sobota, 13 kwietnia 2013

Prolog

Pozanłam na imprezie fajnego kloesia. Ma piękne niebieskie oczy i blond włosy. Podszedł do lady i zają wolne miejsce obok mnie. Spojrzał na mnie i uśmiechną się. Ubrany był w to. Ja zaś ubrałam się w to . W pewnym momencie poczułam dłoń na swojej.
-Wszystko w porządku??-pyta
-Tak-mówię ochryple
-Napewno? Pani mina mówi co innego-mówi niepewnie.
-Aż tak to widać?-pytam
-No cóż za dobrą aktorką to pani nie jest-mówi wyrażnie rozbawiony.
Że niby co?!! A co on ma do tego? Spadaj na szczaw kolo. Moja wewnętrzna bogini piorunuje go wzrokiem.
-No coż na mnie już pora-mówię i wstaje z krzesła biorąc torbe. Posyłąm mu nieśmiały uśmiech. Kieruję sie w stronę wyjścia. Szybko idę do domu. Jak zwylke jest pusty...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz