sobota, 13 kwietnia 2013

**8**

Rose przytuliła sie do mnie mocno. Zachmurzyło sie.
-Oho zaraz lunie.
-Rose jedzies do cioci?
-Tak a mamusia?
-Zadzwonimy do niej z samochodu dobrze?
-Tak
-No to sie zbieramy.
-A będe mogła spać z tobą?
-Jeśli chcesz..
-Tak..
-A może ze mną-mówi Łukasz
-Nie z ciocią. Jest fajniejsza.
-Hahaha ile ona ma?
-półtora roku a co?
-Nic tak sie ptyam.
Zobaczyłamże oni też sie zbierają. Z przytuloną małą poszłam do samochodu. Usiadlam z tyłu i troche położyłam siedzenie.
-Jedziemy?
-Jedziemy.
Malutka zaczła szlochać.
-Zimno ci?
-Tak-mówi cichutko.
-Jewel podasz koc?
-Pewnie.klękneła na kolanach i signeła do tyłu po koc. Zwinnie go rozłożyła i przykryła nas.po godzinie byliśmy już na miejscu. Rose spała. Wyszłam z nią z auta. Jewelprzykryła ją całą kocem i poszłyśmy do domu. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się z nią. Gdy mocniej usnęła po cichu poszłam do salonu gdzie siedziała rszta. Jak sie odazała dziewczyny już sie spokowały i ich kartony stały przy schodach.
-tylko tyle?
-Tak
-No to idźcie się rozpakować a ja zrobe kolacje.
-No dobra.
-Łkasz idźdo małe gdyby się obudziła
-Oki.
Po godzince usłyszałam połączony z piskiem śmiech Rose.
-Nie wujek nie łaskocz.
Zaraz przybiegli do kuchni.
-Ciocia ciocia.
-Hej- jak główka?
-Już nie boli ale bolą mnie plecy
-A od czego?
-Nie wiem
-Pokaż zobaczymy.
Odwróciła si do mnie tyłm a ja podwinęłam jej bluzke i zobaczyłąm dużo sinikaów i się trochę spoekła.
-Rose z kąd masz te siniaki?
- Mama..
-Och biedactwo.
Przytuliłam ją mocno do siebie.. Po chwili przyszedł Łukasz z telefonem w ręce.
-Do ciebie.
-A kto to?
-To ze szpitala.
podeszłam do niego i wzięłam telefon.
-Halo?
-Dziń dobry Szpital miejski. Czy mam przyjemność z Panną Gabrielą Stanley?
-Tak o co chodzi?
-Pani siostra miała wypadek. Jest w stanie krytycznym ale puki ma otwarte oczy chce panią zobaczyć.
-Tak oczywiście zachwil przyjade.
Rozłączyłam sie.
-Rose posiedzisz z wujkiem dobrze?
-Chce z tobą pojechać do mamy.
-Rose ale mama jest w szpitalu
-Ale chce do mamy.
-Dobrze. Jewel.
-Tak?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz