czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 14

J- Chodź wejdziemy do środka
E-Nie wiem co się między nami dzieje-powiedziałam. -Nie kontroluję tego.
J-Wyluzuj.- Będzie dobrze.-A teraz chodź pójdziemy pośpiewać.
A-Właśnie. chodź-powiedziała i zaciągnęła mnie do mikrofonu.
K-Włączam-powiedziała i włączyła dobrze znany mi utwór.
M-No śmiało-ponagliła mnie Monica
E-Dziewczyny. Ja jadę do domu. Muszę z nim pogadać.
K-Jedź-powiedziała ze śmiechem. Wybiegłam ze studia i pobiegłam do samochodu. Podjechałam pod hotel. Zaparkowałam i pośpiesznie wbiegłam do pokoju chłopaka. Stał przy oknie. Gdy wbiegłam nie odwrócił się. Podeszłam do niego. Stanęłam przed nim. Nie spojrzał na mnie. Patrzył przed siebie. Płakał? Cholera co ja zrobiłam? Ty jebana idiotko-wrzasnęłam na siebie w myślach.
E-Przepraszam-powiedziałam. Spojrzał na mnie.- Wybaczysz mi?-zapytałam z nadzieją
H-Kocham cię-powiedział.
E-Słucham?
H-Kocham cię. -powtórzył.
E-Chodź-powiedziałam
H-Gdzie?
E-Chodź-powiedziałam i zaciągnęłam go do sypialni. Załapał o co mi chodzi. Zaczął mnie całować. Zachłannie i dziko. Nasze czyny przeniósł na łóżko. Po jakże udanych przeprosinach wstałam i założyłam
H-Gdzie idziesz?
E-Do łazienki. Wziąć prysznic.
H-To Idę z tobą. wezmę kąpiel-powiedział
E-To Chodź-powiedziałam szelmowsko się uśmiechając.
             Siedziałam w kuchni z Harrym. Miałam wilgotne włosy. Tulił mnie do siebie na kolanach nucąc utwór jaki mieli wykonać dzisiaj na pierwszym etapie. Przekręciłam głowę tak abym mogła pocałować go w szyję. Zamruczał tak seksownie jak lubiłam najbardziej. Objął mnie ręką i przycisną do siebie jeszcze bardziej. Siedzieliśmy tak trochę kiedy do apartamentu weszli chłopaki i dziewczyny.
E-Co jest?-zapytałam
Lou-Harry... Ty jeszcze nie gotowy?-Zajęczał.
H-Oj... Już idę-powiedział.- Kochanie. Muszę iść-powiedział i wstał ze mną na rękach. Posadził mnie na krzesełku i pobiegł się szykować. Jewel spojrzała na mnie porozumiewawczo. Uśmiechnęłam się tylko a ona jak gdyby nic usiadła obok mnie.
J-Chodź wysuszę ci włosy-zaproponowała.
E-To chodź-powiedziałam.- Ona weszłam głównym a ja przez pokój wejściem.
H-Ej-powiedział gdy otworzyłam drzwi
E-To tylko ja-powiedziałam a on na dźwięk mojego głosy rozluźnił się.
H-Daj mi buzi-poprosił. Podeszłam do niego i pocałowałam w usta. - Będziesz tu kiedy wrócę?
E-Raczej tak. Ale planuję wyjść.
H-Gdzie?
E- Za kulisy do was
H-Zrobisz to dla nas?
E-Dla ciebie. A później może pójdę na piwo czy coś
H-To mi napisz że ciebie nie będzie czy coś
E-Dobrze kotku.
H-Baw się dobrze kochanie-powiedział dając mi klapsa w tyłek.
E-Będę-powiedziałam.- Leć już- chłopak wyszedł a ja weszłam do łazienki
J-Jaki on romantyczny- powiedziała- pogodzona się znaczy tak?
E-Tak.- Usiadłam na wannie a Jewel zaczęła mi suszyć włosy
J- To dobrze.- Jak byście się nie pogodzili to bym mu skopała tyłek tak że by na niego nie usiadł przez najbliższy miesiąc
E-Dzięki Jewel. Poradziłabym sobie z tym sama.
J-Wiem. Ale fajnie by było.
E-Nie. Susz szybko i lecimy ich  pooglądać.
J-Dobrze. A tak właściwie to po się myłaś?
E-To miałam taką potrzebę.
J-Aha..-Powiedziała podejrzliwie-Czy wy...
E-JJ do jasnej cholery..
J-Czyli tak.-Powiedziała bardziej do siebie-
E-Ja pierdziele. Całe życie z debilami.
J-Też cię kocham-powiedziała.
E-No wiem.

czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 13

Weszliśmy do środka. Poprowadził mnie do chłopaków.
S-Chłopaki proszę was ogarnijcie się
Li-Zapomnij.
E-Wszyscy siadać raz!-wrzasnęłam wszyscy byli przestraszeni. Usiedli.-A teraz mówię wam 1 i ostatni raz jak ktoś piknie słowo i ni będzie się słuchał nie dostanie nagrody.
Lou-A co?
E-Zobaczysz.
Lou-Powiedz.
E-Zamknij się JUŻ!!-odwróciłam się do Simona-Nie ma za co.
S-Wstańcie i zaśpiewajcie mi to ostatni raz-powiedział.
E-Mogę go na chwilę?
S-Jasne. Możecie już iść do samochodu.
E-Dzięki.
H-Co jest?
E-Z tobą też mam sobie do pogadania
H-Oho. To się zacznie.
E-Co to miało być?
H-Kiedy?
E-Rano.
H-Nie chcę o tym  rozmawiać
E-Harry proszę powiedz.
H-Jewel ci nie powiedziała?
E-Ja chce to usłyszeć z twoich ust.
H-Nie chcę o tym rozmawiać-powiedział i wsiadł do samochodu. Przeszłam ze strony kierowcy i odwróciłam się do niego.
E-Harry.- Podniosłam jego głowę i odwróciłam do siebie.
H-Jeszcze ci mało? Musisz na to patrzeć?
E-Muszę. Przepraszam.-Przysuną się do mnie. Spojrzał mi w oczy i zapytał.
H-Mogę?- W odpowiedzi musnęłam jego usta swoimi. Wpił się zachłannie w moje usta. Kiedy już mu ulżyło odsuną się na centymetr.
E-Nie rób mi tego więcej.
H-Tego co teraz?
E-Nie tego co rano
H-Nie będę-powiedział i pocałował mnie jeszcze raz.
E-Oni myślą że się kłócimy
H-I niech tak zostanie.
E-Jak chcesz.
H-To co kłócimy się?
E-Tak.-Kiedy otworzyli drzwi zaczął na mnie krzyczeć. I ta kłótnia miała być na niby ale pokłóciłam się z nim naprawdę. Nie odzywałam się do niego całą drogę. To zabolał co mi powiedział. Jadąc miałam łzy w oczach.  Podjechałam pod hotel-Idźcie do pokoi ja jadę po dziewczyny-powiedziałam  łamiącym się głosem. Wszyscy wysiedli z wyjątkiem Harrego.
H-Nie płacz.
E-Nie płacze
H-Nie płacz.
E-Wiesz jak mnie zraniłeś?
H-Przepraszam nie chciałem.
E-Zrobiłeś to celowo
H-Nie. Wybacz mi-powiedział i przysuną się z zamiarem pocałowania mnie.
E-Nie-zaprotestowałam. Idź już
H-Nie. Chcę cię pocałować
E-Ale ja nie chcę
H-Proszę. Jeden buziak i już mnie nie ma
E-Nie. Idź.
H-Idę ale i tak ci nie odpuszczę
E-Jeszcze się przekonamy.-Powiedziałam gdy wysiadł
            Odjechałam z miejsca ze łzami w oczach. Podjechałam pod studio i
zaczekałam aż dziewczyny wyjdą po mnie. Wyszła tylko JJ/
J-Co jest?
E-Jest jeszcze gorzej. Tylko się z nim pokłóciłam
J-Nie przejmuj się
E-Masz racje gdyby to mnie tak nie bolało

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 12

          Tu chciałam podziękować Jewelce za pomoc w tym rozdziale.  Gdyby nie jej podpowiedź długo by tu nie było tego rozdziału.
             Obudziłam się rano bardzo wcześnie. Korzystając z okazji że wszyscy śpią poszłam wziąć szybki prysznic. Obmyłam trochę ciało i włosy i wyszłam. Ubrałam się w luźne rzeczy i po cichu poszłam do przedpokoju. Związałam mokre włosy w koka. Założyłam buty i bluzę i wyszłam na spacer. Na dole w barze kupiłam sobie kawę rozpuszczalną i wyszłam na powietrze.  Poszłam do parku i siadłam na ławeczce. Pijąc po woli gorącą jeszcze kawę patrzyłam na grupę przedszkolaków. Kiedy biegła jakaś dziewczynka przewróciła się obok mnie. Szybko postawiłam kubek i podbiegłam do niej i pomogłam wstać.
E-Nie płacz.-powiedziałam.- Zaraz się zagoi.- Dziewczynka spojrzała na mnie i się przytuliła.  Zaraz podeszła opiekunka
O(opiekun)-Co się stało?
E-Przewróciła się
O-To nic. Chodź. -zwróciła się do dziewczynki- Dziękuję powiedziała uśmiechając się do mnie. Również się uśmiechnęłam. Usiadłam z powrotem na ławce i zadzwonił mój telefon.
E-Halo?
H-Gdzie Ty kurwa jesteś?!-warkną. Rozłączyłam się schowałam telefon do kieszeni.  Wiedziałam że będą do mnie wydzwaniać. wyciszyłam tylko aparat i kończąc kawę siedziałam na ławeczce.
E-Ja pierdole -powiedziałam sama do siebie. i odebrałam- Czego-warknęłam.
H-Przepraszam.
E-I?
H-Proszę wróć.
E-Spieprzaj.-rozłączyłam się. wyrzuciłam kubem termiczny po kawie i ruszyłam do miasta. Idąc sobie ulicą natknęłam się na małe opuszczone studio muzyczne. Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do środka
                Zamknęłam drzwi o dziwo w środku jest klucz. Zamknęłam na klucz. Włączyłam muzykę z deski rozdzielczej. Leciało mi Try.  Złapałam za tekst i zaczęłam śpiewać.
Śpiewając czułam jak złe emocje powoli ode mnie odpływają. Korzystając z ulgi jaką niesie muzyka i słowa wymawiane przez moje usta, zamknęłam oczy i pogrążyłam się w pięknej nieświadomości. Odcinając mózg od uczuć i myśli latających sfawolnie po głowie czułam się idelanie, ale każda chwila kiedyś się kończy. Moja chwila skończyła się wraz z końcem piosenki. Odkładając tekst na stolik, bezwładnie opadłam na podłogę a po moim policzku popłynęła jedna samotna łza.
E- Dlaczego wszystko musi być tak skomplikowane? - szepnęłam, i podciągając kolana pod brodę, zaczęłam cicho szlochać.
        Kiedy zaczął dzwonić do mnie telefon zmusiłam się żeby zobaczyć na wyświetlacz."Jewel" No to jak już ona dzwoni to cos się dzieje albo jest ze mą źle.
E-Halo-przybrałam już prawie naturalny ton głosu.
J Emily?
E-No tak.
J-Płaczesz?-O kuźwa.
E-Nie.
J-Tylko
E-Śpiewałam i zachrypłam
J-Gdzie jesteś
E-W taki starym studio
J-Gdzie?- Szybko podałam jej adres.
E- Ale nie przyprowadzajcie chłopaków. Same bądźcie jak chcecie
J No spoko.
E-To mam się was spodziewać
J-Tak wyślemy ich na próbę i przyjdziemy
E- no ok
J-Ale musimy być przed końcem próby.
E-Wy będziecie.
J-Pogadamy jak będę
E-Aż się boję
J-I masz racje
                   Siedziałam przy fotelu i czekałam na dziewczyny. Długo się nie naczekałam.
J-Możecie nas chwilę zostawić same?-zapytała
M-No jasne
J-Dzięki. -Dziewczyny przeszły do studia a ja zostałam sama z JJ-Co ty robisz?
E-Siedzę
J-Czemu tak go traktujesz? Wiesz że on przez ciebie płakał i chciał się pociąć?-Jak to usłyszałam po moich policzkach popłynęły niechciane łzy.- Wróć z nami.
E-Nie wrócę z wami. Idę teraz-zaśmiała się. Zerwałam się i wzięłam kluczyki od niej i pojechałam pod dom ich trenerów. Nie musiałam długo czekać. Wyszedł Harry. Gdy go zobaczyłam szybko podeszłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Z ulgą mnie ujął i zakręcił dookoła.
E-Przepraszam-wyszeptałam.
H-Ja tez. Nie miałem takiego prawa.
E-W porządku.
H-Wejdziesz?
E- Nie.
H-Może jednak wejdziesz? Simon już sobie z nami nie radzi
E-To mają przejebane
H-Aż się boje
E-I masz racje.

sobota, 26 października 2013

Rozdział 11

                  Pozwalałam swoim emocjom ujść z łzami. i ścieknąć z wodą. Po chwili w łazience Pojawiła się JJ.
J-Evie co się stało?
E-Nic-powiedziałam łamiącym się głosem.- Możesz zamknąć drzwi na klucz?
J-Jasne.-Wstała i podeszła do nich przekręcając klucz w zamku.-więc słucham co się stało?
E-Nic się nie stało. Mów co z Zaynem-powiedziałam odsuwając jedną część szyby żeby ją widzieć. Usiadłam w brodziku i patrzyłam na nią
J-Jest okey. Nie uwierzysz. Pocałował mnie. A propos... Miałaś mu nie mówić nic.
E-I słowa dotrzymałam.-Powiedziałam patrząc z powagą w jej czekoladowe oczy.
J-No weź powiedz co ci jest bo nie mogę patrzeć jak cierpisz.
E-Nic mi nie jest. Serio.
J-Wiesz że mnie nie oszukasz.-Westchnęłam ciężko i powiedziałam
E-Zobaczyłam za dużo. Lepiej?
J-W jakim sensie?
E- Boże Jewel. Nic mi nie jest. Poradzę sobie.
J-Mów o co chodzi?
E-Podaj mi ręcznik-powiedziałam a ona odwróciła się i podała mi ręcznik. Owinęłam się nim i wyszłam.-Chodzi o Harrego
J-A co zrobił
E-Nie ważne. Zranił mnie
J-Zapewne chodzi ci o malinkę
E-Tak
J-Trzeba było tak od razu . Już ci mówię... A więc graliśmy w butelkę i wypadło na Louisa I Zayn kazał zrobić Harremu malinke. A on się upierał że ci się to nie spodoba.
E-Powiedział tak?
J-Tak. Skoro już tu jestem mogę się umyć tu jest tak ciepło
E-Jasne. Zaraz wracam idę tylko po coś ciepłego
J-Oki- powiedziała i ja wyszłam. wzięłam sobie dresy i ciepły sweterek. Już miałam wejść z powrotem do łazienki ale Poczułam ręce na brzuchu
E-Harry...
H-Ja
E-Co chcesz?
H-Czemu się tak zdenerwowałaś?
E- Przypomniałam sobie o czymś
H-I aż tak się wściekłaś?
E-Tak mogę już iść wysuszyć włosy. Musze jeszcze pogadać z JJ
H-Jasne-mrukną całując mnie w szyje. Szybko poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Jewel już siedziała w wannie pełnej wody z pianą.
J-A powiesz mi o czym gadałaś z Zaynem na spacerze?
E-O zespole.
J-I?
E-O tobie. Pytał mnie się co może zrobić żeby cię zdobyć bo mu na tobie zależy.
J-Co?- prawie pisnęła
E-No tak . To ja mu powiedziałam żeby spróbował.
J-Dziękuję-powiedziała.
E- Nie ma za co.
                                        ***
                Siedziałam na ganku i piłam kawę. Świeże ranne powietrze dobrze mi zrobi. Patrzyłam jak słońce wschodzi.  Z toku myśli wyrwał mnie głos JJ
J-Co tak sama siedzisz?
E-Tak sobie.
J-O czym myślisz?
E-Co będzie dalej
J-Będzie dobrze. -mówiąc to odgarnęłam mi z twarzy zabłąkany lok.
E-A co będzie jeśli oni nie przejdą? Co jeśli odpadną?
J- Em Będzie dobrze.
E-Nie. Ja nie mogę spać po nocach.
J-Będzie dobrze
E-Miejmy nadzieję. To co pakujemy się?
J-Tak. Wypadało by
E-To idziemy.
                     Do wyjazdu zostało nam parę minut a oni jeszcze ganiają po domku. W końcu wsiedliśmy i odjechaliśmy. Na miejscy pokazano nam pokoje. Tak jak byliśmy wcześniej tak mamy teraz. O 19 mamy sobie zrobić próbę taką wstępną żeby wyczuć swoje głosy.
E-No dobra to ustawcie się w półkolu.-powiedziawszy to posłusznie wykonali prośbę.- A teraz weźcie sobie teksty i zaśpiewajcie to. 
Wskazałam na kartkę a do mnie podeszły dziewczyny. Puściłam podkład i zaczęli śpiewać.
K-Oni mają szansę powiedziała
A-No ma 100% będą mieli któreś miejsce
M-Nieźle im idzie- wykrztusiła
E-Nie nie nie-podeszłam do nich.  Stanęłam przed Louisem - Rozluźnij się-powiedziałam- Spróbuj nie skupiać całej uwagi na muzyce i nie zaciskaj gardła
K-Luźno. Strząchnij się może ci to pomoże.
Lou-Dzięki. Spróbuj sam ten kawałek.
Na takiej zabawie zleciał nam cały wieczór i na koniec wyszło tak że spaliśmy wszyscy razem w salonie.

czwartek, 10 października 2013

Rozdział 10

Leżałam i się wygrzewałam. Nagle poczułam silny ból głowy. Skrzywiłam się.
H-Co jest?
E-Nic mi nie jest.
H-Ale cię boli.
E-Nic mi nie będzie. Wiesz może chodź do nich.
H-Ale zmarzniesz
E-Nie zmarznę Wezmę ze sobą koc
H-Ok. Jak chcesz.
E-Dlaczego po mnie poszedłeś?
H-Nie ważne
E-Ważne. Proszę powiedz.
H-Może kiedyś. -powiedział wymijająco.
E-Harry-zatrzymałam go przy drzwiach wejściowych.- Powiedz mi.
H-Nie.
E-Proszę cię
H-Nie chce wyjść na idiotę
E-Kurwa mać mów i to już-warknęłam na niego.
H- Bo mi się podobasz.- Zrobiłam wielkie oczy. Nie wierzyłam w to co mówi.
E-Ale Harry ja...
H-Nic nie mów. Chodźmy na to ognisko.-powiedział a ja posłusznie wyszłam z domu. Usiadłam z nim na podwójnym fotelu i się przytuliłam. On chętnie mnie objął. Chłopaki jak to chłopaki włączyli muzykę i zaczęli pić. Przy 3 kolejce jak doszło do mnie
E-Mi już nie lej. Nie chcę
Z-Dlaczego?-zrobił wielkie oczy.
E-Nie chcę już. Ktoś będzie musiał was do domu pozaciągać-
Z-No tak. Zawracam honor
J-Ej mała idziemy się przejść?
E-No czemu nie.-powiedziałam wstając. Harry na mnie popatrzył i puścił moją dłoń. Zostawiłam mu koc i ruszyłam za JJ. Wiedziałam że coś jest nie tak. Wiedziałam to po jej zachowaniu.- Jewel co się stało?
J-Nic-powiedziała z maską obojętności na twarzy.
E-Zdejmij tą maskę obojętności i powiedz.
J-Nic się nie dzieje.-Przeszłyśmy za domek i Starała się opanować emocje.
E-Jewel do cholery powiedz mi co się dzieje.
J- Nie mogę patrzeć jak Zayn...-urwała
E-Podoba ci się Zayn?
J-Tak
E-Trzeba było powiedzieć
J-Nie. Nie mów mu nic
E-Nie powiem ale pogadam.
J-Nie.
E-Pogadam tak od niechcenia.
J-Nie proszę. Nie mów mu tego.
Z-Komu i czego?-zapytał. Ale jak zobaczył Jewel zapłakaną... Był w szoku.-Jewel co się stało?-zapytał przestraszony
J-Nic-powiedziała próbując doprowadzić się do porządku.
E-Jewel poradzisz sobie? Ja pójdę się z nim przejść
J- Tak-Powiedziała  a ja wyczytałam z ruchu jej warg" niemów mu nic" Skinęłam głową
E-Chodź Zayn.-Powiedziałam Do chłopaka i ruszyliśmy w las.
Z-Evie dokąd mnie prowadzisz?
E-Donikąd tak o sobie idziemy się przejść.
Z-Aha.
E- Zayn mogę się o coś zapytać Tylko odpowiedz mi szczerze.
Z-No jasne.
E- Co Wam powiedzieli dokładnie jak poszliście za kulisy.
Z-Powiedzieli że nie mogą nas przyjąć jako solistów ale mogą jako zespół a my od razu się zgodziliśmy
E-Dzięki.
    Kawałek szliśmy w milczeniu. Kiedy doszliśmy nad strumień powoli weszliśmy na kamienie rwącej rzeczki. Usiedliśmy i siedzieliśmy.
Z- Powiedz mi co się stało JJ?
E-Mam się nie odzywać
Z-Proszę. Zależy mi na niej ale boję się że mnie odtrąci.
E-Aha. Nie mogę powiedzieć.  Ale mogę ci doradzić. Jak wrócimy to ją przytul. Jak odwzajemni uścisk to masz u niej szanse jak nie to przykro mi.
Z-Możemy już wracać?
E-Tak -zaśmiałam się.- Idź ja dołączę później. Chcę jeszcze posiedzieć tutaj.
Z- Tylko zejdź z tych kamieni. Nie chcę żebyś znowu spadła
E-Dobra.-powiedziałam i usiadłam na brzegu.
Z-To ja idę a Ty bądź grzeczna
E-Dobrze Tato-zaśmiałam się
       Zayn poszedł a ja siedziałam i siedziałam W końcu zaczęło robić się ciemno i postanowiłam wrócić. Kiedy podeszłam do ogniska zobaczyłam że Wszyscy są nawaleni w 3 dupy ale nie Harry. Podeszłam do Zayna wzięłam paczkę papierosów i odeszłam kawałek. Loczek cały czas obserwował mój ruchy. Kiedy odwróciłam wzrok w jego stronę nasze spojrzenia się spotkały.  Gdy spaliłam jednego wróciłam do ciepła wpakowałam się Harremu pod koc i się do niego przytuliłam żeby się ogrzać. Jednak kiedy zobaczyłam na jego szyi malinkę ostro się wściekłam. Ze łzami w oczach weszłam do domku i poszłam do walizki wzięłam ciepłe ubrania i poszłam pod prysznic. Puściłam gorącą wodę i weszłam pod strumień. Szybka była matowa do większej części całego szkła. Siedziałam i płakałam.

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 9

           Gdy dojechaliśmy na miejsce domek już był gotowy. Chłopaki wpadli na pomysł żeby zrobić ognisko. Razem z dziewczynami poszłyśmy do kuchni przygotować mięso na grilla i jakieś lekkostrawne przekąski typu sałatka czy coś. Nacinając kiełbasę zamyśliłam się doprowadzając do pociapania palca. Na ziemię sprowadził mnie głos Amy.
A-Coś ty zrobiła?!!
E-Co?-zapytałam zdezorientowana.
A-Prawie sobie palca ucięłaś.
E-Amy nic panikuj. Nic mi nie jest.
A-Ale jest strasznie dużo krwi.-zaczęła śmiesznie wymachiwać rękami.
E-Amy!!!-wrzasnęłam tak głośno że prawdopodobnie  usłyszeli mnie chłopaki na dworze po mimo głośnej muzyki.- Wyluzuj. Nic się nie stało.
A-Jak nic się nie stało to okaż
E-Żebyś mi tu zemdlała? Zapomnij.
A-Mi nic nie będzie. Pokaż.
E-Oj przestań.
A- Pokaż!- teraz to ona wrzasnęła
J-Co jest?-do kuchni weszła JJ która wyszła gdzieś na chwilkę.
E-Nic się nie dzieje
A-Skaleczyła się i nie chce pokazać.
J-Siad
E-Psem nie jestem-burknęłam.
J-Pokaż
E-Jewel proszę cię... Nic mi nie jest drobny wypadek przy pracy
J-Pokaż.
E-Spadaj-powiedziałam wstając i wychodząc z kuchni.
            Założyłam bluzę i wybiegłam. Słyszałam jak za mną krzyczeli ale miałam to za przeproszeniem w dupie. Wbiegłam w las. Biegłam przed siebie nie zważając na nic. W pewnym momencie upadłam i mało brakowała a wpadłam bym do potoku. Wstałam i podeszłam do niego. Przez chwilę patrzyłam jak płynie a później weszłam ostrożnie na pierwszy kamień.
            Gdy byłam już na środku usiadłam na jednym z kamieni. Siedziałam i patrzyłam jak woda rozbryzguje się o kamienie. Zamyślona siedziałam tak dość długo kiedy z głębi lasu zaczęły dochodzić mnie krzyki chłopaków.  Kiedy wstałam chcąc wyjść potknęłam się i z okrzykiem poleciałam na drugi dość duży kamień.
           Krzyki stały się bardziej wyraźne słyszałam łamane gałęzie pod nogami. Nie miałam siły podnieść głowy żeby zobaczyć co się stało. Przez chwilę była ciemność. Gdy udało mi się otworzyć oczy zobaczyłam tego z blond włosami nad głową a loczka trzymającego mnie w ramionach tulącego do siebie.
H-Och dzięki Bogu...-wydusił z siebie.
N-Spokojnie. zaraz będziesz bezpieczna.
E-Boli-wychrypiałam.
N-Cholera krwawi.
E-Ni nic mi nie będzie. Postaw mnie mogę sama iść na własnych nogach.
H-Nie. Zaniosę cię.
E-Nie. Proszę pozwól mi iść.
N-Pozwól jej. Ładnie prosi i twierdzi że jest w stanie iść.
H-Dobrze.
         Z ich pomocą wróciłam do domu. Tam cała reszta odetchnęła z ulgą. Kolana się pode mną ugięły i Zielonooki mnie złapał. Zaniósł mnie do domu i położył na łóżko gdzie obok stała jego walizka. Przykrył mnie kocem i położył się obok mnie. Bez dwu zdań przytuliłam się do niego. Kątem oka zobaczyłam że tam stoi moja torba.
E-Pozwolisz że się przebiorę z tego?
H-Tak proszę-powiedział.- Już sobie idę.
E-Nie musisz. Jak chcesz to zostań-powiedziałam.
H-Dzięki.
E-Tylko mi nie mów że jeszcze nie widziałeś dziewczyny w bieliźnie.-powiedziałam a on się zarumienił.
H-Noo..
E-No tak. Okey.
          Położył się i patrzył w sufit. Ja w tym czasie zrzuciłam z siebie te mokre i brudne ciuchy i założyłam ciepłe leginsy i gruby sweterek. Do tego grube skarpety i botki emu. Położyłam się obok niego a on starannie utulił mnie kocem...

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 8 ROZDZIAŁ SPECJALNY

              Siedziałam i słuchałam jak śpiewa. Strasznie miał ściśnięte gardło.
E-Zayn rozluźnij się
Z-Nie mogę.
E-Przysuń się. -Przysuną się z krzesłem a ja rozmasowałam jego  krtań.- Lepiej?
Z-Tak dzięki. Kochana jesteś.
E-To co idziemy?
Z- Idziemy.-powiedział. Poszliśmy na dół i czekaliśmy aż nas wywołają. Zaraz obok mnie pojawiła się ciemnowłosa dziewczyna z tym uroczym blondynkiem. Spojrzałam na nią co wywołało u mnie jeszcze większy atak śmiechu.
J-I czego się rechoczesz żabko?
E-Nie nic. Sorry.
J-Emily ogarnij dupe.
E-Spoko.
Z-To ty ją znasz?
E-Tak jakby...
J-Emi a może przedstawisz mnie temu przystojniakowi?
E-JJ nie fatyguj się...
J-Oj przesadzasz...
E-Może.
       Zaraz obok nas pojawiły się obok nas trzy dziewczyny. Dwie ciemne blondynki i jedna z ciemnymi włosami. Staliśmy i czekaliśmy aż nas wywołają. Widziałam jak mu się trzęsą ręce.
        Gdy wywołali go przed wyjściem na scenę popchnęłam go tak że prawie się przewrócił co wywołało śmiech Simona. Ale pomogło zaśpiewał perfekcyjnie. Zszedł cały roztrzęsiony. Odeszłam z nim na bok i przytuliłam.
E-Zayn spokojnie. Będzie dobrze przejdziesz spokojnie.
Z-Mam nadzieję.
E-Przejdziesz. Ja ci to mówię. Z boku to dobrze widać. Widziałam ten błysk w jego oku.
Z-Dziękuję.
E-Nie masz za co
             Czekaliśmy na wyniki. Kiedy wyczytywali nazwiska stałam tak zdenerwowana że szok. Kiedy nie wymienili jego nazwiska sama się popłakałam. Nie wierzyłam. Załamałam się. Zayn podszedł do mnie i przytulił.
Z-Nie płacz
E-Nie wierzę-wyszlochałam.
Z-Spokojnie.
E-To nie może tak być... Nie tak
Z-Spokojnie. Już dobrze
E-Nie mogę. muszę wyjść.
Z-Chodź spakujemy się i wracamy
E-Okey.
               Pozwoliłam mu się prowadzić do pokoju. tam też zobaczyłam resztę dziewczyn które stały obok nas. Po Jewel poznałam że on też się nie dostał. Spakowaliśmy rzeczy i już mielimy wychodzić grupą z hotelu ale nas zawrócili. Kamień spadł mi z serca.  Cieszyłam się w duchu że nas zawrócili a z drugiej strony nie wiedziałam co się dzieje. Za prośbą Zayna poszłyśmy w piątkę do naszego apartamentu i czekaliśmy. To były najdłuższe minuty mojego życia. Poznałam się z pozostałymi dziewczynami. Ciemnowłosa dziewczyna to Amy Blondynka to Kate a ostatnia to Monic. Zaraz wpadli do pokoju "podłamani chłopcy" Załamałam się widząc ich wszystkich. Do oczy napłynęły mi łzy. Już miałam wstać kiedy blondyn wrzasną
N-Przyjęli nas jako zespół.-Zeszło ze mnie całe ciśnienie. Kolana się pode mną ugięły Loczek złapał mnie w locie. Zakryłam twarz w dłoniach. Podeszła do mnie Jewel i Amy
A-Hej. W porządku?-pokiwałam głową z ulgą. Posadzili mnie na kanapie i rzucili się do grupowego uścisku. Przyszedł ktoś do pokoju i oznajmił im że mają jechać do domu jednorodzinnego i maja dzień przerwy. Więc zebraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w drogę.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 7

Dzień w szkole niesamowicie mi się dłużył. Na ostatniej lekcji żeby nie usnąć wyjęłam szkicownik i bazgroliłam na kartce. Upewniwszy się jeszcze że mam klucze od bramy Zayna zaraz po wyjściu zadzwoniłam do Violetty.
V-Hej Emi. CO tam?
E-Słuchaj potzrebna mi zgrana ekipa za pół godziny.
V-Się robi.
E-A i towar niech mają ze sobą. Za pół godziny pod tym adresem.-podałam jej adres i poszłam szybko do domu. Przebrałam się w luźny dres wzięłam zapas wody.
M-Uważaj na siebie.
E-Jak zawsze mamuś.-Powiedziałam i wyszłam. Tam już na mnie czekali.-Hej. Sorka.
V-Dobra do roboty.
Poszliśmy za dom do ogrodu. Tam rozłożyłam plany. wszystko wytłumaczyłam i wzięliśmy się do roboty. Wieczorem tak ok 23.30 było już gotowe. Zadowolona że już wszystko zrobione i mogę iść do domu pożegnałam się z ekipą ale chcąc wyjść z podwórka zostałam złapana w talii Nie miałam nawet siły się szarpać.
Z-Dzisiaj  śpisz u mnie.
E-Nie muszę iść do domu.
 Z-Nie możesz.
E-A to z jakiej racji?
Z-Bo cię proszę.
E-Nie muszę mama będzie się martwić.
Z-To pozwól że cię odwiozę.
E-Musisz?
Z-To prawie na drugim końcu miasta.
E-Dobra.
*dzień przed wyjazdem do X-Factor'a*
M-Na pewno wszystko spakowałaś?
E-Tak mamo. Już ci mówiłam. Muszę tylko pobrać z konta pieniądze.
M-Mówiłam ci żebyś wzięła moją kartę kredytową.
E-Mamo!
M-No dobra już...--Przytuliłam się z nią i wyszłam. Przed domem stał Zayn.
Gdy mnie zobaczył wyszedł i przytulił mnie. Zapakował mi do bagażnika torbę i odjechaliśmy. Dojechaliśmy po jakimś czasie. Weszliśmy do hotelu przeznaczonego dla uczestników X-Factor'a. Dostaliśmy apartament z dwoma pokojami. Gdy jechaliśmy windą zauważyłam jak chłopakowi trzęsą się dłonie.
E-Zayn...
Z-Co?
E-Popatrz na mnie.
Z-CO?
E-Ochłoń. Będzie dobrze. Na prawdę.
Z-Mało mi to pomaga.
E-No chodź-powiedziałam i przytuliłam go do siebie.- Musisz ochłonąć. Rozluźnij się.
Z-Postaram się.
E- Co robisz żeby się rozluźnić.
Z-Nie chcesz wiedzieć-zarumienił się
E-Słucham.
Z-Mówię poważnie nie chcesz wiedzieć.
E-O boże...-zaśmiałam się.
Z-Zaraz muszę przećwiczyć piosenkę i iść po numer.
E- No dobra. Iść z tobą?
Z-Byłbym wdzięczny.
E-Nie ma sprawy. Po to tu jestem.
Z-Dziękuję.
W tym momencie drzwi windy rozsunęły się i do windy wsiadł jakiś blondyn z ciemnowłosą dziewczyną. Miała dobre 175 cm i zajebiaszcze brązowe oczy. Zaśmiałam się bo ja ją znałam. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmichem.
Z-Mała co ci?
E-Przyzwyczajaj się. I nie mała tylko niska.
Z-Kotek nie bulwersuj się.
E- Zaraz oberwiesz za tego kotka.
Z-Dobra.
Winda się zatrzymała i wyszliśmy. Poszliśmy do apartamentu i położyliśmy nasze rzeczy i poszliśmy po numerek.
E-Nie denerwuj się.
Z-Ale jak... Tam jest ten Simon... Boję się... Jego ciężko przekonać do siebie.
E-Nie prawda. On jest spoko. Nie zdradza swoich emocji żeby pokazać uczestnikowi że potrafi zaśpiewać.
Z-Ale.
E-Chodź przećwiczysz sobie piosenkę.-powiedziałam.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 6

Rozdział specjalnie dla Jeweki ponieważ masz dzisiaj imieniny:) ( I napisane twoim ulubionym kolorem:)

Pozdrawiam Gabrysia:)

Z-Emily... Nie gniewaj się
E-Nie gniewam...
Z-Udowodnij.
E-Jesteś tego pewny?
Z-Jestem.
Podeszłam do niego i popatrzyłam mu w oczy. Przysunęłam się do niego i szepnęłam na ucho.
E-Nie gniewam się. Idź spać...Jutro szkoła.
Z-A ty?
E-O mnie się nie martw.
Z-Ale... Jutro będziesz nieprzytomna.
E-Mną się nie przejmuj.
Z-Dobra. Jak chcesz.
Wrócił do pokoju a ja siedziałam w kuchni do rana i rysowałam. Przynajmniej mam 2 projekty z głowy. Spojrzałam na zegarek była 6,30. Zaraz przyszła mama.
M-Znowu nie spałaś?
E-Nie mogłam zasnąć-powiedziałam.
M-Co się dzieje-zapytała.
E- Nie wiem co mam już robić.
M-Posłuchaj co ci mów serce.
E-Serce mówi mi jedno a rozum drugie.
M-Chcesz zostać w domu i pomyśleć??
E-Nie. pójdę do szkoły.
M- Jak chcesz.
E-Idę zapalić. Idziesz ze mną?
M-Nie. I wiesz że nie pochwalam tego.
E-Wiem ale muszę coś ze sobą zrobić.
M-No dobrze idź. A i obudź go niech się szykuje.
E-Dobra.
Poszłam do mojego pokoju. Tam zobaczyłam że już wstał i się ubiera. Przeszłam obok niego i wzięłam paczkę papierosów i wyszłam na balkon. Zapaliłam jednego i kucnęłam opierając łokcie na kolanach. Zaraz wyszedł Zayn.
Z-Mogę odzyskać moje fajki?-Spojrzałam na niego i wskazałam na parapet-Dziękiś. Spała dzisiaj?
E-A nie widać?
Z-No nie. jesteś bardzo zmęczona.
E-Nie ma tragedii
Z-Ta widzę. Kiedy mam ci dać klucz od bramy?-Wyciągnęłam rękę do niego i wręczył mi kluczyki.
E-A ty będziesz miał?
Z-Tak.
E-Okej.
Z-Kiedy zaczniesz?
E-Nie wiem. Może zaraz. Może po zajęciach...
Z-Aha spoko.
E-Zayn... Ja  przepraszam za moje zachowanie wczoraj wieczorem.
Z-Nie przepraszaj. Nic się nie stało.
E-Dzięki.
Z- A będziesz sama czy z pomocnikami?
E-Z pomocnikami. Sama sobie nie poradzę na przykład z ziemią czy z kamieniami pod altankę.
Z-No też racja. Ej... Mam pytanie...
E-Mmm?
Z-Moja mama posyła mnie do X-Factor'a
E- A co ja mam z tym wspólnego?
Z-Nie chciałabyś pójść ze mną jako osoba towarzysząca.
E-Że ja?
Z-A widzisz kogoś obok mnie?
E-No nie ale...
Z-Proszę...
E-Musiałabym pogadać z mamą. A kiedy jest casting?
Z- W październiku.
E- To jeszcze trochę jest czasu.
Z-Trochę... Prawie pół roku.
E-Dobra to już nie będę przyjmowała zamówień a zrobie to co mam do zrobienia.
Z-Dziękuję ci...
E-Nie ma za co...
Z-To idziemy do szkoły?
E-Tak już... tylko dokończę ok?
Z-Okey. To ja pościelę po sobie i zbiorę książki.
E-Dobra.

piątek, 19 lipca 2013

Heej

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga. Mam nadzieję że się spodoba.   http://el-verdadero-amor-nunca-muere.blogspot.com/  i proszę w komentarzach co myślicie. Jakie są wasze odczucia. Nawet jeśli ktoś nie chce się ujawniać niech napisze anonimowo. I serdecznie podziękować za już ponad 1000 wejść na mojego bloga. Serdeczni dziękuję :*

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 5

Wzięłam co było mi potrzebne i wyszłam.
E-Usiądź tu-pokazałam na łóżko. Chłopak posłusznie wykonał polecenie. Polałam jedną gazę i delikatnie przyłożyłam mu do buzi. Cały czas patrzył mi się na usta.-Jeśli cię pocałuję przestaniesz się patrzeć na moje usta?
Z-Nie.
E-To się nie patrz.
Z-Ale nie umiem przestać.
E-A jak cie jebne to przestaniesz?
Z-Raczej nie.
E-Zayn Proszę cię.
Z-No dobra już zamykam oczy.
E-Dzięki.- Zamkną oczy a ja powróciłam do przemywania buzi.
Z-aaałaaa-sykn
E-Przepraszam-Skończyłam przemywać mu te cholerne rany.- Kładź się.-Popatrzył na mnie dziwnie-No już. Ja idę się umyć.-Pokiwał głową i położył się. Weszłam do łazienki i szybko umyłam się. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam. chłopak patrzył w sufit zastanawiając się nad czymś.
E-Nad czym myślisz?
Z-Nad niczym.
E-Jak chcesz.
Przekręcił się na bok i poszedł spać. Odczekałam chwilę upewniając się że śpi wstałam po cichu i poszłam do okna siadając w nim okryłam się kocem i dość długo wyglądałam. W ogóle nie mogłam zasnąć. Ok godziny 3 nad ranem Zayn się przebudził.
Z-Czemu nie śpisz?- Zapytał. Ja nie odpowiedziałam. Wstał z łóżka i podszedł do mnie. Starałam nie zwracać na niego uwagi. On jednak nie zamierzał zrezygnować. Znienacka podniósł mnie i siadając na moim miejscu posadził sobie na kolanach. Próbował mnie do siebie przytulić ale zawzięcie siedziałam prosto. Wstałam z jego kolan i poszłam do łazienki zostawiając uchylone drzwi. Podeszłam do lustra i oparłam się o umywalkę przyglądając się swojemu odbiciu.- Powiesz mi co się stało?
E-Nie.
Z-Dlaczego?
E-Bo nie mam ochoty.
Z-Zawsze jesteś taka uparta?
E-Jak widać.
Z- Jak chcesz.
E-Dzięki.
Z-Słucham?
E-Dzięki.
Z-Za co?
E- Za to że go wygoniłeś.
Z-Posłuchaj...-zaczął  i podszedł do mnie- Nie musisz mi dziękować.
E-Muszę.
Z-Nie. I nie spieraj się ze mną.- Dopiero teraz zobaczyłam że jest w spodniach. Swoje oczy przeniosłam na jego umięśniony tors. Wyciągnęłam dłoń i przejechałam po nim zatrzymując się na spodniach. Jego źrenice się powiększyły. Złapał moją dłoń- Emily....- Spojrzałam na niego i zobaczyłam w jego oczach strach. Zabrałam rękę i nie patrząc mu w oczy wyszłam.  Szybko założyłam coś na siebie. Zayn widząc że planuję gdzieś wyjść złapał mnie w talii i odwrócił do siebie i zaczął się przybliżać chcąc mnie pocałować.
E-Nie-powiedziałam a on zatrzymał się może z 10 milimertów od moich ust. Odepchnęłam go od siebie i wyrwałam mu się i pobiegłam do kuchni. On biegł za mną
Z-Emily. Ja.... Przepraszam nie wiem co mnie naszło
E-Daruj sobie-powiedziałam i podeszłam do okna.

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 4

Gdy wszystko było już przerzucone zastanawiałam się nad tą altanką.
E-Nie wiem czy to jest dobry pomysł z tą altanką w tym miejscu.
Z-Dlaczego-spytał odrywając się od moich oczu. Spojrzał na ekran.
E-Nie wiem mi tam ona nie pasuje.
Z-Nie wiem. Już sam nie wiem czego chce.
E-To tak to by wyglądało.-Pokazałam mu ukończony projekt na monitorze.
Z-Nie miałbym pewności co to tego skalniaka przy domu.
E-CO w nim nie tak?-zapytałam trochę smutna.
Z-No nie wiem. Ja bym go widział na środku.
E-Okey. Przeniosłam go na środek.
Z-Jest ok.
E-Super.-Mruknęłam pod nosem. Siedziałam tak z nim do 21.
Z-Już późno. pójdę już.
E-Moja mama cie nie wypuści.
Z-Więc co?
E-Musisz spać tu.
Z-Tu?-Spytł zdezoirentowany
E-No tu, tu to znaczy tam-pokazałam łóżko obok mojego.
Z- Ale...
E-Proszę cie.
Z-Ale...
E-Przymknij się.-powiedziałam.
Z-Okey. Boje się.-zaśmiał się a ja razem z nim.
E-Dobra szoruj się myś.
Z-Ok-powiedział i poszedł do łazienki Zaraz w pokoju pojawiła się moja mama.
M-Hej.
E-Hej. Co tam?-Właśnie puścił wodę
M-Zostaje?
E-No tak.
M-To dobrze bo i tak bym go nie wypuściła. Gdzie go położysz?
E-Obok na łóżku.
M-Ok. Miły z niego chłopak.
E-Mamo!-zaśmiałam się.
M-No co?-zapytała udając obrażoną.-Bierz się za niego-powiedziała mi na ucho.
E-Pomyśle nad ta propozycją.
M-Ok. Miłej nocy
E-Nie dzięki-mruknęłam pod nosem. Gdy ścieliłam jego łóżko zadzwonił mi telefon który jak się okazało był w łazience.
Z-Ej telefon ci dzwoni-powiedział-no coś ty-pomyślałam-wejdź jak chcesz.
Weszłam po telefon kiedy chłopak wycierał buzię ręcznikiem.- Nie odbierasz?
E-Nie-powiedziałam drżący głosem.-nie rozpłaczę się, nie rozpłaczę się, nie mogę...
Z- cos się stało?
E-Kuźwa ogarnij się-powiedziałam do siebie.
Z-Co się dzieje?
E-Nic-powiedziałam i wyszłam na balkon biorąc po drodze jego paczką papierosów. Na balkonie trzęsącymi się rękoma odpaliłam jednego. Do pokoju wleciał Kriss
K-Gdzie?-warkną na mnie?
E-W dupie-powiedziałam.
K-Dawaj
E-Nie mam.-krzyknęłam. Ten idiota podniósł na mnie ręke i uderzył mnie dość mocno W tedy na balkon wkroczył Zayn.-Zayn nie.-powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
Z-Wynoś się-warkną na niego.
K-Bo co?
Ale nie zdążyłam nic powiedzieć bo doszło do bójki. Co robić. Co robić Emily rusz głowa mój wzrok zatrzymał się na butelce. wzięłam ją i uderzyłam Krissa który padł na ziemię. Wstał i otłumiony wyszedł z domu. Do pokoju wbiegła moja mama. Była przestraszona.
M-Co to było?
E-Nic mamo. Już jest w porządku- powiedziałam takim tonem że wiedziała że ma wyjść. Opuściła pokój a ja podeszłam do Zayna siedzącego na balkonowej podłodze.-Zayn.-Kucnęłam obok niego.-Nic ci się nie stało?
Z-Nie-wyszeptał.
E-Chodź-powiedziałam łapiąc go pod ramię.
Z-Podniosę się-powiedział. Gdy wszedł do domu I zobaczyłam jego twarz moje ręce na nowo zaczęły się trząść.- Nic się nie stało.
E-Nie mów tak. To moja wina.
Z-Nie twoja wina.-złapał mój podbródek zmuszając do spojrzenia na niego. Owszem zrobiłam to ale on zaczął się przysuwać chcąc mnie pocałować.
 Odsunęłam się od niego. Weszłam do łazienki po gazy i wodę utlenioną.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 3

E-Świetnie-mruknęłam pod nosem...- Profesor zaczął prowadzić lekcje a że ja siedziałam w ostatniej ławce mogłam zacząć kolejny projekt poprawkowy. pod koniec zajęć na uczelni skończyłam to ciortostwo i zadowolona schowałam teczkę z projektem do torby. Chłopak jak na złość siadał na każdej lekcji obok mnie. Jeny jakie  to denerwujące. Pod koniec podał mi karteczkę
            Kiedy będzie gotowy projekt?
 Nie wahając się odpisałam
           Już jest.
Oddałam mu karteczkę a chłopak uśmiechną się pod nosem.
        Kiedy mogę przyjść go zobaczyć?
Jakie to irytujące... Co mam mu napisać? Że nie chce się z nim widywać bo... Bo mi się podoba? Ni nie mogę zachować się jak dziecko.
       A kiedy mas czas?
Bez zastanowienia napisał
      Dostosuję się do Ciebie
Wow Nie wiedziałam że ma taką poprawną pisownię.
     Nie wiem jak chcesz. Kiedy masz czas?
 Przy ostatnim pytaniu się zawahałam. On chyba to zobaczył...
      Masz czas dzisiaj?
Szybko przeleciałam mój grafik co miałam w planach.
       Ok o której?
Czy mi się wydaje czy on si uśmiecha?
        Może być od razu po lekcjach?
O kurczaki będzie  ciężko.
        Ok
Odpisałam mu i zadzwonił dzwonek na przerwę. Odetchnęłam z ulgą. Napisałam mamie Żeby mi trochę ogarnęła w pokoju bo przyjdę z nim do projektu. Po zajęciach wyszłam przed uczelnię gdzie on już czekał. Fuck.
Z-Idziemy?-Zapytał podniecony
E-Tak-Powiedziałam cicho.
Z-Mogę się coś zapytać?
E-Słucham-powiedziałam nie patrząc na niego
Z-Po pierwsze spójrz mi w oczy.
E-nie mogę.
Z-Proszę...
E-Nie mogę. A przynajmniej  nie na terenie uczelni.
Z-Dlaczego?
E-Przestań zadawać głupie pytania.
Z-Nie są głupie.
E-Słucham co chciałeś się zapytać.
Z-Nie już  nie ważne.
E-To nie.
Dalszą drogę przeszliśmy w milczeniu. Jakieś 300 metrów od domu złapał mnie za rękę i zatrzymał.
Z-Dlaczego unikasz  mojego spojrzenia?
E-Przepraszam.
Z-Nie przepraszaj tylko powiedz.
E-Nie proszę nie każ mi tego robić.
Z-Okey. Chodźmy.
E-Chodź.-weszliśmy do domu w progu stała mama i Dan.-kurwa mać.-powiedziałam
D-Kotku nie przywitasz się ze mną?
E-Mam klienta-powiedziałam takim tonem aby dać mu do zrozumienia że nie chce go wiedzieć.
D-Zaczekam.
E-Nie wiem czy jest sens bo troch mi się zejdzie.
D-To w takim razie do jutra na uczelni.-powiedział i wyszedł. Posłałam mamie przepraszające spojrzenie na co ta skinęła tylko głową.
M-Zaraz wam coś przyniosę do picia. Pan może coś mocniejszego chce?
Z-Nie dziękuję. Jak można to kawę rozpuszczalną.
M-Ok a Tobie córcia co?
E-To co zawsze-powiedziałam z uśmiechem.
M-Okey-powiedziała i się zaśmiała.
E-Chodź do pokoju-powiedziałam i zaprowadziłam go do gabinetu gdzie było idealnie posprzątane. Wyjęłam z torby te zakichane projekty i pokazałam mu je.
Z-Wydaje mi się że jest okey.-powiedział i spojrzał na mnie a ja szybko odwróciłam głowę żeby  uniknąć jego wzroku.- Boisz się mnie?-zapytał
E-Nie
Z-To spojrzyj mi w oczy.-Powiedział a ja spojrzałam mu w oczy w których on utonął
E-Zadowolony?
Z-Wow-powiedział.
E-Właśnie dlatego nie chciałam.
Z-Przepraszam ale masz taki śliczne oczy.
E-Więc-zaczęłam żeby zmienić temat- Przerzucamy na real?
Z-Em Tak-powiedział kiedy się ockną
E-Okey.
Do pokoju weszła mama z kawą i ciastkami.
M-Proszę dzieciaczki.
E-Dzięki mamuś.-powiedziałam a ona posłała mi całusa w powietrzu.
M-To już nie pezrszkadzam-powiedziała i wyszła

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 2

Gdy on wyszedł do pokoju weszła moja mama z kubkiem gorącego napoju.
M-Proszę.-powiedziała i podała mi kubek.- Zrób sobie przerwę chwilę.
E-Dziękuję.
M-Może ci pomóc?
E-Muszę to dokończyć.-powiedziałam i pokazałam na poprawkowy szkic Zayna.
M-A lekcje?
E-Została mi tylko już geografia jedna zadanie bo może ćwiczenia sprawdzać.
M-Daj uzupełnię ci.-Powiedziała czy mnie bardzo zaskoczyła.
E-Mamo poradzę sobie.
M-Daj bo mi też się nudzi to co nie mogę córce pomóc w nauce?
E-Jak sobie chcesz-powiedziałam i podałam jej podręcznik i ćwiczenia. Upiłam duży łyk kawy i powróciłam do rysowania projektu. Mama odrobiła mi pracę domową i spakowała mnie w torbę. Napisała mi zwolnienie z wychowania fizycznego z koszykówki do końca roku ponieważ mam kontuzję nadgarstka i nie mogę nadwyrężać.-Dzięki. powiedziałam.
M-Coś jeszcze mam ci pomóc?
E-Nie dziękuję.
M-To opowiadaj co to za chłopak co był do projektu.
E-Mamo to tylko klient.
M-Dobra, dobra. Opowiadaj jaki jest.
E-Ma na imię Zayn i przyszedł do mnie omówić projekt. Ale chyba nie będziemy się lubić-powiedziałam.
M-Dlaczego?
E-Cóż...Przeszkodził nam Dan. Jemu się to nie spodobało bo zbladła mu mina. Nie wiem dlaczego.
M-A ja wiem.
E-Nie...
M-Tak. Teraz będzie udawał że cie nienawidzi. Będzie działam ci na nerwy. Będzie uadwał że jesteś mu obojętna że mu się nie podobasz..
E-Skąd to wszystko wiesz.
M-Twój ojciec tak się zachowywał.
E-Serio?
M-Tak.
E-Dzięki za informację.
M-No dobra. Kładź się do łóżka. Juro rano wstajesz.
E-Okey.-powiedziałam i poszłam do łazienki przebrać się w piżamę i poszłam do pokoju. Położyłam się i zasnęłam.
Rono wstałam bardzo wcześnie i wyszykowałam się do szkoły kiedy przyszedł mi  SMS
             OD: Dan
    Skarbie nie będę dzisiaj na zajęciach. Źle się czuję. Przepraszam.
 Szybko odpisałam mu
           Do: Dan
      Co się stało?
Lecz odpowiedzi nie dostałam. A hak mu w ... smak jak nie to nie łaski bez.
Trochę zła zeszłam na dół. Tam siedziała mama.
M-Co się stało?
E-Dan mi działa na nerwy.
M-Dlaczego? Od początku ci mówiłam że on mi si nie podoba.
E-Mamo! To jest mój związek a nie twój.-Powiedziałam podniesionym głosem
M-Nie podnoś na mnie głosu-powiedziała ostrej.
E-Przepraszam -powiedziałam. Złapałam łyk soku pomarańczowego i wyszłam. Skierowałam się w stronę szkoły. Miałam do niej około kilometra. Opatuliłam się bluzą i ruszyłam w kierunku szkoły.
Gdy do niej doszłam poszłam od razu do klasy. Byłam jako jedna z pierwszych. Zajęłam miejsce na końcu klasy. Zadzwonił dzwonek  na lekcje. Wolne miejsce było tylko obok mnie. Gdy Profesor Martines zaczął prowadzić lekcję do sali wpadł Niejaki Zayn
Z-Przepraszam za spóźnienie.-wysapał i podał mu jakiś arkusz papieru  on złożył na nim jakiś podpis. Odwrócił się do klasy i na mój widok się uśmiechną złowrogo. Podszedł bliżej i zajął miejsce obok mnie.

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 1 Nowee

Siedziałam w salonie i kończyłam rysować projekt ogrodu który zamówił jakiś chłopak. Razem z mamą mieszkałam we wschodniej części Londynu. Nieznajomy miał się zjawić lada chwila. Szybko ogarnęłam pokój i wzięłam odpowiednie projekty i rozłożyłam na stole. Do jego przyjścia miałam jeszcze 30 minut. W tym czasie zagospodarowałam sobie plan drugiego. Bardzo mnie to wciągnęło. Gdy podniosłam wzrok chłopak siedział i przyglądał się mi z zaciekawieniem.
E-Przepraszam-wymamrotałam.
Z-Nie szkodzi. Jestem Zayn Malik-powiedział.
E-Emily Stoon.
Z-Jak tam idzie projekt?-Spytał.
E-To tak.-pokazałam mu plany i zaczęłam wszystko tłumaczyć co i jak.
Z-Rozumiem. Nie koniecznie widzę te drzewko. Dało by się je gdzieś na bok przenieść? Planowałem w tym miejscu postawić małą altankę-powiedział.
E-Okej. W które miejsce?-Wskazał mi miejsce.-Czy coś jeszcze będzie do poprawki?
Z-Nie chyba już wszystko.  Co tam pani jeszcze rysuje?
E-Muszę to dokończyć.-powiedziałam i podałam mu szkic.
Z-Może pomóc?
E-Nie dziękuję.-powiedziałam i do pokoju wszedł Dan. Kurwa mać co on tu robi.
D-Hej słonko.-powiedział.
E-Jestem zajęta-powiedziałam.
D-Nie przeszkadzam.
E-Przeszkadzasz. Proszę wyjdź.
D-Coś jesteś markotna - powiedział i wyszedł.
E-Zawsze taka jestem-powiedziałam pod nosem. Podniosłam wzrok i zobaczyłam że chłopak  próbuje zachować powage.-Śmiało-powiedziałam.
Z-No dobrze to już nie będę przeszkadzać pani w pracy. Kiedy będą poprawione projekty?
E-Nie wiem. Postaram się szybko poprawić
Z-Dziękuję-powiedział i uśmiechną się-Da się pani wyciągnąć na kawę?
E-Może kiedyś- powiedziałam Uśmiechając się do niego
Z-Zostawię pani swój numer. Jak pani poprawi to proszę o kontakt.
E-Okey-powiedziałam i podałam mu kartkę a on zapisał ciąg liczb.
Z-Do widzenia-powiedział z grymasem na twarzy.
E-Do widzenia.
Wyszedł a do pokoju wszedł Dan.
D-Coś się stało?-spytał
E-Jestem tylko zmęczona- powiedziałam
D-Widzę że poznałaś już Zayna.
E-Skąd wiesz?
D-Słyszałem w sekretariacie jak się zapisywał do 2TK. Podobno przeniósł się tu z Bradford.
E-Zajebiście. To mój rocznik.
D-Nie martw się.-powiedział. Wyszłam z nim na balkon. Wyciągnęłam paczkę papierosów z kieszeni i wyciągnęłam jednego odpaliłam i zaciągnęłam.- Słonko...
E-Tak?
D-Jedziesz jutro ze mną do szkoły?
E-A na którą nasz?
D-Na 8.00
E-Pewnie czemu nie.
D-Ok. Będę po ciebie o 7.30
E-Okey.-powiedziałam zgasiłam właśnie peta i wyrzuciłam przez barierkę do sąsiada.-Coś jeszcze?
D-Tak- Powiedział i się przysuną i pocałował.
E-Już?
D-Tak.
E-To idź bo chcę pracować- powiedziałam a on wyszedł.

poniedziałek, 27 maja 2013

Epilog.

G-Hmmm to przełóż sobie przez dziurkę od klucza cytrynę.
Zaśmiałam się bo wziął cytrynę i zaczął przeciskać ją. Zaraz do kuchni weszła Rose. Dziwnie spojrzała na niego
R-Tato co robisz?
Oboje spojrzeliśmy na nią. Uśmiechnęliśmy się na to słowo
G-Przekłada cytrynę przez dziurke od klucza.
R-A po co?
G-Próbuje zademonstrować mój poród.
R-Ale jak to?
G-Bo tatuś się zapytał jakie to uczucie więc podałam mu porównanie i teraz się męczy.
R-A dlaczego?
G-No jak cię rodziłam to trochę się namęczyłam.
R-A długo?
G-Prawie 7 godzin
H-Że co?
G-No to prawie 7 godzin.
                           ***
Jestem z Harrym już po ślubie i mieszkam z tymi wszystkimi oszołami.
G-Rose skarbie chodź do mamy...
R-Już ide-powiedziała i zaraz przybiegła do mnie.
G-Idź do taty i powiedz że mama jest w ciąży.
 R-Dobrze.
Rose pobiegła a zaraz do pokoju wpadł zdyszany Harry.
H-Co?
G-To co słyszałeś.
H-Jesteś w ciąży?
G-Tak.
H-Ciesze się.-powiedział i pocałował mnie namiętnie. Tak więc Harry doczekał się syna a Rose jest przeszczęśliwa że będzie miała brata.
Dobiegł mni krzyk Kate która chyba właśni zaczęła rodzić...
K-Niall debilu chodź tu.
No tak jak wspomniałam było nam miło i wesoło...


Pozdrawiam Gabrynka:*

sobota, 25 maja 2013

**21**

Stanęłam przed lustrem. Oparłam ręce o zlew i jęknęłam cicho. Zaraz do mnie przyszedł Harry.
H- Co się stało?
G-Nic-powiedziałam
H-Hej...Co się dzieje?
G-No nic się nie dzieje.
H-No możesz mi powiedzieć.
G-Ale nic się nie stało.
H-Ale ja widze-powiedział
G-Działasz mi na nerwy-powiedziałam
H-Przepraszam.-powiedział- Kocham cie
Podeszłam do  niego i się przytuliłam.
G-wiem-pocałowałam go. On obją mnie ramieniem. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Przed położeniem mnie na łóżko pocałował w głowe
Odsłonił kołdre i położył do łóżka.
G-Nie odchodź.
H-Nie odejde. Możesz spokojnie spać.-powiedział kładąc się obok mnie. Leżałam tak trochę i nawet nie wiem kiedy usnęłam. W nocy miałam straszne koszmary. Śniło mi się że spaliłam się we własnym łóżku. Poderwałam się a Harry za mną.
H-Kochanie co się stało.
G-Boże...-po moich policzkach już płynęły łzy. Szlochałam mu w koszulke.
H-Ćśśśś. Już dobrze. Jestem przy tobie-uspokajał mnie.
G-Czemu to spotyka tylko mnie?
H-Co cie spotyka?
G-Te same koszmary od jakiegoś czasu. Co noc odsłania mi się jeden fragment.
H-Co ci się śni?
G-Że jestem w jakiejś wiosce i że mnie schwytali i spalili na stosie.
H-Już dobrze. Nie pozwole cię zabrać. Pójde za tobą nawet jeśli będę musiał skakać w  przepaść.
G-Nie możesz tego zrobić.-powiedziałam. I się do niego mocno przytuliłam. -Która godzina?
H-7.10-powiedział.
Poszłam na dół i zrobiłam sobie herbate. Gdy zalewałam wodą kubek Obją mnie w pasie a ja aż podskoczyłam.
H-Ćśśśś-powiedział i mnie przytulił.
G-Dziękuje-powiedziałąm
H-Już powiedziałem że nie powole cie nigdzie zabrać. Nawet Jakbym miał zginąć.
G-Nie mów tak proszę.
H-Dobrze.
G-Kocham cie.
H-Ja ciebie też.
G-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo.
H-Wiem jak bardzo.
G-Zaraz Rose się obudzi.
H-Chcesz się jeszcze położyć?
G-Może później
H-Jak chcesz. Wiesz co?
G-Co?
H-Chciałbym mieć maleństwo.
G-I co?
H-Chciałbym mieć z Tobą.-powiedział.
G-Może będzie-powiedziałam.
H-Może?
G-No jeszcze dokładnie nie wiem.
H-Czyli że jest szansa?
G-No być może i jest.
H-Ciesze się.
G-A ja nie koniecznie.
H-Czemu?
G-Bo nie uśmiecha mi się ponownie być ciętą.
H-Jak to?
G-No tak trochę mnie po cieli. Nie czułeś szwów.
H-No czułem ale nie zdawałem sobie sprawy że to po tym.
G-No to już wiesz.
H-Auć. Jakie to uczucie.

sobota, 18 maja 2013

**20**

W nocy obudził mnie płacz Rose. Szybko się zerwałam do niej.
G-Co się stało?
R-Koszmary mam
G-Nie płacz- powiedziałam.-Idziemu do kuchni po kakao?
R-Tak.-powiedziała szlochając.
Zeszłam z nią do kuchni zagrzałam mleko w mikrofali i postawiłam przed nią pojemnik z kakao aby mogła sobie sama wsypać ile chce. Jedną łyżeczke włożyła do byżi ale kichnęła bo drobinki wleciały jej do noska. Zaśmiałam się a ona ze mną
R-Nie śmiej się ze mnie-powiedziała z udawanym smutkiem.
G-Oj no już. Wsyp sobie ile chcesz.
Wsypała sobie 3 łyżki a ja z uśmiechem patrzyłam jak pije. Zaraz do pomieszczenia wszedł Harry a my zaśmiałyśmy się.
H-Z czego się śmiejesz?
R-Spójrz w lustro.
H-Po co?
G-No spójrz.
Odwrócił się i spojrzał szkło gdzie stoją szklanki.
H-Co wy mi zrobiłyście.
G-To nie ja.
R-No ja i co mi zrobisz?
H-Kiedyś zobaczysz.
R-Dobrze.
H-Mała w wredna.
G-Ciekawe po kim to ma???
H-Ja chyba wiem.
G-Czyżby?
H-Chyba tak.
Rose odstawiła kubek do zlewu.
R-Mamo mogę iść do cioci?
G-Tak.
R-A do wujka?
G-Którego?
R-Zayna.
G-Możesz
Poszła zostawiając mnie z Harrym samą.
H-Mam ci pokazać po kim ma charakterek?
G-Lepiej nie.
H-Może jednak  ci pokaże.
G-Nie.
Powalił mnie na ziemie i zaczął całować. Zaczęłam się głośno śmiać. Po chwili zbiegli wszyscy żeby zobaczyć co się dzieje. Jak zobaczyli naszą pozycje wybuchli śmiechem.
Z-No no Styles brawo.
H-Cicho bądź.
G-Zejdź ze mnie-powiedziałam ze łzami ze śmiechu.
H-Nie.
J-Złaź z niej-powiedziała ostrzegawczo.
H-No już dobra tylko nie bij mnie.
Wybuchłam jeszcze głośniejszym śmiechem.
K-Dobra dobra my już znamy te twoje gierki.
H-Coś sugerujesz?
K-Ja skąd że.
H-To się nie odzywaj.
K-No co fikasz?
H-Nie musze.
K-Dobra dobra.
G-Kate pomożesz?
K-Jasne.-podeszła do niego wzięła za koszulke do góry i ściągnęła go ze mnie. Pobiegłam na góre i weszłam do łazienki.

środa, 15 maja 2013

**19**

Harry wziął mnie na ręce i zaniósł na góre. Położył na łóżko.
H-Chciałbym własne dziecko mieć wiesz?
G-Harry to nie jest odpowiedni moment.
H-Proszę...
G-Musze?
H-Ładnie cię proszę. I tak ci zrobię prędzej czy później Bo Powiedziałaś TAK.
G-Dobrze jak chcesz.
Przekręcił się i pocałował. Usiadł na mnie okrakiem i Zciągną bluzkę. Nie zwracając uwagi na ból myślałam o Rose. Gdy doszedł położył się obok mnie
G-Już ulżyło ci?
H-Nie zbyt ale może być.-powiedział - Kocham cie
G-Wiem.
H-Więc co zejdziemy na dół zobaczyć czy coś wiadomo?
G-Tak.
Zdążyliśmy zejść na dół Weszli policjanci z dziewczynką na rękach.
G-Rose-krzyknęłam. Podbiegłam i wzięłam ją od policjantów
R-Mama?
G-Rose kochanie jestem.
R-Mama-powiedziała łamiącym się głosem i mocno do mnie przytuliła.
P-Więc tak...-Zaczął mówić ale ja poszłam do kuchni dać jej coś ciełego do picia. Jewel przyniosła jej koc a Kate robiła jej herbatę. Malutka mocno się do mnie przytuliła do mnie. Napiła się herbaty i usnęła mi na kolanach. Poszłam z nią do naszej sypialni i położyłam się z nią na łóżko przykrywając kocem. Zaraz przyszedł Harry.
H-Śpi?
G-Tak.
H-Wiesz dowiedziałem się ciekawej rzeczy od policjanta. A mianowicie... Wiesz kto mógłby to zrobić?
G-Nie wiem.
H-A więc to był jej  mąż.
G-Ze co?
H-Aktualnie nie żyje.
G-Ale jek to?
H-No tak to . Ktoś go zabił a Rose znaleźli w chłodni.
G-Gdzie?
H-W chłodni w samochodzie co na przykład lody wożą.
G-Boże..
H-Jest już okey. Śpij już.
G-Nie zostawisz nas?
H-Nie. Już śpij.
G-Kocham cie.
H-Tak tak wiem już śpij.
G-Dobra.
Przytuliłam się do Rose i usnęłam.


Jakiś taki krótki wyszedł rozdział. Przepraszam. Czekam na jakieś pytania. Pozdrawiam Gabrynka:*

niedziela, 12 maja 2013

**18**

-Dziękuje, dziękuje, dziękuje-zaczęła piszczeć.
-Dobra dobra już.-powiedziałam łapiąc się za głowe
-Możesz iść się bawić-powiedział Harry a ta posłusznie wyszła. Spojrzał na mnie.
-Co tak się patrzysz?
-Wyjdź za mnie-powiedział
-Ale Harry....
-Wyjdź.
-Dobrze-powiedziałam a on mnie namiętnie pocałował. Gdy się oderwał włożył mi taki pierścionek
-Harry jest śliczny.
-Dla Ciebie wszystko.
-Dobra ja ide położyć malutką
-Oki jak chcesz to ja mogę ją położyć.
-Jak chcesz.
-Mała?
-Tak?
-Idziemy spać-powiedział.
-Ale ja chce z mamusią.
-No dobrze a z nowym tatusiem nie chcesz?
-Z mamusią.
-Dobrze słonko to chodź-powiedziałam i poszłam z nią do pokoju.
Rozebrałam ją i włożyłam piżamkę. Położyła się
-Mamo zagrasz mi coś na dobranoc?
-Oczywiście-powiedziałam i siadłam za pianenem. Zaczęłam grać ulubieony utwór mojej siostry.[ZOBACZ] Zanim zdążyłam dograć do końca moja kochana córeczka zasnęła. Nie wiedziałam że ktoś tego słucha. Jak skończyłam grać jeden zaczęłam grać drugą . Gdy skończyłam w moich oczach widać było troskę. Gdy zamknęłam kolbe  i chiałam wstać Ktoś obją mnie ramieniem.
-Śliczne
-Co tu robisz?
-Słucham jak pięknie grasz.
-Gram dla Rose. Chodź spać.
-Chodź.-powiedział i poszliśmy do siebie.
W nocy obudziły mnie stłumione krzyki Rose. Nie zważając na Harrego pobiegłam do pokoju i zobaczyłam pusty pokój. Mojej córki.
-Nie-wrzasnęłam na cały głos.
Zaraz wszyscy się zbiegli.
-Gdzie Rose-spytała JJ?
-Nie wiem-powiedziałam łamliwym głosem
-Chodź zadzwonimy na policje.
Kate złapała za telefon i wykręciła numer. Po dosłownie 3 minutach przyjechałam policja. Wszystko powiedzieliśmy i oni wiedzieli gdzie szukać.
-Proszę się nie martwić znajdziemy ja.-powiedział jeden z nich.
-Dziękujemy-powiedział Harry
Gdy oni wyszli mocno mnie do siebie przytuliła JJ.
-Będzie dobrze.-powiedziałam równie załamana jak ja.


1 Czy znajdą Rose?
2 Co powie im policja następnego dnia?
3 Czy Gabrielle będzie znów w ciąży?

 Czekam na komentrze i pozdrawiam Gabrynka:*

środa, 8 maja 2013

**17**

-Mamuś nie smuć się.
-Nie smuce się kochanie.
-Mamo?-pyta niepewnie.
-Tak?
-A...
-Rose o co chodzi?
-A Wujek Harry..
-Co z nim?
-Może zostać moim tatą?
-A dlaczego pytasz?
-Bo chce mieć oboje rodziców.
-Rose.. To jest skomplikowane.
-Mamo..
-Pomyśle dobrze?
-dobrze
Zaraz do pokoju wszedł Harry.
-Gabi jesteś?
-Tutaj-powiedziałam a córeczka się do mnie uśmiechnęła. Harry wszedł do łazienki i patrzył na mnie przestraszony.
-Mamo powiedz mu.
-Nie
-Proszę...
-Pomyśle dobrze?
-No dobra.
Przytuliła się do mnie i pocałowała w szyje. Po tym poszła do pokoju i usiadła na łóżko i zaczęła się bawić.
-Co masz mi powiedzeć?
-Nic.
-No powiedz.
-Nie nic ważnego.
-Kocie no powiedz mi.
-Kotek proszę ...
-Ale o co?
-Daj spokój
-Może zapytam Ros.
-Nie ja musze to przemyśleć.
-Co?
-Nic dobra nic
-Więc?
-Rose chodź na chwilke-prosz ją
-Już ide mamo-powiedziała i weszła do łazienki.-tak?
-Powiedz jemu co powiedziałaś mi.
-A co?
-To o mnie i o nim.
-Aaa no tak to chce mieć oboje rodziców.
-Noo dobra-mówi niepewnie Harry- I co z tym.
-I chce żebyś to był Ty
-Ja?? Mam być twoim tatą?
-Tak.
-a więc Gabrysia?
-Co??
-Zagdzasz się?
-Mamooo
-No nie wiem-mówie niepewnie
-Prooooooooszeeeeee-krzyczy i błaga
-Dobrze jeśli tobie na tym zależy to dobrze zgadzam się.



1 Co się stanie wieczorem?
2 co się stanie z Rose?
3 Jak zareaguje Gabrysia, JJ, Kate, Harry?


Czekam na pomysły:)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

**16**

Jak sie okazało mało brakowało alby sobie ucieła palca.
-Nic sie nie stało to tylko lekkie zacięcie.
-Już ja widze to twoje lekkie zacięcie. Jedziemy do szpitala.
-Mamusiu.
-Kochanie nic mi nie będzie
-Mamo ja chce pojechać z tobą.
-Ale słonko ja jade tylko na opatrunek
-Ja chce z tobą. Nie zostawiaj mnie.
-No dobrze ale poczekasz na korytarzu dobrze?
-Nie chce wejść z tobą.
-Rose nie.
-Mamuś.
-Rose zostaniesz ze mną na korytarzu dobrze?-pyta sie Jewel
-Dobrze.
Pojechałyśmy do tego pierdzielonego lekarza. Gdy mnie zobaczył to si uśmiechną i zaprosił do gabinetu. Pokazałam mu rane a on ją szybko zaoparzył. Wyszłam na korytarz a Rose rzuciła sie na mnie.
-Mama.
-Mówiłam że nic mi  nie będzie.
-Chodźmy do domu-powiedziała Jewel
-No to chodźmy.
Pojechałyśmy do domu a tak czekała Kate i chopaki
-Co tu robicie?
-Siedyimz a nie widać?
-Widać ale po co??
-Bo sie martwimy.
-O kogo?
-O ciebie głuptasie-mówi Harry i całuje mnie
-Ooooo. jak słodko-mówią razem.
Odwróciłam sie do niego i
-Nic mi nie jest.
-No.. widze.
-Zacięłam sie nożem.
-Oj Harry nic mi nie jest i raczej nie będzie.
-Pokaż to.
-Nie.
-Pokaż-mówi ostrzej.
-Nie. To jest moja skóra mój problem i sie nie wtrącaj-krzycze na niego. Pociegłam do swojego pokoju i pobiegłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Zaraz przybiegła Rose.
-Mamusiu?
-Tu jestem-powiedziałam zachrypniętum głosem.
Zaraz weszła do łazienki. Siedziałam na wnnie. Podeszła do mnie i sie przytuliła.

sobota, 27 kwietnia 2013

**15**

-Jak chcesz.-mówi
Pocałował mnie ponownie. Przytuliłam sie do niego a on w odpowiedzi obją mnie. Nie wiem czemu ale w jego ramionach czuje sie bezpiecznie. To taka tarcza chroniąca mnie przed strzałem. No i kurwa mam problem... Chyba sie zakochałam w tym mężczyźnie. Ale narazie wole tego nie okazywać.
-Chodź zrobie ci śniadanie.
-No dobra ale zaraz musze lecieć.
-Czemu?-starałam sie nie okazywać tego że mnie to zasmuciło.
-Hej słonko... Przyjde później musze iść na próbe.
-Nic nie mówie.
-Ale widze że jesteś smutna.
-Nie zdaje ci sie-a tak sie starałam
-Nie. Przyjde odrazu po próbie.
-Nie musisz.
-Nie.. Ale moge.
-Co zjesz-spytałam wchodząc do kuchni.
-Najchętniej ciebie.
-Harry
-No co?
-Szybko co zjesz dopuki śpi Rose.
-Cokolwiek
-Tosty?
-Mogą być.
Zaczęłam krzątać sie po kuchni. Czułam na sobie spojrzenie Harrego.
Czemu mnie to krępuje?
-Prosze-powiediałam stawiając przed nim talerz z tostami. Posłałam mu blady uśmiech.
-Gabi słońce co sie dzieje.
-Nic-mówie.
-Przecież widze-mówi i podchodzi do mnie.
Zaraz do kuchni weszły Kate Jewel i Rose. alutka podbiegła do mnie i sie przytuliła. Objęłam ją
-Dzień dobry mamuś.
-Dzień dobry kochnie. Jak tam sie czujesz?
-Dobrze.
-A co zjesz?
-Płatki.
Zrobiłam jej szybko te płatki postawiłam przed nią. Harry wstawił talerz do zlewu pocałował mnie i wyszedł. Zaczęłam obierać ziemniaki na łatki. Podczas tego zaczęłam sie zastanawiać co moja pieprzona siostrzyczka robiła jeszcze mojej córeczce. Na samą myśl aż sie we mnie gotowało. Z trasnu wyrwał mnie głoś Kate.
-Gabrysia!!
-Co?-powiedziałam zdezoriętowana.
-Ale żeś sobie palce ucięła.
Gdy to powiedziała dopiero zorientowałam sie co sie stało...

piątek, 26 kwietnia 2013

**14**

Rano obudziłam sie bo było mi a gorąco. Rose leżała na mnie a Harry miał głowe na mojej pierci.. Usiedłam z Rose klęknęłam na kolana i Położyłam ją  łóżko. Harry chwycił mi ręke i nie otwierając oczu zaczą coś mówić.
-Nie idź.. Nie zostawiaj mnie.-Uśmiechnęłam sie i pogłaskałam go po policzku. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Szybko załatwiłam potrzebe i usłyczałam płacz Rose. Szybko wybiegłam z toalety i podeszłam do niej. Sidziała zdezoriętowana na łóżku.
-Rose kochanie co sie stało?
-Mamo.
-Jestem słonko co sie stało?
-Mamusia.
-Co mamusia?
-Krzyczała na mnie?
-I co mówiła?
-Ze jestem nie grzeczna i że dostanie w dupe jak sie nie uspokoje.
-Och kochanie moje. Już dobrze jestem.Połóż sie jeszcze.
-A zostaniesz ze mną?
-Tak.
-A możmy iść do mojego pokoiku?
-Tak chodź.
Poszłyśmy sie do pokoju Rose i położyłam sie obok niej. Przytulił sie do mnie. Gdy usnęła mocnym snem poszłam do siebie sie wyszykować.Ubrałam sie w to. Szybko ogarnęłam swoją fryzyre i wyszłam.  Tam ubierał sie  Harry. Gy mnie zobaczył uśmiechną sie.
-Hej słonko-przywitał sie.
-Hej.
-Co sie stało?
-Nic.
-Jesteś jakaś markotna.
-Nic sie nie stało.
Potszedł do mnie i pocałował.
-Co sie stało?
-No przeież ci mówie że nic.
-Kłamać to ty nie umiesz.
-Ale ja nie kłame. Poprostu jestem w szoku.
-Bo?
-Rose mi powiedziała coś czego nie powinnam słyszeć.
-Nie powiedz mi?
-Nie

piątek, 19 kwietnia 2013

**13**

Gdy Harry usłyszał pisk zaraz zbiegł zobaczyć co sie stało.
-Co ci?
-Ta małpa zawna Jewel zrobiła coś czego nie powinna.
-Oj czepiasz sie sczegółów.
-Nie zdaje ci sie.
Postawiłam przed nimi karton soku Pomarańczowego. Jewelka sie skrzywiła i wstała po jabłkowy.
-Co to kurwa odpierdzielasz.
-Biore sok
-A nie możesz wziąć krzesła tyklo musisz po szawkach skakać jak pawian?
-Nie moge.
-Al cie zaraz wywale.
-Nie prówuj.
-Bo co?
-Bo sie prosze.
-Kate zrobisz soć z nią.
-Jewel mam żelki.
-Odrazu zeskoczyła.. hmm dobry sposób na ciebie zapaiętam.
Poszłam ubrać Rose. Ubrałam ją w to i zrobiłam jej Sliczne dwa kucyczki.
Poszłam z nią na lody i do parku. Boże ile ona ma siły. póżniej poszłyśmy jeszcze do kina na Madagaskar. Zmęzone wróciłyśmy do domu. Tam czekał na mnie Harry. Przytulił mnie mocno
-Ehmmm co sie stało?
-Martwiłem sie.
-Dlaczego?
-Bo nie odbierasz ode mnie telfony.
-Bateria mi padła. Przepraszam.
-Och boże.
-No dobra już jstem.
-Nie rób tak więcej.
-Ale jak?
-Nie znikaj.
-Przepraszam musze położyc małą spać.
-Moge ją położyć jak chcesz.
-Nie bo musze ją wykompać.
-Jak chcesz.
-Ale ja chce żeby wujek sie ze mną pobawił kaczyszką.
-Haha no dobrze.
-Powodzenia.
-Dzięki.
Pozli razem na góre do mojej łazienki. Po 30 minutach zabawy pozłam zobaczyć czy już. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam coś ślicznego.
Harry spał przytulony do Rose a ona w pżamie pod kocykiem. Wzięłam duży koc i przykryłam Harrego. Otworzył oczy i uśmiechną sie.
-Śpij nie chiałam cie obudzić.
-Nie
-Śpij.
-To chodź do mnie.
Wczołgałam sie na Łóżko i przytuliłam do Harrego. On obją mnie i usneliśmy.

wtorek, 16 kwietnia 2013

**12**

-Co jej sie stało?
-Później ci powiem ok?
-Tak.
Rose usnęła a ja z nią.  Obudziłam sie Pod kocem obok Rose. Zerknłam na zegarek była 7.35. Wstałam i poszłam zobaczyć do pokoi. Jewel i Kate śpią. Łukasz też i Harry obok Rosalie. Poszłam do siebie i ubrałam się w to. Gdy sie z grubsza ogarnęłam była 8.30. Do pokoju weszła Rose.
-Co sie stało kwiatuszku?
-Brzuszek jest głogny.
-To chodź coś z tym zrobimy.
Wzięłam ją na ręce i poszłam do kuchni. Razem coś upichciłyśmy. Zaraz po nas wszedł Łukasz z Torbami.
-A ty gdzie?
-Do Polski do mamy.
-A co sie stało?
-Ojciec jest chory i poprosił mnie żebym przeją jego warsztat.
-Aha no to jedź spokojnie.
-Dobrze.
Wyszedł z domu. Po chwili poczyłam jak coś smyra mniepo karku. Z piskiem Odskoczyłam a Rose wybuchła śmiechm.
-Jewel
-Sory musiałam
-Bierz naleśniki.
-Dzięki.
Zaraz wsztscy sie zeszli na śniadanie.

niedziela, 14 kwietnia 2013

*11

Weszli do środka. Zaprowadziłam ich do kuchni. Zaraz do ns zbiegł Łukasz i Kate z zacieszem na mordce.
-Co sie tak cieszysz?- spytałam
-Widok Jewel mnie rozwalił.
-A ty co chcesz?-pytam Łukasza
-Nic a co?
-Tak sie pytam. A Kate to jest Zayn I Harry.
-Miło mi-mówi
-Nam też.
-To ja was zostawie-mówie i odchodze kawałek-zobacze co oni robią.
Jak na zawołanie zbiwgła Jewel z małą.
-Mamo ratuj-krzykęła  mała. Spojrzałam na nią a oni na mnie.
-Jak mnie nazwałaś?
-Mamo.-mówi niepewnie.
-Gabrysia..
-Co?
-Ona ma twoje oczy.-mówi mulat
- I twoje usta-dopowiada Harold.
-Porozmawiamy później.-mowi Łukasz.
-Wątpie.
Gdy Jewel spojrzała Zaynowi w oczy głośno wciągneła powietrze. Spojrzałam na nią.
-Rozgośćcie sie.-mówie i ide z Rose do jej pokoju.
-Bolą mnie plecy.
-Daj posmaruje kremem. Troszke się spiekłaś.
Zdjęłam jej koszulke delikatnie jak potrefiłam. Zaczęłam smarować czerwone ramiona. Rozległ się dwonek do drzwi.
-To prawda że to ty jesteś moją mamą?
-To skomplikowane-mówie
-Odpowiedz mi przosze.
-Tak jestem twoją mamą. Jestem twoją biologiczną mamą.
-A tamto mama?
-To moja siostra. Ona nie mogła mieć dzieci. Więc kiedy ja byłam w ciąży z tobą powiedziałam że moge jej ciebie oddać. Bardzo się ucieszyła. a teraz jesteś ze mną i już mi nikt ciebie nie zabierze.-powiedziałam
-Kocham cie-odwróciła sie do mnie i mocno prztuliła.
-JA CIEBIE TEŻ.-powiedziałam- Nie jesteś zmęczona?
-Troszeczke.
-To chdź położysz sie do łóżeszka.
-A zostaniesz przy mnie?
-Jeśli chcesz.
-Bardzo-powiedziała.-chodź jeszcze założymy ci Piżamkę-Ubrałam ją w to. Położyłam się obok niej. Zaraz do pokoju wszedł Harry. P cichu wszedł i położył się obok niej  drugiej strony.
-Jest śliczna.-mówię
-Tak jak jej rodzicielka
Rose przytulła się bardziej do mnie. Harry pogłaskał ją po policzku.

*10

Jewel przesiadła sie i przytuliła małą do siebie.
-Gdzie mam was wysadzić.
-Eee gdzieś na Strongera.
-To gdzie wy mieszkaie?
-Prawie na przeciwko ciebie.
W trakcie drogi co chwila pztrzyłam w lusterko wsteczne. To cholernie denerwujące jak ktoś patrzy sie na mnie jak prowadze samochód. Postanowiłam nie patrzeć na niego tylko skupić sie na drodze.
-Ciociu?
-Tak?
-Gdzie jedziemy?
-Odwieżć ich i do domu a co?
-A pójdziemy do parku?
-Tak jak chcesz to czemu nie może jeszcze wujek pójdzie.
-Dobrze.
-Jak sie czujesz?
-Już dobrze.-mówi smutno.
-Gabrysia?
-Tak?
-Dasz sie wyciągnąć na kawe?-pyta Ten w lokach.
-Nie wiem zobacze.
-Spoko.
Wysadziłam ich pod domem.
-Ciociu jednak nie chce  iść do parku.
-A co chcesz?
-Pobawić sie i indinki.-Spojrzałam na Jewel i wybuchęłyśmy śmiechem.
-A może się ciocia Jewel pobawić?
-Tak.
-Pobiegły do domu.
Właśnie miałam wejść do domu gdy czyjać ręka mnie powstrzymała.
-Poczekaj.-odwróciłam sie
-Co chcesz?
-Podziękować za podwózke do domu.
-Nie ma problemu. Przepraszam musze iść.
-Możemy wejść?
-Jak chcecie.
-Jak chcecie ja musze iść.-mówi ten no jak on tam Chyba Lou
-Niall my mamy probę
-No tak to ja ide
-wchodzicie?
-Pewnie.
Weszło dwóch. Tem loczek i pasemka.

**9**

-Pojedziesz ze mną do szpitala?
-No dobra a co sie stałao?
-Moja siostra jest w szpitalu.
-Przykro mi.
-To chodźcie.
Wsiedliśmy w samochód. Malutak wbrana była w to. Jewel usiadła z tyłu i wzięła Rose na ręce. Na miejscu weszłyśmy do szpitala. Lekarz zaprowadził nas na sale.
-Rose poczekaj chwilke
-Nie chce do mamusi.
-Poczekaj minutke dobrze zachwile wejdziesz.
-Dobrze
Weszłam do sali.Podeszłam do łóżka.
-Gabrysia
-Tak.
-Ja nie przeżyje. Zaopiekuj sie Rose prosze.
-Karolina dasz rade.
-Nie dam. Jest tu mała?
-Tak
-Przyprowadź ją chce ją zobaczyć.
-Dobrze.
Właśnie do sali weszła Rose i Jewel.
-Mamuś-ma łezki w oczach.
-Kochanie słychaj się cioci dobrze?
-Tak.
Chwyciłam jej ręke. Spojrzała na mnie i na Rose i jej oczy się zamnkęły.
-Mamo!-krzyknęła z aparatury już nie było pikania ale jeden ciągły ogłuszający dźwięk. Zaraz na sale weszły pielęgniarki i zakryły jej twarz i wyprowadziły. Rose zaczęła płakać.-Mamusia.
-Chodź pójdziemy z tąd.
-Przykro mi-powiedziała Jewel.
Wyszłyśmy ze szpitala. Rose płakała.
-No już nie płacz.
Przed szpitalem zobaczyłam tych głupków z nad jeziora. Usiadłam na ławce i ją mocno przytuliłam.. Podeszli do nas
-Co sie stało-spytał lokowaty
Spojrzałam na niego wzrokiem" To nie jest najlepszy monent"
-Moja mama-powiedziała troche uspokojona-ciociu pójdziemy na lody?
-Tak a na jakie masz ochote?
-Na czekoladowe.
-Dobrze.
Spojrzałam przepraszająco na Nialla
-Hej poczekaj.-Krzykną gdy wsiadałam do samochodu.
-Co?
-Przestań mnie ignorować.
-Nie ignoruje cie poprostu to nie jest najleprzy moment na rozmowe.
-Co sie stało?
-Moja siostra a jej mama właśnie zmarła a teraz przepraszam musze jechać.
Ejj-woła za mną blond pasenka-a gdzie jedziesz?
-Do  domu.
- a jakim kiedunku?
-Na stongera
-A podrzucisz nas?
-Pakujcie sie.Jewel chodź do przodu.

sobota, 13 kwietnia 2013

**8**

Rose przytuliła sie do mnie mocno. Zachmurzyło sie.
-Oho zaraz lunie.
-Rose jedzies do cioci?
-Tak a mamusia?
-Zadzwonimy do niej z samochodu dobrze?
-Tak
-No to sie zbieramy.
-A będe mogła spać z tobą?
-Jeśli chcesz..
-Tak..
-A może ze mną-mówi Łukasz
-Nie z ciocią. Jest fajniejsza.
-Hahaha ile ona ma?
-półtora roku a co?
-Nic tak sie ptyam.
Zobaczyłamże oni też sie zbierają. Z przytuloną małą poszłam do samochodu. Usiadlam z tyłu i troche położyłam siedzenie.
-Jedziemy?
-Jedziemy.
Malutka zaczła szlochać.
-Zimno ci?
-Tak-mówi cichutko.
-Jewel podasz koc?
-Pewnie.klękneła na kolanach i signeła do tyłu po koc. Zwinnie go rozłożyła i przykryła nas.po godzinie byliśmy już na miejscu. Rose spała. Wyszłam z nią z auta. Jewelprzykryła ją całą kocem i poszłyśmy do domu. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się z nią. Gdy mocniej usnęła po cichu poszłam do salonu gdzie siedziała rszta. Jak sie odazała dziewczyny już sie spokowały i ich kartony stały przy schodach.
-tylko tyle?
-Tak
-No to idźcie się rozpakować a ja zrobe kolacje.
-No dobra.
-Łkasz idźdo małe gdyby się obudziła
-Oki.
Po godzince usłyszałam połączony z piskiem śmiech Rose.
-Nie wujek nie łaskocz.
Zaraz przybiegli do kuchni.
-Ciocia ciocia.
-Hej- jak główka?
-Już nie boli ale bolą mnie plecy
-A od czego?
-Nie wiem
-Pokaż zobaczymy.
Odwróciła si do mnie tyłm a ja podwinęłam jej bluzke i zobaczyłąm dużo sinikaów i się trochę spoekła.
-Rose z kąd masz te siniaki?
- Mama..
-Och biedactwo.
Przytuliłam ją mocno do siebie.. Po chwili przyszedł Łukasz z telefonem w ręce.
-Do ciebie.
-A kto to?
-To ze szpitala.
podeszłam do niego i wzięłam telefon.
-Halo?
-Dziń dobry Szpital miejski. Czy mam przyjemność z Panną Gabrielą Stanley?
-Tak o co chodzi?
-Pani siostra miała wypadek. Jest w stanie krytycznym ale puki ma otwarte oczy chce panią zobaczyć.
-Tak oczywiście zachwil przyjade.
Rozłączyłam sie.
-Rose posiedzisz z wujkiem dobrze?
-Chce z tobą pojechać do mamy.
-Rose ale mama jest w szpitalu
-Ale chce do mamy.
-Dobrze. Jewel.
-Tak?


