Jewel przesiadła sie i przytuliła małą do siebie.
-Gdzie mam was wysadzić.
-Eee gdzieś na Strongera.
-To gdzie wy mieszkaie?
-Prawie na przeciwko ciebie.
W trakcie drogi co chwila pztrzyłam w lusterko wsteczne. To cholernie denerwujące jak ktoś patrzy sie na mnie jak prowadze samochód. Postanowiłam nie patrzeć na niego tylko skupić sie na drodze.
-Ciociu?
-Tak?
-Gdzie jedziemy?
-Odwieżć ich i do domu a co?
-A pójdziemy do parku?
-Tak jak chcesz to czemu nie może jeszcze wujek pójdzie.
-Dobrze.
-Jak sie czujesz?
-Już dobrze.-mówi smutno.
-Gabrysia?
-Tak?
-Dasz sie wyciągnąć na kawe?-pyta Ten w lokach.
-Nie wiem zobacze.
-Spoko.
Wysadziłam ich pod domem.
-Ciociu jednak nie chce iść do parku.
-A co chcesz?
-Pobawić sie i indinki.-Spojrzałam na Jewel i wybuchęłyśmy śmiechem.
-A może się ciocia Jewel pobawić?
-Tak.
-Pobiegły do domu.
Właśnie miałam wejść do domu gdy czyjać ręka mnie powstrzymała.
-Poczekaj.-odwróciłam sie
-Co chcesz?
-Podziękować za podwózke do domu.
-Nie ma problemu. Przepraszam musze iść.
-Możemy wejść?
-Jak chcecie.
-Jak chcecie ja musze iść.-mówi ten no jak on tam Chyba Lou
-Niall my mamy probę
-No tak to ja ide
-wchodzicie?
-Pewnie.
Weszło dwóch. Tem loczek i pasemka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz