położyłam się obok niej. Zaraz do pokoju wszedł Harry. P cichu wszedł i położył się obok niej drugiej strony.
-Jest śliczna.-mówię
-Tak jak jej rodzicielka
Rose przytulła się bardziej do mnie. Harry pogłaskał ją po policzku.
-Co sie tak cieszysz?- spytałam
-Widok Jewel mnie rozwalił.
-A ty co chcesz?-pytam Łukasza
-Nic a co?
-Tak sie pytam. A Kate to jest Zayn I Harry.
-Miło mi-mówi
-Nam też.
-To ja was zostawie-mówie i odchodze kawałek-zobacze co oni robią.
Jak na zawołanie zbiwgła Jewel z małą.
-Mamo ratuj-krzykęła mała. Spojrzałam na nią a oni na mnie.
-Jak mnie nazwałaś?
-Mamo.-mówi niepewnie.
-Gabrysia..
-Co?
-Ona ma twoje oczy.-mówi mulat
- I twoje usta-dopowiada Harold.
-Porozmawiamy później.-mowi Łukasz.
-Wątpie.
Gdy Jewel spojrzała Zaynowi w oczy głośno wciągneła powietrze. Spojrzałam na nią.
-Rozgośćcie sie.-mówie i ide z Rose do jej pokoju.
-Bolą mnie plecy.
-Daj posmaruje kremem. Troszke się spiekłaś.
Zdjęłam jej koszulke delikatnie jak potrefiłam. Zaczęłam smarować czerwone ramiona. Rozległ się dwonek do drzwi.
-To prawda że to ty jesteś moją mamą?
-To skomplikowane-mówie
-Odpowiedz mi przosze.
-Tak jestem twoją mamą. Jestem twoją biologiczną mamą.
-A tamto mama?
-To moja siostra. Ona nie mogła mieć dzieci. Więc kiedy ja byłam w ciąży z tobą powiedziałam że moge jej ciebie oddać. Bardzo się ucieszyła. a teraz jesteś ze mną i już mi nikt ciebie nie zabierze.-powiedziałam
-Kocham cie-odwróciła sie do mnie i mocno prztuliła.
-JA CIEBIE TEŻ.-powiedziałam- Nie jesteś zmęczona?
-Troszeczke.
-To chdź położysz sie do łóżeszka.
-A zostaniesz przy mnie?
-Jeśli chcesz.
-Bardzo-powiedziała.-chodź jeszcze założymy ci Piżamkę-Ubrałam ją w to. Położyłam się obok niej. Zaraz do pokoju wszedł Harry. P cichu wszedł i położył się obok niej drugiej strony.
-Jest śliczna.-mówię
-Tak jak jej rodzicielka
Rose przytulła się bardziej do mnie. Harry pogłaskał ją po policzku.
*10
Jewel przesiadła sie i przytuliła małą do siebie.
-Gdzie mam was wysadzić.
-Eee gdzieś na Strongera.
-To gdzie wy mieszkaie?
-Prawie na przeciwko ciebie.
W trakcie drogi co chwila pztrzyłam w lusterko wsteczne. To cholernie denerwujące jak ktoś patrzy sie na mnie jak prowadze samochód. Postanowiłam nie patrzeć na niego tylko skupić sie na drodze.
-Ciociu?
-Tak?
-Gdzie jedziemy?
-Odwieżć ich i do domu a co?
-A pójdziemy do parku?
-Tak jak chcesz to czemu nie może jeszcze wujek pójdzie.
-Dobrze.
-Jak sie czujesz?
-Już dobrze.-mówi smutno.
-Gabrysia?
-Tak?
-Dasz sie wyciągnąć na kawe?-pyta Ten w lokach.
-Nie wiem zobacze.
-Spoko.
Wysadziłam ich pod domem.
-Ciociu jednak nie chce iść do parku.
-A co chcesz?
-Pobawić sie i indinki.-Spojrzałam na Jewel i wybuchęłyśmy śmiechem.
-A może się ciocia Jewel pobawić?
-Tak.
-Pobiegły do domu.
Właśnie miałam wejść do domu gdy czyjać ręka mnie powstrzymała.
-Poczekaj.-odwróciłam sie
-Co chcesz?
-Podziękować za podwózke do domu.
-Nie ma problemu. Przepraszam musze iść.
-Możemy wejść?
-Jak chcecie.
-Jak chcecie ja musze iść.-mówi ten no jak on tam Chyba Lou
-Niall my mamy probę
-No tak to ja ide
-wchodzicie?
-Pewnie.
Weszło dwóch. Tem loczek i pasemka.
-Gdzie mam was wysadzić.
-Eee gdzieś na Strongera.
-To gdzie wy mieszkaie?
-Prawie na przeciwko ciebie.
W trakcie drogi co chwila pztrzyłam w lusterko wsteczne. To cholernie denerwujące jak ktoś patrzy sie na mnie jak prowadze samochód. Postanowiłam nie patrzeć na niego tylko skupić sie na drodze.
-Ciociu?
-Tak?
-Gdzie jedziemy?
-Odwieżć ich i do domu a co?
-A pójdziemy do parku?
-Tak jak chcesz to czemu nie może jeszcze wujek pójdzie.
-Dobrze.
-Jak sie czujesz?
-Już dobrze.-mówi smutno.
-Gabrysia?
-Tak?
-Dasz sie wyciągnąć na kawe?-pyta Ten w lokach.
-Nie wiem zobacze.
-Spoko.
Wysadziłam ich pod domem.
-Ciociu jednak nie chce iść do parku.
-A co chcesz?
-Pobawić sie i indinki.-Spojrzałam na Jewel i wybuchęłyśmy śmiechem.
-A może się ciocia Jewel pobawić?
-Tak.
-Pobiegły do domu.
Właśnie miałam wejść do domu gdy czyjać ręka mnie powstrzymała.
-Poczekaj.-odwróciłam sie
-Co chcesz?
-Podziękować za podwózke do domu.
-Nie ma problemu. Przepraszam musze iść.
-Możemy wejść?
-Jak chcecie.
-Jak chcecie ja musze iść.-mówi ten no jak on tam Chyba Lou
-Niall my mamy probę
-No tak to ja ide
-wchodzicie?
-Pewnie.
Weszło dwóch. Tem loczek i pasemka.
**9**
-Pojedziesz ze mną do szpitala?
-No dobra a co sie stałao?
-Moja siostra jest w szpitalu.
-Przykro mi.
-To chodźcie.
Wsiedliśmy w samochód. Malutak wbrana była w to. Jewel usiadła z tyłu i wzięła Rose na ręce. Na miejscu weszłyśmy do szpitala. Lekarz zaprowadził nas na sale.
-Rose poczekaj chwilke
-Nie chce do mamusi.
-Poczekaj minutke dobrze zachwile wejdziesz.
-Dobrze
Weszłam do sali.Podeszłam do łóżka.
-Gabrysia
-Tak.
-Ja nie przeżyje. Zaopiekuj sie Rose prosze.
-Karolina dasz rade.
-Nie dam. Jest tu mała?
-Tak
-Przyprowadź ją chce ją zobaczyć.
-Dobrze.
Właśnie do sali weszła Rose i Jewel.
-Mamuś-ma łezki w oczach.
-Kochanie słychaj się cioci dobrze?
-Tak.
Chwyciłam jej ręke. Spojrzała na mnie i na Rose i jej oczy się zamnkęły.
-Mamo!-krzyknęła z aparatury już nie było pikania ale jeden ciągły ogłuszający dźwięk. Zaraz na sale weszły pielęgniarki i zakryły jej twarz i wyprowadziły. Rose zaczęła płakać.-Mamusia.
-Chodź pójdziemy z tąd.
-Przykro mi-powiedziała Jewel.
Wyszłyśmy ze szpitala. Rose płakała.
-No już nie płacz.
Przed szpitalem zobaczyłam tych głupków z nad jeziora. Usiadłam na ławce i ją mocno przytuliłam.. Podeszli do nas
-Co sie stało-spytał lokowaty
Spojrzałam na niego wzrokiem" To nie jest najlepszy monent"
-Moja mama-powiedziała troche uspokojona-ciociu pójdziemy na lody?
-Tak a na jakie masz ochote?
-Na czekoladowe.
-Dobrze.
Spojrzałam przepraszająco na Nialla
-Hej poczekaj.-Krzykną gdy wsiadałam do samochodu.
-Co?
-Przestań mnie ignorować.
-Nie ignoruje cie poprostu to nie jest najleprzy moment na rozmowe.
-Co sie stało?
-Moja siostra a jej mama właśnie zmarła a teraz przepraszam musze jechać.
Ejj-woła za mną blond pasenka-a gdzie jedziesz?
-Do domu.
- a jakim kiedunku?
-Na stongera
-A podrzucisz nas?
-Pakujcie sie.Jewel chodź do przodu.
-No dobra a co sie stałao?
-Moja siostra jest w szpitalu.
-Przykro mi.
-To chodźcie.
Wsiedliśmy w samochód. Malutak wbrana była w to. Jewel usiadła z tyłu i wzięła Rose na ręce. Na miejscu weszłyśmy do szpitala. Lekarz zaprowadził nas na sale.
-Rose poczekaj chwilke
-Nie chce do mamusi.
-Poczekaj minutke dobrze zachwile wejdziesz.
-Dobrze
Weszłam do sali.Podeszłam do łóżka.
-Gabrysia
-Tak.
-Ja nie przeżyje. Zaopiekuj sie Rose prosze.
-Karolina dasz rade.
-Nie dam. Jest tu mała?
-Tak
-Przyprowadź ją chce ją zobaczyć.
-Dobrze.
Właśnie do sali weszła Rose i Jewel.
-Mamuś-ma łezki w oczach.
-Kochanie słychaj się cioci dobrze?
-Tak.
Chwyciłam jej ręke. Spojrzała na mnie i na Rose i jej oczy się zamnkęły.
-Mamo!-krzyknęła z aparatury już nie było pikania ale jeden ciągły ogłuszający dźwięk. Zaraz na sale weszły pielęgniarki i zakryły jej twarz i wyprowadziły. Rose zaczęła płakać.-Mamusia.
-Chodź pójdziemy z tąd.
-Przykro mi-powiedziała Jewel.
Wyszłyśmy ze szpitala. Rose płakała.
-No już nie płacz.
Przed szpitalem zobaczyłam tych głupków z nad jeziora. Usiadłam na ławce i ją mocno przytuliłam.. Podeszli do nas
-Co sie stało-spytał lokowaty
Spojrzałam na niego wzrokiem" To nie jest najlepszy monent"
-Moja mama-powiedziała troche uspokojona-ciociu pójdziemy na lody?
-Tak a na jakie masz ochote?
-Na czekoladowe.
-Dobrze.
Spojrzałam przepraszająco na Nialla
-Hej poczekaj.-Krzykną gdy wsiadałam do samochodu.
-Co?
-Przestań mnie ignorować.
-Nie ignoruje cie poprostu to nie jest najleprzy moment na rozmowe.
-Co sie stało?
-Moja siostra a jej mama właśnie zmarła a teraz przepraszam musze jechać.
Ejj-woła za mną blond pasenka-a gdzie jedziesz?
-Do domu.
- a jakim kiedunku?
-Na stongera
-A podrzucisz nas?
-Pakujcie sie.Jewel chodź do przodu.
sobota, 13 kwietnia 2013
**8**
Rose przytuliła sie do mnie mocno. Zachmurzyło sie.
-Oho zaraz lunie.
-Rose jedzies do cioci?
-Tak a mamusia?
-Zadzwonimy do niej z samochodu dobrze?
-Tak
-No to sie zbieramy.
-A będe mogła spać z tobą?
-Jeśli chcesz..
-Tak..
-A może ze mną-mówi Łukasz
-Nie z ciocią. Jest fajniejsza.
-Hahaha ile ona ma?
-półtora roku a co?
-Nic tak sie ptyam.
Zobaczyłamże oni też sie zbierają. Z przytuloną małą poszłam do samochodu. Usiadlam z tyłu i troche położyłam siedzenie.
-Jedziemy?
-Jedziemy.
Malutka zaczła szlochać.
-Zimno ci?
-Tak-mówi cichutko.
-Jewel podasz koc?
-Pewnie.klękneła na kolanach i signeła do tyłu po koc. Zwinnie go rozłożyła i przykryła nas.po godzinie byliśmy już na miejscu. Rose spała. Wyszłam z nią z auta. Jewelprzykryła ją całą kocem i poszłyśmy do domu. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się z nią. Gdy mocniej usnęła po cichu poszłam do salonu gdzie siedziała rszta. Jak sie odazała dziewczyny już sie spokowały i ich kartony stały przy schodach.
-tylko tyle?
-Tak
-No to idźcie się rozpakować a ja zrobe kolacje.
-No dobra.
-Łkasz idźdo małe gdyby się obudziła
-Oki.
Po godzince usłyszałam połączony z piskiem śmiech Rose.
-Nie wujek nie łaskocz.
Zaraz przybiegli do kuchni.
-Ciocia ciocia.
-Hej- jak główka?
-Już nie boli ale bolą mnie plecy
-A od czego?
-Nie wiem
-Pokaż zobaczymy.
Odwróciła si do mnie tyłm a ja podwinęłam jej bluzke i zobaczyłąm dużo sinikaów i się trochę spoekła.
-Rose z kąd masz te siniaki?
- Mama..
-Och biedactwo.
Przytuliłam ją mocno do siebie.. Po chwili przyszedł Łukasz z telefonem w ręce.
-Do ciebie.
-A kto to?
-To ze szpitala.
podeszłam do niego i wzięłam telefon.
-Halo?
-Dziń dobry Szpital miejski. Czy mam przyjemność z Panną Gabrielą Stanley?
-Tak o co chodzi?
-Pani siostra miała wypadek. Jest w stanie krytycznym ale puki ma otwarte oczy chce panią zobaczyć.
-Tak oczywiście zachwil przyjade.
Rozłączyłam sie.
-Rose posiedzisz z wujkiem dobrze?
-Chce z tobą pojechać do mamy.
-Rose ale mama jest w szpitalu
-Ale chce do mamy.
-Dobrze. Jewel.
-Tak?
-Oho zaraz lunie.
-Rose jedzies do cioci?
-Tak a mamusia?
-Zadzwonimy do niej z samochodu dobrze?
-Tak
-No to sie zbieramy.
-A będe mogła spać z tobą?
-Jeśli chcesz..
-Tak..
-A może ze mną-mówi Łukasz
-Nie z ciocią. Jest fajniejsza.
-Hahaha ile ona ma?
-półtora roku a co?
-Nic tak sie ptyam.
Zobaczyłamże oni też sie zbierają. Z przytuloną małą poszłam do samochodu. Usiadlam z tyłu i troche położyłam siedzenie.
-Jedziemy?
-Jedziemy.
Malutka zaczła szlochać.
-Zimno ci?
-Tak-mówi cichutko.
-Jewel podasz koc?
-Pewnie.klękneła na kolanach i signeła do tyłu po koc. Zwinnie go rozłożyła i przykryła nas.po godzinie byliśmy już na miejscu. Rose spała. Wyszłam z nią z auta. Jewelprzykryła ją całą kocem i poszłyśmy do domu. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się z nią. Gdy mocniej usnęła po cichu poszłam do salonu gdzie siedziała rszta. Jak sie odazała dziewczyny już sie spokowały i ich kartony stały przy schodach.
-tylko tyle?
-Tak
-No to idźcie się rozpakować a ja zrobe kolacje.
-No dobra.
-Łkasz idźdo małe gdyby się obudziła
-Oki.
Po godzince usłyszałam połączony z piskiem śmiech Rose.
-Nie wujek nie łaskocz.
Zaraz przybiegli do kuchni.
-Ciocia ciocia.
-Hej- jak główka?
-Już nie boli ale bolą mnie plecy
-A od czego?
-Nie wiem
-Pokaż zobaczymy.
Odwróciła si do mnie tyłm a ja podwinęłam jej bluzke i zobaczyłąm dużo sinikaów i się trochę spoekła.
-Rose z kąd masz te siniaki?
- Mama..
-Och biedactwo.
Przytuliłam ją mocno do siebie.. Po chwili przyszedł Łukasz z telefonem w ręce.
-Do ciebie.
-A kto to?
-To ze szpitala.
podeszłam do niego i wzięłam telefon.
-Halo?
-Dziń dobry Szpital miejski. Czy mam przyjemność z Panną Gabrielą Stanley?
-Tak o co chodzi?
-Pani siostra miała wypadek. Jest w stanie krytycznym ale puki ma otwarte oczy chce panią zobaczyć.
-Tak oczywiście zachwil przyjade.
Rozłączyłam sie.
-Rose posiedzisz z wujkiem dobrze?
-Chce z tobą pojechać do mamy.
-Rose ale mama jest w szpitalu
-Ale chce do mamy.
-Dobrze. Jewel.
-Tak?
**7**
-Hej- wtrąca Kate.
-Co?-pytam
-Możemy sie do ciebie wprowadzić?
-Pewnie a czemu?
-Bo sprzedajemy nasz dom.
-Tak? a po co?
-Bo trafił sie niezły kupiec
-Aha na spoko a kiedy macie zamiar sie wprowadzić?
-A kiedy możemy?
-Nawet po powrocie z nad jeziora
-Serio?-pyta z niedowierzaniem
-Tak..
-Ej idziecie do wody?-Pyta Kate
-Pewnie.
Zrywamy sie z miejsca i biegniemy do wody. Zaraz za nami wlatuje 5 Dzitusów. Ojc to znaczy chłopaków. Ja i Jewel Wypłynęłyśmy przwie na środek jeziora.
-Naprawde ci dziękuje że możemy u ciebie zamiszkać.
-Ale nie ma o czym mówić.
-Płyniemy dalej czy wracamy?
-Odwróć sie i zobacz
-Dawaj płyniemy bo nas dogonią.
Wypłynęłyśmy jeszcze ze 100 metrów
-Dawaj nurka pod wode i zawracamy na brzeg-mówię
-oki
Pod wodą przepłynęłyśmy pod chłopkami i na spokojnie sobie wracałyśmy gdy nagle ktoś wyskoczył pezde mną.
-Czy ty na łep padłeś?!!-warcze
-Przepraszam-mówi. Za nim wyłonili sie pozostali a w śród nich był Niall. Szybko zanurkowałam pod wode pociągając Jewel za kostke. Gdy sie zanurzyła pokazałam palcem na brzeg skinęła głową i kawałeczek płynęłyśmy pod wodą. Praktycznie przy brzegu wyłoniłyśmy sie na powierzchnie. W wodzie zgubiłam swój ulubiony naszyjnik. Cholera.
Troche zawiedziona podeszłam do Łukasza ni sie do niego przytuliła
-Boże jaka ty jesteś zimna.
-Bo woda na środku jest zimna
-Haha spoko. Trzymaj-podał mi koc żebym sie okryła.-przykryj sie.
-Aha delikatniej.-prawie płacze z bólu Jewel i Kate wzięły Rose na ręce i przyszły tu.
-Ale sie spiekłaś-mówi Kate.
-Popatrz lepiej na Jewel
-Ciocia?
-Tak?
-Gdzie mamusia?-malutka sie rozpłakała
-Rose kochanie nie płacz. Mamusia gdzieś tu jest.
-Chce do mamusi.
-A ja nie moge być?
-Możesz. Moge sie przytulić?
-Tak-mówię z usmiechem-chodź.
-Co?-pytam
-Możemy sie do ciebie wprowadzić?
-Pewnie a czemu?
-Bo sprzedajemy nasz dom.
-Tak? a po co?
-Bo trafił sie niezły kupiec
-Aha na spoko a kiedy macie zamiar sie wprowadzić?
-A kiedy możemy?
-Nawet po powrocie z nad jeziora
-Serio?-pyta z niedowierzaniem
-Tak..
-Ej idziecie do wody?-Pyta Kate
-Pewnie.
Zrywamy sie z miejsca i biegniemy do wody. Zaraz za nami wlatuje 5 Dzitusów. Ojc to znaczy chłopaków. Ja i Jewel Wypłynęłyśmy przwie na środek jeziora.
-Naprawde ci dziękuje że możemy u ciebie zamiszkać.
-Ale nie ma o czym mówić.
-Płyniemy dalej czy wracamy?
-Odwróć sie i zobacz
-Dawaj płyniemy bo nas dogonią.
Wypłynęłyśmy jeszcze ze 100 metrów
-Dawaj nurka pod wode i zawracamy na brzeg-mówię
-oki
Pod wodą przepłynęłyśmy pod chłopkami i na spokojnie sobie wracałyśmy gdy nagle ktoś wyskoczył pezde mną.
-Czy ty na łep padłeś?!!-warcze
-Przepraszam-mówi. Za nim wyłonili sie pozostali a w śród nich był Niall. Szybko zanurkowałam pod wode pociągając Jewel za kostke. Gdy sie zanurzyła pokazałam palcem na brzeg skinęła głową i kawałeczek płynęłyśmy pod wodą. Praktycznie przy brzegu wyłoniłyśmy sie na powierzchnie. W wodzie zgubiłam swój ulubiony naszyjnik. Cholera.
Troche zawiedziona podeszłam do Łukasza ni sie do niego przytuliła
-Boże jaka ty jesteś zimna.
-Bo woda na środku jest zimna
-Haha spoko. Trzymaj-podał mi koc żebym sie okryła.-przykryj sie.
-Aha delikatniej.-prawie płacze z bólu Jewel i Kate wzięły Rose na ręce i przyszły tu.
-Ale sie spiekłaś-mówi Kate.
-Popatrz lepiej na Jewel
-Ciocia?
-Tak?
-Gdzie mamusia?-malutka sie rozpłakała
-Rose kochanie nie płacz. Mamusia gdzieś tu jest.
-Chce do mamusi.
-A ja nie moge być?
-Możesz. Moge sie przytulić?
-Tak-mówię z usmiechem-chodź.
**6**
Rozłozyłyśmy koc.Wpadł na mnie jakiś chłopak.
-Eee przepraszam
-Nic nie szkodzi.
Zakłopotany odszedł. Jak sie okazało była tam moja siostra i jej córeczka.
Malutka podbiegła do mnie
-Ciocia! Ciocia!
-Hej księżniczko..-rzuciła mi sie w ramiona- Dawno cie nie widziałam.
-Ja ciebie też. Gdzie mama?
-Siedzi i rozmawia z Liamem.
-Aha.
-Idziemy do wody?
-Pewnie.
Rozebrałam sie i pobiegłyśmy ja zatrzymałam sie na brzegu a mała pobieła dalej.Zaraz za Rose wbiegł Łukasz.
-Wujek!!
-Cześć maleńka-mówi i porywa ją w ramiona.. -Nauczymy cie pływać?
-Tak..
-To może wiągniemy ciocie do wody.
-Nie..-chłopak zaczą sie zblieć-Łukasz nie
-Tak
-Nie
Wzią mnie na ręce przeszedł kawałek.
-Puść mnie-warcze
-Twoje życzeni jest dla mnie rozkazem-powiedział i postaił mnie w chłodną wode do pasa.
-Jesteś niemożliwy.
-Co ty mnie powiesz?
Zaraz do wody przyszedł Liam i Karolynka.
Poszli dalej a ja wróciłam na koc do dziewczyn.
-I jaka woda?
-Zimna
-Haha masz fajnego brata
-Myśl co mówisz!
-No co?
-Pamiętasz co mi zrobił?
-ale było fajnie
- tak może dla ciebie.
-Boże weż wyluzuj to były żarty.
-wiem...
-Eee przepraszam
-Nic nie szkodzi.
Zakłopotany odszedł. Jak sie okazało była tam moja siostra i jej córeczka.
Malutka podbiegła do mnie
-Ciocia! Ciocia!
-Hej księżniczko..-rzuciła mi sie w ramiona- Dawno cie nie widziałam.
-Ja ciebie też. Gdzie mama?
-Siedzi i rozmawia z Liamem.
-Aha.
-Idziemy do wody?
-Pewnie.
Rozebrałam sie i pobiegłyśmy ja zatrzymałam sie na brzegu a mała pobieła dalej.Zaraz za Rose wbiegł Łukasz.
-Wujek!!
-Cześć maleńka-mówi i porywa ją w ramiona.. -Nauczymy cie pływać?
-Tak..
-To może wiągniemy ciocie do wody.
-Nie..-chłopak zaczą sie zblieć-Łukasz nie
-Tak
-Nie
Wzią mnie na ręce przeszedł kawałek.
-Puść mnie-warcze
-Twoje życzeni jest dla mnie rozkazem-powiedział i postaił mnie w chłodną wode do pasa.
-Jesteś niemożliwy.
-Co ty mnie powiesz?
Zaraz do wody przyszedł Liam i Karolynka.
Poszli dalej a ja wróciłam na koc do dziewczyn.
-I jaka woda?
-Zimna
-Haha masz fajnego brata
-Myśl co mówisz!
-No co?
-Pamiętasz co mi zrobił?
-ale było fajnie
- tak może dla ciebie.
-Boże weż wyluzuj to były żarty.
-wiem...
**5**
-Siema młody-mówi mój braciszek
-eee Hej
-Tobie też ta baba nie da spać?
-ee Nie..ta dziewczyna dała mi spać.
-Serio?
Odwróciłam sie do niego i zgromiłam wzrokiem.
-Tak.
Niall podszedł do mnie i pocałował.
-Siadaj-mówie nalewając sok do szklanek.
-Wiesz przypomniał mi sie wczorajszy wieczór jak smarzyłaś naleśniki.
-Tak super.
Zaraz zadzwonił mi telefon.Spojrzałam na wyświetlacz."Jwewlka<3"
-Tak słuchsm.
-Siemson Masz chwile?
-No mam
-Słuchaj jedziesz z nami nad jezioro??
-I ty sie jeszcze pytasz?!!
-No wiesz...
-Jewel-basztam ją- kiedy?
-No nie wiem.. tak za 2-3 godiny?
-No spoko.
-To szykuj sie mała a my tak za 2 wpadniemy
-Jasna sprawa.
Rozłączyłyśmy się. Uśmiechnęłam sie
-Ja już musze iść-mówi Niall-Jade z kumplami nad jezioro.
Spojrzałam na Łukasza a on... Eee... Nooo.jak to ująć? No sie ciut z deka zrobił buraczek.
-Łukasz!!
-Co?
-Pojade czy ci sie podoba czy nie
-A moge z wami?
-Tak
No to po 2 godzinach Przyjechała Jewel i Kate:) Sweet. No i pojechałyśmy nad jezioro. Miałam na sobie to
-eee Hej
-Tobie też ta baba nie da spać?
-ee Nie..ta dziewczyna dała mi spać.
-Serio?
Odwróciłam sie do niego i zgromiłam wzrokiem.
-Tak.
Niall podszedł do mnie i pocałował.
-Siadaj-mówie nalewając sok do szklanek.
-Wiesz przypomniał mi sie wczorajszy wieczór jak smarzyłaś naleśniki.
-Tak super.
Zaraz zadzwonił mi telefon.Spojrzałam na wyświetlacz."Jwewlka<3"
-Tak słuchsm.
-Siemson Masz chwile?
-No mam
-Słuchaj jedziesz z nami nad jezioro??
-I ty sie jeszcze pytasz?!!
-No wiesz...
-Jewel-basztam ją- kiedy?
-No nie wiem.. tak za 2-3 godiny?
-No spoko.
-To szykuj sie mała a my tak za 2 wpadniemy
-Jasna sprawa.
Rozłączyłyśmy się. Uśmiechnęłam sie
-Ja już musze iść-mówi Niall-Jade z kumplami nad jezioro.
Spojrzałam na Łukasza a on... Eee... Nooo.jak to ująć? No sie ciut z deka zrobił buraczek.
-Łukasz!!
-Co?
-Pojade czy ci sie podoba czy nie
-A moge z wami?
-Tak
No to po 2 godzinach Przyjechała Jewel i Kate:) Sweet. No i pojechałyśmy nad jezioro. Miałam na sobie to
**4**
-Ok
Poszłam do pokoju gdzie smacznie spał Niall. Najdelikatniej jak potrafiłam wsunęłam sie do łóżka. Rano obudziły mnie pornne promienie światła.
Poszła do łazienki obmyłam twarz wodą. Związałam włosy w koka i poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Postanowiłam zrobić naleśniki.
Zabrałam sie za wyrabianie masy. Włączylam jeszcze sobie radio. Akurat leciało" I knew you were trouble". Gdy już wszystko było gotowe poszłam najpierw do Łukasza obudzić go.
-Łukasz... Łukasz... No kurwa mać Łukasz do cholery wstawaj..
-Boże głupia babo daj mi jeszcze 10 minut pospać.
-Śniadanie już na stole.
-Zaraz
-Widze cie za 3 minuty albo wiesz co cie czeka.
Odrazu sie poderwał i poszedl do łazienki sie umyć. Wiedziełam że pająki na niego podziałają. Poszłam jeszcze obudzić Nialla. Weszłam do pokoju i usiadłam na skraju łóżka. Pochyliłam sie nad nim i cmoknęłam go. Z uśniechem przekręcił się w moją stronę.
-No Już śpiochu wstawaj
-Co sie stało?-pyta
-Śniadanie na stole.
Już daj mi 3 minutki sie ogarne i zejde.
-dobrze.
-Daj mi jeszcze raz buziaka.
-To sobie weźmiesz jak zejdiesz.
-A będe mógł?
-A czemu nie?
-No nie wie pytam sie.
-No już śmigaj do łazienki i za 5 minut widze cie na dole.
-Tak jest.
Uśmiechnęłam sie do niego i zeszłam na dół. Tam już siedział Łukasz. Patrzył na mnie przestraszony.
-Nie pobijesz mnie no nie?-wybuchnęłam śmiechem
-Nie jak będziesz grzeczny to nie..
Zaraz na dół zbiegł Niall.
Poszłam do pokoju gdzie smacznie spał Niall. Najdelikatniej jak potrafiłam wsunęłam sie do łóżka. Rano obudziły mnie pornne promienie światła.
Poszła do łazienki obmyłam twarz wodą. Związałam włosy w koka i poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Postanowiłam zrobić naleśniki.
Zabrałam sie za wyrabianie masy. Włączylam jeszcze sobie radio. Akurat leciało" I knew you were trouble". Gdy już wszystko było gotowe poszłam najpierw do Łukasza obudzić go.
-Łukasz... Łukasz... No kurwa mać Łukasz do cholery wstawaj..
-Boże głupia babo daj mi jeszcze 10 minut pospać.
-Śniadanie już na stole.
-Zaraz
-Widze cie za 3 minuty albo wiesz co cie czeka.
Odrazu sie poderwał i poszedl do łazienki sie umyć. Wiedziełam że pająki na niego podziałają. Poszłam jeszcze obudzić Nialla. Weszłam do pokoju i usiadłam na skraju łóżka. Pochyliłam sie nad nim i cmoknęłam go. Z uśniechem przekręcił się w moją stronę.
-No Już śpiochu wstawaj
-Co sie stało?-pyta
-Śniadanie na stole.
Już daj mi 3 minutki sie ogarne i zejde.
-dobrze.
-Daj mi jeszcze raz buziaka.
-To sobie weźmiesz jak zejdiesz.
-A będe mógł?
-A czemu nie?
-No nie wie pytam sie.
-No już śmigaj do łazienki i za 5 minut widze cie na dole.
-Tak jest.
Uśmiechnęłam sie do niego i zeszłam na dół. Tam już siedział Łukasz. Patrzył na mnie przestraszony.
-Nie pobijesz mnie no nie?-wybuchnęłam śmiechem
-Nie jak będziesz grzeczny to nie..
Zaraz na dół zbiegł Niall.
**3**
W nocy obudziło mnie stukanie deszczu w szybe. Nie budząc go poszłam do kuchni. Zaraz do domu wszedł Łukasz. Był trzeźwy. Ze łzami w oczach podbiegłam do niego i sie przytuliłam.
-Gdzie byłeś? Martwiłam sie
-Już jestem-mówi i mnie obejmuje.
-Gdzie byłeś?
-Musiałem coś załatwić. No już.. Chodź do kuchni.
Przeszliśmy do kuchni. Siedliśmy na blacie wyspy kuchennej.
-Przenocowałam u nas Nialla..
-Z tego zespołu?
-Tak.
-I co?
-Co?
-Było coś?
-W jakim sensie?
-Ojj nie udawaj..
-Było..
-WoW.. Serio?
-Tak
-A jak było?
-Pozostawie to dla siebie.
-Mała dobrze sie czujsz?
-Tak,tak jest okej-chyba....
-A co robiliście?
-Po za całowaniem nic...
-Ta super. Myśliałem że cie rozdziewiczył.
-Łukasz nie jestem dziewicą od 3 lat.
-Poważnie?
-Tak. Idż do łózka
-Gdzie byłeś? Martwiłam sie
-Już jestem-mówi i mnie obejmuje.
-Gdzie byłeś?
-Musiałem coś załatwić. No już.. Chodź do kuchni.
Przeszliśmy do kuchni. Siedliśmy na blacie wyspy kuchennej.
-Przenocowałam u nas Nialla..
-Z tego zespołu?
-Tak.
-I co?
-Co?
-Było coś?
-W jakim sensie?
-Ojj nie udawaj..
-Było..
-WoW.. Serio?
-Tak
-A jak było?
-Pozostawie to dla siebie.
-Mała dobrze sie czujsz?
-Tak,tak jest okej-chyba....
-A co robiliście?
-Po za całowaniem nic...
-Ta super. Myśliałem że cie rozdziewiczył.
-Łukasz nie jestem dziewicą od 3 lat.
-Poważnie?
-Tak. Idż do łózka
**2**
Zaśmiałam sie pod nosem. Wchode do swojego pokoju.Niall za mną.
-Wow-mówi i rozgląda sie po pokoju.
-Co?
-Sama tu maiszkasz?
-EEE tak.
Podszedł do mnie i zaczą całować. Odsunęłam sie od niego.
-Nie.. Nie moge.
-Pzepraszam..
-Chcesz sie wykompać?-pytam
-Jeśli nie masz nic przeciwko... Czemu nie
-Okey.-powiedziałam i zaprowadziłam go do łazienki. Puśćił gorącą wode. Zostawiłam go żeby sie wykompał. Położyłam sie do łóżka i przykryłam kołdrą tylko nogi. Po chwili Niall wszedł pok kołdre. Odkręcił mnie do siebie. Pogłaskał mnie po policzku. Chwyciłam jego dłoń.
-Mieszkasz sama?-pyta
-Teorytycznie tak.
-Ale...
-Czasami przychodzi mój brat
-Czasami?
-Co chodzi po imprezach i pije.
-I woli balować niż siedzieć z siostrą?
-Najwyraźniej tak
-Długo tu mieszkasz?
-Nie.. Od roku.
-Dlaczego sie tu przeprowadziłaś?
-Bo wole siedzieć tu niż z rodzicani.
-I nie przeszkadza ci że pada deszcz?
-Nie... Lubie deszcz.
-Jesteś pierwszą osoba która to mówi.
-Wole jak pada niż jest 30 stopni upału.
-Też fakt.
Położył głowe na ramieniu i usneliśmy.
-Wow-mówi i rozgląda sie po pokoju.
-Co?
-Sama tu maiszkasz?
-EEE tak.
Podszedł do mnie i zaczą całować. Odsunęłam sie od niego.
-Nie.. Nie moge.
-Pzepraszam..
-Chcesz sie wykompać?-pytam
-Jeśli nie masz nic przeciwko... Czemu nie
-Okey.-powiedziałam i zaprowadziłam go do łazienki. Puśćił gorącą wode. Zostawiłam go żeby sie wykompał. Położyłam sie do łóżka i przykryłam kołdrą tylko nogi. Po chwili Niall wszedł pok kołdre. Odkręcił mnie do siebie. Pogłaskał mnie po policzku. Chwyciłam jego dłoń.
-Mieszkasz sama?-pyta
-Teorytycznie tak.
-Ale...
-Czasami przychodzi mój brat
-Czasami?
-Co chodzi po imprezach i pije.
-I woli balować niż siedzieć z siostrą?
-Najwyraźniej tak
-Długo tu mieszkasz?
-Nie.. Od roku.
-Dlaczego sie tu przeprowadziłaś?
-Bo wole siedzieć tu niż z rodzicani.
-I nie przeszkadza ci że pada deszcz?
-Nie... Lubie deszcz.
-Jesteś pierwszą osoba która to mówi.
-Wole jak pada niż jest 30 stopni upału.
-Też fakt.
Położył głowe na ramieniu i usneliśmy.
**1**
Poszłam do swojej sypialni i przebrałam się w coś luźnego i poszłam do kuchni aby się napić. Jednak w drodze do kuchni zadzwoni dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Stał tam zmachany chłopak z klubu.
-Wpuśc mnie prosze-dyszy-oni mnie gonią.
-Chodź-wszedł-co sie stało?
Przeszłam z nim do kuchni.
-Jakiś typo się mnie uczepił
-A o co?
-Powiedział że jak jeszcze raz dotknę jakąś Gabrynke to mi wpierdzieli
-Cholra Bartek.Ale nic ci nie zrobił?
-Nie
-To dobrze. A tak w ogóle to Niall jestem
-Gabrysia. Jesteś głodny?
-Jak cholerana co masz ochote?
- A co polecasz?
- No nie wim może naleśniki?
-No dobra. pomóc ci?
-Jak chcesz to czemu nie?
-Co mam zrobić?
- Wyjnij jajka z lodówki
-Okey-podszeł do lodówki i wyją jajka.Szybko wyrobiłam mase do naleśników i zrobiłam je. Gdy nalewałam ostatni obją mnie w talii
-Niall nie chce sie poparzyć
-Ja też nie
-Więc mnie puść.
-Nie-wyłaczył gaz i odwrócił do siebie-Mogę?
-Nie wiem co zamierzasz-mówię
-Pocałować cie
-Nie wiem-zbliżyl sie do mnie-dobra
Chłopak wpił się w moje usta. Przysuną mnie do siebie.Poczułam jego wzwód.Gdy oderwał sie ode mnie popatrzył ma mnie.
-Jeśli będę za ostry każ mi przestać. Jasne?
-Yhmm-mruczę mu do ucha.Sadza mnie na blacie. Całoje mnie mocno i namiętnie.-Nie tutaj chodź do supialni.
-To chodź ale nie wiem czy dojdziemy do sypialni.
-Wpuśc mnie prosze-dyszy-oni mnie gonią.
-Chodź-wszedł-co sie stało?
Przeszłam z nim do kuchni.
-Jakiś typo się mnie uczepił
-A o co?
-Powiedział że jak jeszcze raz dotknę jakąś Gabrynke to mi wpierdzieli
-Cholra Bartek.Ale nic ci nie zrobił?
-Nie
-To dobrze. A tak w ogóle to Niall jestem
-Gabrysia. Jesteś głodny?
-Jak cholerana co masz ochote?
- A co polecasz?
- No nie wim może naleśniki?
-No dobra. pomóc ci?
-Jak chcesz to czemu nie?
-Co mam zrobić?
- Wyjnij jajka z lodówki
-Okey-podszeł do lodówki i wyją jajka.Szybko wyrobiłam mase do naleśników i zrobiłam je. Gdy nalewałam ostatni obją mnie w talii
-Niall nie chce sie poparzyć
-Ja też nie
-Więc mnie puść.
-Nie-wyłaczył gaz i odwrócił do siebie-Mogę?
-Nie wiem co zamierzasz-mówię
-Pocałować cie
-Nie wiem-zbliżyl sie do mnie-dobra
Chłopak wpił się w moje usta. Przysuną mnie do siebie.Poczułam jego wzwód.Gdy oderwał sie ode mnie popatrzył ma mnie.
-Jeśli będę za ostry każ mi przestać. Jasne?
-Yhmm-mruczę mu do ucha.Sadza mnie na blacie. Całoje mnie mocno i namiętnie.-Nie tutaj chodź do supialni.
-To chodź ale nie wiem czy dojdziemy do sypialni.
Prolog
Pozanłam na imprezie fajnego kloesia. Ma piękne niebieskie oczy i blond włosy. Podszedł do lady i zają wolne miejsce obok mnie. Spojrzał na mnie i uśmiechną się. Ubrany był w to. Ja zaś ubrałam się w to . W pewnym momencie poczułam dłoń na swojej.
-Wszystko w porządku??-pyta
-Tak-mówię ochryple
-Napewno? Pani mina mówi co innego-mówi niepewnie.
-Aż tak to widać?-pytam
-No cóż za dobrą aktorką to pani nie jest-mówi wyrażnie rozbawiony.
Że niby co?!! A co on ma do tego? Spadaj na szczaw kolo. Moja wewnętrzna bogini piorunuje go wzrokiem.
-No coż na mnie już pora-mówię i wstaje z krzesła biorąc torbe. Posyłąm mu nieśmiały uśmiech. Kieruję sie w stronę wyjścia. Szybko idę do domu. Jak zwylke jest pusty...
-Wszystko w porządku??-pyta
-Tak-mówię ochryple
-Napewno? Pani mina mówi co innego-mówi niepewnie.
-Aż tak to widać?-pytam
-No cóż za dobrą aktorką to pani nie jest-mówi wyrażnie rozbawiony.
Że niby co?!! A co on ma do tego? Spadaj na szczaw kolo. Moja wewnętrzna bogini piorunuje go wzrokiem.
-No coż na mnie już pora-mówię i wstaje z krzesła biorąc torbe. Posyłąm mu nieśmiały uśmiech. Kieruję sie w stronę wyjścia. Szybko idę do domu. Jak zwylke jest pusty...
Subskrybuj:
Posty (Atom)