**7**

-Hej- wtrąca Kate.
-Co?-pytam
-Możemy sie do ciebie wprowadzić?
-Pewnie a czemu?
-Bo sprzedajemy nasz dom.
-Tak? a po co?
-Bo trafił sie niezły kupiec
-Aha na spoko a kiedy macie zamiar sie wprowadzić?
-A kiedy możemy?
-Nawet po powrocie z nad jeziora
-Serio?-pyta z niedowierzaniem
-Tak..
-Ej idziecie do wody?-Pyta Kate
-Pewnie.
Zrywamy sie z miejsca i biegniemy do wody. Zaraz za nami wlatuje 5 Dzitusów. Ojc to znaczy chłopaków. Ja i Jewel Wypłynęłyśmy przwie na środek jeziora.
-Naprawde ci dziękuje że możemy u ciebie zamiszkać.
-Ale nie ma o czym mówić.
-Płyniemy dalej czy wracamy?
-Odwróć sie i zobacz
-Dawaj płyniemy bo nas dogonią.
Wypłynęłyśmy jeszcze ze 100 metrów
-Dawaj nurka pod wode i zawracamy na brzeg-mówię
-oki
Pod wodą przepłynęłyśmy pod chłopkami i na spokojnie sobie wracałyśmy gdy nagle ktoś wyskoczył pezde mną.
-Czy ty na łep padłeś?!!-warcze
-Przepraszam-mówi. Za nim wyłonili sie pozostali a w śród nich był Niall. Szybko zanurkowałam pod wode pociągając Jewel za kostke. Gdy sie zanurzyła pokazałam palcem na brzeg skinęła głową i kawałeczek płynęłyśmy pod wodą. Praktycznie przy brzegu wyłoniłyśmy sie na powierzchnie. W wodzie zgubiłam swój ulubiony naszyjnik. Cholera.
Troche zawiedziona podeszłam do Łukasza ni sie do niego przytuliła
-Boże jaka ty jesteś zimna.
-Bo woda na środku jest zimna
-Haha spoko. Trzymaj-podał mi koc żebym sie okryła.-przykryj sie.
-Aha delikatniej.-prawie płacze z bólu Jewel i Kate wzięły Rose na ręce i przyszły tu.
-Ale sie spiekłaś-mówi Kate.
-Popatrz lepiej na Jewel
-Ciocia?
-Tak?
-Gdzie mamusia?-malutka sie rozpłakała
-Rose kochanie nie płacz. Mamusia gdzieś tu jest.
-Chce do mamusi.
-A ja nie moge być?
-Możesz. Moge sie przytulić?
-Tak-mówię z usmiechem-chodź.

**6**

Rozłozyłyśmy koc.Wpadł na mnie jakiś chłopak.
-Eee przepraszam
-Nic nie szkodzi.
Zakłopotany odszedł. Jak sie okazało była tam moja siostra i jej córeczka.
Malutka podbiegła do mnie
-Ciocia! Ciocia!
-Hej księżniczko..-rzuciła mi sie w ramiona- Dawno cie nie widziałam.
-Ja ciebie też. Gdzie mama?
-Siedzi i rozmawia z Liamem.
-Aha.
-Idziemy do wody?
-Pewnie.
Rozebrałam sie i pobiegłyśmy ja zatrzymałam sie na brzegu a mała pobieła dalej.Zaraz za Rose wbiegł Łukasz.
-Wujek!!
-Cześć maleńka-mówi i porywa ją w ramiona.. -Nauczymy cie pływać?
-Tak..
-To może wiągniemy ciocie do wody.
-Nie..-chłopak zaczą sie zblieć-Łukasz nie
-Tak
-Nie
Wzią mnie na ręce przeszedł kawałek.
-Puść mnie-warcze
-Twoje życzeni jest dla mnie rozkazem-powiedział i postaił mnie w chłodną wode do pasa.
-Jesteś niemożliwy.
-Co  ty mnie powiesz?
Zaraz do wody przyszedł Liam i Karolynka.
Poszli dalej a ja wróciłam na koc do dziewczyn.
-I jaka woda?
-Zimna
-Haha masz fajnego brata
-Myśl co mówisz!
-No co?
-Pamiętasz co mi zrobił?
-ale było fajnie
- tak może dla ciebie.
-Boże weż wyluzuj to były żarty.
-wiem...

**5**

-Siema młody-mówi mój braciszek
-eee Hej
-Tobie też ta baba nie da spać?
-ee Nie..ta dziewczyna dała mi spać.
-Serio?
Odwróciłam sie do niego i zgromiłam wzrokiem.
-Tak.
Niall podszedł do mnie i pocałował.
-Siadaj-mówie nalewając sok do szklanek.
-Wiesz przypomniał mi sie wczorajszy wieczór jak smarzyłaś naleśniki.
-Tak super.
Zaraz zadzwonił mi telefon.Spojrzałam na wyświetlacz."Jwewlka<3"
-Tak słuchsm.
-Siemson Masz chwile?
-No mam
-Słuchaj jedziesz z nami nad jezioro??
-I ty sie jeszcze pytasz?!!
-No wiesz...
-Jewel-basztam ją- kiedy?
-No nie wiem.. tak za 2-3 godiny?
-No spoko.
-To szykuj sie mała a my tak za 2 wpadniemy
-Jasna sprawa.
Rozłączyłyśmy się. Uśmiechnęłam sie
-Ja już musze iść-mówi Niall-Jade z kumplami nad jezioro.
Spojrzałam na Łukasza a on... Eee... Nooo.jak to ująć? No sie ciut z deka zrobił buraczek.
-Łukasz!!
-Co?
-Pojade czy ci sie podoba czy nie
-A moge z wami?
-Tak
No to po 2 godzinach Przyjechała Jewel i Kate:) Sweet. No i pojechałyśmy nad jezioro. Miałam na sobie to

**4**

-Ok
Poszłam do pokoju gdzie smacznie spał Niall. Najdelikatniej jak potrafiłam wsunęłam sie do łóżka. Rano obudziły mnie pornne promienie światła.
Poszła do łazienki obmyłam twarz wodą. Związałam włosy w koka i poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Postanowiłam zrobić naleśniki.
Zabrałam sie za wyrabianie masy. Włączylam jeszcze sobie radio. Akurat leciało" I knew you were trouble". Gdy już wszystko było gotowe poszłam najpierw do Łukasza obudzić go.
-Łukasz... Łukasz... No kurwa mać Łukasz do cholery wstawaj..
-Boże głupia babo daj mi jeszcze 10 minut pospać.
-Śniadanie już na stole.
-Zaraz
-Widze cie za 3 minuty albo wiesz co cie czeka.
Odrazu sie poderwał i poszedl do łazienki sie umyć. Wiedziełam że pająki na niego podziałają. Poszłam jeszcze obudzić Nialla. Weszłam do pokoju i usiadłam na skraju łóżka. Pochyliłam sie nad nim i cmoknęłam go. Z uśniechem przekręcił się w moją stronę.
-No Już śpiochu wstawaj
-Co sie stało?-pyta
-Śniadanie na stole.
Już daj mi 3 minutki sie ogarne i zejde.
-dobrze.
-Daj mi jeszcze raz buziaka.
-To sobie weźmiesz jak zejdiesz.
-A będe mógł?
-A czemu nie?
-No nie wie pytam sie.
-No już śmigaj do łazienki i za 5 minut widze cie na dole.
-Tak jest.
Uśmiechnęłam sie do niego i zeszłam na dół. Tam już siedział Łukasz. Patrzył na mnie przestraszony.
-Nie pobijesz mnie no nie?-wybuchnęłam śmiechem
-Nie jak będziesz grzeczny to nie..
Zaraz na dół zbiegł Niall.

**3**

W nocy obudziło mnie stukanie deszczu w szybe. Nie budząc go poszłam do kuchni. Zaraz do domu wszedł Łukasz. Był trzeźwy. Ze łzami w oczach podbiegłam do niego i sie przytuliłam.
-Gdzie byłeś? Martwiłam sie
-Już jestem-mówi i mnie obejmuje.
-Gdzie byłeś?
-Musiałem coś załatwić. No już.. Chodź do kuchni.
Przeszliśmy do kuchni. Siedliśmy na blacie wyspy kuchennej.
-Przenocowałam u nas Nialla..
-Z tego zespołu?
-Tak.
-I co?
-Co?
-Było coś?
-W jakim sensie?
-Ojj nie udawaj..
-Było..
-WoW.. Serio?
-Tak
-A jak było?
-Pozostawie to dla siebie.
-Mała dobrze sie czujsz?
-Tak,tak jest okej-chyba....
-A co robiliście?
-Po za całowaniem nic...
-Ta super. Myśliałem że cie rozdziewiczył.
-Łukasz nie jestem dziewicą od 3 lat.
-Poważnie?
-Tak. Idż do łózka

**2**

Zaśmiałam sie pod nosem. Wchode do swojego pokoju.Niall za mną.
-Wow-mówi i rozgląda sie po pokoju.
-Co?
-Sama tu maiszkasz?
-EEE tak.
Podszedł do mnie i zaczą całować. Odsunęłam sie od niego.
-Nie.. Nie moge.
-Pzepraszam..
-Chcesz sie wykompać?-pytam
-Jeśli nie masz nic przeciwko... Czemu nie
-Okey.-powiedziałam i zaprowadziłam go do łazienki. Puśćił gorącą wode. Zostawiłam go żeby sie wykompał. Położyłam sie do łóżka i przykryłam kołdrą tylko nogi. Po chwili Niall wszedł pok kołdre. Odkręcił mnie do siebie. Pogłaskał mnie po policzku. Chwyciłam jego dłoń.
-Mieszkasz sama?-pyta
-Teorytycznie tak.
-Ale...
-Czasami przychodzi mój brat
-Czasami?
-Co chodzi po imprezach i pije.
-I woli balować niż siedzieć z siostrą?
-Najwyraźniej tak
-Długo tu mieszkasz?
-Nie.. Od roku.
-Dlaczego sie  tu przeprowadziłaś?
-Bo wole siedzieć tu niż z rodzicani.
-I nie przeszkadza ci że pada deszcz?
-Nie... Lubie deszcz.
-Jesteś pierwszą osoba która to mówi.
-Wole jak pada niż jest 30 stopni upału.
-Też fakt.
Położył głowe na ramieniu i usneliśmy.

**1**

Poszłam do swojej sypialni i przebrałam się w coś luźnego i poszłam do kuchni aby się napić. Jednak w drodze do kuchni zadzwoni dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Stał tam zmachany chłopak z klubu.
-Wpuśc mnie prosze-dyszy-oni mnie gonią.
-Chodź-wszedł-co sie stało?
Przeszłam z nim do kuchni.
-Jakiś typo się mnie uczepił
-A o co?
-Powiedział że jak jeszcze raz dotknę jakąś Gabrynke to mi wpierdzieli
-Cholra Bartek.Ale nic ci nie zrobił?
-Nie
-To dobrze. A tak w ogóle to Niall jestem
-Gabrysia. Jesteś głodny?
-Jak cholerana co masz ochote?
- A co polecasz?
- No nie wim może naleśniki?
-No dobra. pomóc ci?
-Jak chcesz to czemu nie?
-Co mam zrobić?
- Wyjnij jajka z lodówki
-Okey-podszeł do lodówki i wyją jajka.Szybko wyrobiłam mase do naleśników i zrobiłam je. Gdy nalewałam ostatni obją mnie w talii
-Niall nie chce sie poparzyć
-Ja też nie
-Więc mnie puść.
-Nie-wyłaczył gaz i odwrócił do siebie-Mogę?
-Nie wiem co zamierzasz-mówię
-Pocałować cie
-Nie wiem-zbliżyl sie do mnie-dobra
Chłopak wpił się w moje usta. Przysuną mnie do siebie.Poczułam jego wzwód.Gdy oderwał sie ode mnie popatrzył ma mnie.
-Jeśli będę za ostry każ mi przestać. Jasne?
-Yhmm-mruczę mu do ucha.Sadza mnie na blacie. Całoje mnie mocno i namiętnie.-Nie tutaj chodź do supialni.
-To chodź ale nie wiem czy dojdziemy do sypialni.

Prolog

Pozanłam na imprezie fajnego kloesia. Ma piękne niebieskie oczy i blond włosy. Podszedł do lady i zają wolne miejsce obok mnie. Spojrzał na mnie i uśmiechną się. Ubrany był w to. Ja zaś ubrałam się w to . W pewnym momencie poczułam dłoń na swojej.
-Wszystko w porządku??-pyta
-Tak-mówię ochryple
-Napewno? Pani mina mówi co innego-mówi niepewnie.
-Aż tak to widać?-pytam
-No cóż za dobrą aktorką to pani nie jest-mówi wyrażnie rozbawiony.
Że niby co?!! A co on ma do tego? Spadaj na szczaw kolo. Moja wewnętrzna bogini piorunuje go wzrokiem.
-No coż na mnie już pora-mówię i wstaje z krzesła biorąc torbe. Posyłąm mu nieśmiały uśmiech. Kieruję sie w stronę wyjścia. Szybko idę do domu. Jak zwylke jest pusty...